Skocz do zawartości

Jak wygląda nasza aktywność sportowa poza sezonem narciarskim?


Dany de Vino

Rekomendowane odpowiedzi

Naprawdę... nie boli.
Podkreślam, że nie doszłam do 30 kg
Jak spróbujesz to też zrobisz postępy z biodrem i napisz co myślisz.
Najlepszego w rehabilitacji!

Cześć

No to spróbuję - właśnie odblokowałem karnet w siłowni po wakacjach.

A o biodrze to już praktycznie zapomniałem.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Odbierasz ciężar maksymalny z którym możesz wykonać ćwiczenie ok 6-8 razy.
Robisz 3 serie.
1 -50% ciezaru-15 powtórzeń
2- 75% ciężaru- 6 powtórzeń
To liczy się jako rozgrzewka
3- 100% ciężaru tyle razy ile możesz
4- jesli w serii 3 zrobiłeś
>10 powtórzeń
Dodajesz 0.5-1kg
8-10 powtórzeń
Dodajesz 0.5 kg
< 6 razy powtórzeń
Odejmujesz 0.5 kg
Robisz tyle powtórzeń ile możesz w 4- ej ostatniej serii.
Jesli zmieniłeś ciężar to używasz nowy ciężar - jako punkt odniesienia do rozgrzewki w kolejnym dniu.

 

Na maszynach regulacja jest co 5kg.

 

 

Druga polecana metoda to Tabata
Maksymalny ciężar (6-8) powtórzeń -dobierany tak że 8 powtórzeń ciężko zrobić.
Praca 5 serii
20 sekund pracy na maksa i 10 sekund odpoczynek
Tutaj tez często stosuje się kombinacje 3 do 5 ćwiczeń

 


Ćwiczenia po 5 serii z dużym obciążeniem, do upadku mięśniowego i z przerwą 10 sekund? To już nie kwestia bólu tylko pewny szpital !!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Druga polecana metoda to Tabata
Maksymalny ciężar (6-8) powtórzeń -dobierany tak że 8 powtórzeń ciężko zrobić.
Praca 5 serii
20 sekund pracy na maksa i 10 sekund odpoczynek
Tutaj tez często stosuje się kombinacje 3 do 5 ćwiczeń

 

Fiu fiu, chciałbym zobaczyć kozaka, który zrobi 5 serii po 6-8 powtórzeń z max obciążeniem z przerwą 10 sek na odpoczynek :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[quote name="Spiochu" post="591787" timestamp="1534076191"]

.... Dużo gorzej jest z wysiłkami siłowymi. Tutaj jest tragedia. Jak byłem pierwszy raz na siłce to po paru lajtowych ćwiczeniach regenerowałem się 3 tygodnie a przez kilka dni musiałem brać leki przeciwbólowe. Teraz chodzę 2x w tyg ale dalej obciążenia na maszynach rzędu 30kg to dla mnie wyzwanie. (staram się dobierać obciążenie tak, żeby podnieść dany ciężar 3x po 20 powtórzeń z przerwami po ok. 1-2min). Nie korzystam też z wolnych ciężarów, gdyż nie znam właściwej techniki.
......[/


Nic nie powinno boleć....
Jeżeli chcesz zwiększyć siłę to polecam taki protokół rehabilitacyjny według McKnights’a

Odbierasz ciężar maksymalny z którym możesz wykonać ćwiczenie ok 6-8 razy.
Robisz 3 serie.
1 -50% ciezaru-15 powtórzeń
2- 75% ciężaru- 6 powtórzeń
To liczy się jako rozgrzewka
3- 100% ciężaru tyle razy ile możesz
4- jesli w serii 3 zrobiłeś
>10 powtórzeń
Dodajesz 0.5-1kg
8-10 powtórzeń
Dodajesz 0.5 kg
< 6 razy powtórzeń
Odejmujesz 0.5 kg
Robisz tyle powtórzeń ile możesz w 4- ej ostatniej serii.
Jesli zmieniłeś ciężar to używasz nowy ciężar - jako punkt odniesienia do rozgrzewki w kolejnym dniu.

Druga polecana metoda to Tabata
Maksymalny ciężar (6-8) powtórzeń -dobierany tak że 8 powtórzeń ciężko zrobić.
Praca 5 serii
20 sekund pracy na maksa i 10 sekund odpoczynek
Tutaj tez często stosuje się kombinacje 3 do 5 ćwiczeń

https://www.bodybuil...a-training.html

 

 

Naprawdę... nie boli.
Podkreślam, że nie doszłam do 30 kg
Jak spróbujesz to też zrobisz postępy z biodrem i napisz co myślisz.
Najlepszego w rehabilitacji!

Właściwie to jesteś chłop czy baba? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na maszynach regulacja jest co 5kg.
 

 
Ćwiczenia po 5 serii z dużym obciążeniem, do upadku mięśniowego i z przerwą 10 sekund? To już nie kwestia bólu tylko pewny szpital !!!

Tak masz racje z tymi 5 kg. —przepraszam
Regulacja - co 5 kg
Ale możesz połowę dołożyć małym ciężarkiem
Czyli miało być 1 - zwiększyć o 5 kg
0.5- zwiększyć 1/2 czyli o 2.5 kg.

Ruch wykonujesz w pełnym zakresie
I w miarę wolno, również faza opuszczenia ciężaru ma być ciut dłuższa niż faza podnoszenia.
Maksymalny ciężar to taki który w ten sposób podniesiesz 6-8 razy.
Są różne definicje maksymalnego ciężaru - tutaj używa się subiektywnego uczucia zmęczenia, ale nie bólu.
Ten protokół stosuję do rehabilitacji kolana - niestety żeby wyrównać deficyt trzeba ćwiczyć jednostronnie, bo zawsze zdrowa strona chce nadrabiać.

Tabata
To trochę inny rodzaj treningu
Ćwiczenia polegają na zaangażowaniu wielu grup mięśniowych.
Taki przykład:
Rozgrzewka
6 minut.
Seria 1
6 przysiadów z obciążeniem własnego ciała , 6 x wejście i zejście z ławeczki albo wskok i zejście, 6 brzuszków.
Powtórka serii ze zwiększającą się ilością powtórzeń
6,9,12,15,18,21 - kończymy na 21 albo czas 6 minut.
Odpoczynek do 2 minut
Seria 2
Tabata - 7 minut
7x Thrusters
Przysiad przedni - trzymając sztangę z przodu nad barkami i wyciskanie sztangi
7x Burpees z pompką
z wejściem/ wyskokiem/ przeskokiem na/ przez pudło pomiędzy burpees
Powtórka
Maksymalny wysiłek przez 7 minut.
Powtarzamy ćwiczenia w serii w tempie samobójczym aż czas się skończy.
Nie odpoczywamy między ćwiczeniami w tej serii chyba, że padliśmy...
Odpoczynek do 2 minut po zakończonej serii
Seria 3 -
9 minut
10xPrzysiad z kociołkiem i wymachem kociołka do pionu
10x wejście/ wyskok i zejście z pudła
10x Przeskoki boczne nad sztangą/ albo linią na podłodze/ skakanka też może być.
Odpoczynek -2 minuty
Seria 4
Brzuszki - 20 sekund praca na maksa 10 sekund odpoczynek.
X 8 - można dodać ciężarek.
Rozciąganie po treningu i koniec.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Fiu fiu, chciałbym zobaczyć kozaka, który zrobi 5 serii po 6-8 powtórzeń z max obciążeniem z przerwą 10 sek na odpoczynek :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

 


Ha ha, słuszna uwaga. Pewnie po 2 niepełnej serii byłby zgon.

 

 

Są różne definicje maksymalnego ciężaru - tutaj używa się subiektywnego uczucia zmęczenia, ale nie bólu.

 

Maksymalny ciężar, który podniesiesz 6 razy to taki, który podniesiesz 6 razy ale choćby proponowali Ci milion dolarów to 7 razy nie dasz rady go podnieść.

 

 

Tabata
To trochę inny rodzaj treningu

 

No właśnie. Raz że nie jest to trening typowo siłowy, dwa, że nie nadaje się dla początkujących.

 

Widać, że coś gdzieś słyszałaś ale pojęcia większego nie masz.

 

Sam nie znam się specjalnie na ćwiczeniach siłowych, dlatego nie doradzam ludziom takich treningów.

Radzę Ci przy tym zostać i nie pisać planów których nie przetestowałaś ani nawet dobrze ich nie rozumiesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ha ha, słuszna uwaga. Pewnie po 2 niepełnej serii byłby zgon.
 

 
Maksymalny ciężar, który podniesiesz 6 razy to taki, który podniesiesz 6 razy ale choćby proponowali Ci milion dolarów to 7 razy nie dasz rady go podnieść.
 

 
No właśnie. Raz że nie jest to trening typowo siłowy, dwa, że nie nadaje się dla początkujących.
 
Widać, że coś gdzieś słyszałaś ale pojęcia większego nie masz.
 
Sam nie znam się specjalnie na ćwiczeniach siłowych, dlatego nie doradzam ludziom takich treningów.
Radzę Ci przy tym zostać i nie pisać planów których nie przetestowałaś ani nawet dobrze ich nie rozumiesz.


Plan zwiększenia siły został napisany w podręcznikach dla rehabiltantów.

I stosuje się w celu zwiększenia siły.
Nie jest to jedyny słuszny rodzaj ćwiczeń. Wydaje się całkiem prosty do zastosowania i najważniejsze jest skuteczny.
I rozumiem, że nie chcesz sobie zaszkodzić albo doprowadzić się do zgonu.
Mogą Cię interesować inne rodzaje osiągów jak masa mięśniowa.

Tabata - jest zupełnie różna, bo nie izoluje konkretnej grupy mięśni. Ale stosuje się dodatkowe obciążenia- hantle, sztangi, kociołki. Czyli jest to zdecydowanie trening siłowy.
Instruktor zdecydowanie pomoże wycisnąć ostatni sok z delikwenta i pilnuje czasu. Poza tym każde bardziej wymagające ćwiczenie można zmodyfikować.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to w ramach aktywności sportowej spacerujemy brzegiem Bałtyku. Pisałem już, że łażę, nie leżę. W opozycji do sportowych wyczynów średnią mamy słabą - dziennie 10 km, ale konsekwentną. Póki co udało się pokryć odcinek Władysławowo-Stilo. To wydaje się być koniec.
PS. W ramach rozluźnienia tematu podjąłem też pierwszą i ostatnią nieudaną próbę przepłynięcia Zatoki Puckiej (wewnętrznej! wężykiem!) na windsurfingu. Była to druga próba pływania na tym sprzęcie;-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to w ramach aktywności sportowej spacerujemy brzegiem Bałtyku. Pisałem już, że łażę, nie leżę. W opozycji do sportowych wyczynów średnią mamy słabą - dziennie 10 km, ale konsekwentną. Póki co udało się pokryć odcinek Władysławowo-Stilo.

 

Gdy jestem nad Bałtykiem też staram się dużo ruszać. Podobnie do Ciebie, codzienny spacer plażą po kilka km to norma. Ale częściej, o ile warunki pozwalają, jeżdżę rowerem wzdłuż plaży. Ok. 10 km w jedna stronę, 10 w drugą. I oczywiście bardzo dużo rowerowania, w końcu jestem maniakiem rowerowym, w głębi lądu. W zeszłym roku nagrałem nawet filmik z jazdy wzdłuż plaży z moim cieniem a może aniołem stróżem. :) https://photos.app.g...Z141HUw9bjCr8B9

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Plan zwiększenia siły został napisany w podręcznikach dla rehabiltantów.

 

A w podręczniku dla komandosów napisali, że trzeba biegać przed śniadaniem 10km z plecakiem.

Nie cytuj ślepo podręczników tylko pomyśl.

Trening na szybkie zwiększenie siły musi boleć bo samo podnoszenie maksymalnych obciążeń już takie jest.

Rehabilitacja a maksymalne ciężary raczej też nie idą w parze, no chyba że lekarz chce by pacjent dłużej go odwiedzał.

Tabata  nie polega na podnoszeniu maksymalnych obciążeń ani nawet zbliżonych do nich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeszcze pływam. Sam szybko się nudzę. Dziennie pewno ok. 200 m. Kiedyś plynelismy z siostrzenica (sekcja, WOPR) i wtedy z lekkim bocznym prądem sporo uplynelismy.

Też pływam. Nawet więcej, ale tylko gdy w miarę ciepła woda, jak w tym sezonie. No i fala umiarkowana. I też się szybko nudzę. Pływam głównie klasykiem. Trochę mi żal, że nie wciągnąłem się w windsurfing, bo chyba by mi przypasował. Ma w sobie coś z żeglarstwa (kiedyś dużo żeglowałem) i narciarstwa. Ale, cóż, nie można mieć w życiu wszystkiego. :) Zresztą okazji do jego uprawiania nie miałbym zbyt wiele. W końcu nawet na nartach nie da się za wiele pojeździć, bo praca, bo dzieci, bo pogoda. Jedyne co zostaje na co dzień, praktycznie zawsze wszędzie, to rower.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ jedną z moich podstawowych aktywności sportowych jest tenis, nie przebieram aż tak nogami za zimą.
Wychodzimy na korty w maju i gramy mniej więcej do początku października. Nartowanie zaczynam zwykle w grudniu,
a w tak zwanym międzyczasie pozostaje rowerek górski. I tak, wszystko ma swój czas i swoją kolej. Cieszę się
zarówno na nadchodzące lato, jak i na nadchodzącą zimę i nie śpieszy mi się aby którykolwiek z tych okresów się skończył. A więc - obecnie tenis! Cały czas rowerek, a za około trzy miesiące - narty! I tak do marca. Później
znowu rowerek, potem tenis itd.., itd... :)
Posdr4all.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tez dodam coś od siebie.

Latem trochę pływam (2, maks 3 razy w tygodniu). Zmieniłem pracę i ze względu na lokalizację byłem zmuszony przesiąść się z samochodu na MPK lub rower. Wybrałem rower, rekreacyjna jazda po mieście + weekend małopolskie górki.

Nieregularnie ćwiczę na mięśnie głębokie i propriocepcję. Chciałbym wyrobić sobie nawyk regularnych ćwiczeń corowych ale czasami po prostu mi się nie chce a i jakieś piwo pasuje z ludźmi wypić.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ jedną z moich podstawowych aktywności sportowych jest tenis, nie przebieram aż tak nogami za zimą.
Wychodzimy na korty w maju i gramy mniej więcej do początku października. Nartowanie zaczynam zwykle w grudniu,
a w tak zwanym międzyczasie pozostaje rowerek górski. I tak, wszystko ma swój czas i swoją kolej. Cieszę się
zarówno na nadchodzące lato, jak i na nadchodzącą zimę i nie śpieszy mi się aby którykolwiek z tych okresów się skończył. A więc - obecnie tenis! Cały czas rowerek, a za około trzy miesiące - narty! I tak do marca. Później
znowu rowerek, potem tenis itd.., itd... :)
Posdr4all.

Cześć

"Wszystko ma swój czas i swoją kolej" - że tak Cię zacytuję aczkolwiek u mnie się miesza totalnie.

Tenisa zazdroszczę bardzo kiedyś (przełom 70/80) grałem bardzo dużo. To były czasy Fibaka i malowało się korty gdzie się da, na asfalcie oczywiście. W promieniu 200m od bloku w którym mieszkałem było takich kortów 6 z czego jeden (tzw. Kort Główny) był wymalowany idealnie zgodnie z wymiarami i miał słupki i oryginalną siatkę, którą w jakiś sposób załatwił nam mój ojciec, więc nie trzeba było walić przez ławki. Ekipa była ograna na asfalcie więc jak szliśmy na Spójnię na cegłę do opędzaliśmy wszystkich trenujących bo wszystko działo się tak wolno. :)

Później złapałem kontuzję nadgarstka i się skończyło.

Ja w ma jeszcze kajaki na których da się pływać praktycznie cały rok choć ja osobiście  zimie nie pływałem nigdy. Obecnie dużo jeżdżę na rowerze i pochłania mnie to tak, że w ogóle nie myślałbym o nartach gdyby nie ciśnienie oddolne.

Bardzo lubię pływać ale nie znoszę basenów i nie jestem Morsem więc tylko sezon.

 

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kontuzja nadgarstka to dość częsta przypadłość wśród tenisistów. Podobnie jak "łokieć tenisowy". Przerabiałem to również. Teraz od lat mam już z tym spokój (odpowiednia rozgrzewka i technika uderzania na ogół załatwiają
sprawę). Pływam też wyłącznie w akwenach otwartych, co u mnie praktycznie oznacza pływanie dwa tygodnie latem w morzu. Swoją drogą zadziwiające jest, jak mało ludzi pływa w morzu. Na ogół taplają się w wodzie po pas.
Pływających spotyka się bardzo sporadycznie (1 do 3 osób dziennie na plaży z setkami ludzi). Na kajaki i łódki
niestety nie mam zbyt dożo okazji. Kiedyś, dość dawno temu przepłynąłem na spływie wioślarskim Wisłą z Krakowa do Gdyni, jak pamiętam było to lekko ponad 1000km. i zajęło nam prawie miesiąc. Wspominam to dotąd. Ale trudno, wszystkiego się nie "ugryzie".
Pozdrawiam również.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z pływaniem po morzu są dwa kłopoty. Jeden to fala, choć ostatnio na 17 dni zniechęcająca fala była raz może. Zawsze zostaje żabka napowierzchniowa że się tak wyrażę ew. kraul na jedną stronę. Drugi to, że z lekkim prądem dobrze płynie się w bok ale potem trudny powrót. Z wyplywaniem w głąb to jednak gorzej. W tym roku nie doplynalem np ani razu do trzeciej plycizny choć zwykle często tam plywalem. Optymalny jest dobry kompan i plyniecie z fala lekko boczna, może być mocniejsza. Wtedy można płynąć i płynąć, powrót truchcikiem. Co do tenisa to nie wzięliśmy rakiet a szkoda, za rok obowiązkowo.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z pływaniem jest jeden podstawowy problem - przeraźliwe zimno.

Odkąd wyszedłem z wprawy i nie jestem w stanie pływać szybko i bez przerw strasznie marznę. Nie wspominając o koszmarnym uczuciu wchodzenia do wody. Po pół godzinie pływania w basenie z temp. wody 28 stopni cały się trzęsę.

Pływanie w polskim morzu nawet w sierpniu to zupełna abstrakcja.

Na nartach, nawet przy -20 nie ma aż takiego dramatu. Nie wiem z czego to wynika ale w wodzie, mam wrażenie, że natychmiast dostaje hipotermii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z pływaniem jest jeden podstawowy problem - przeraźliwe zimno. Odkąd wyszedłem z wprawy i nie jestem w stanie pływać szybko i bez przerw strasznie marznę. Nie wspominając o koszmarnym uczuciu wchodzenia do wody. Po pół godzinie pływania w basenie z temp. wody 28 stopni cały się trzęsę. Pływanie w polskim morzu nawet w sierpniu to zupełna abstrakcja. Na nartach, nawet przy -20 nie ma aż takiego dramatu. Nie wiem z czego to wynika ale w wodzie, mam wrażenie, że natychmiast dostaje hipotermii.

Brak tkanki tłuszczowej. Miałem kolegę, który miał to samo, bo był strasznie żylasty. Pływałem w maju w Bałtyku w mokrej piance, temperatura wody miała poniżej 10 stopni, najgorszy był moment wejścia do wody, ale szło się przyzwyczaić. W okolicach Poole w kanale angielskim :) w UK pływałem w listopadzie w suchym skafandrze. Przy zakładaniu buta pękła mi guma od skafandra na stopie, w wodzie spędziłem prawie trzy godziny, bo tyle trwały ćwiczenia. Noga drętwiała mi do pachwiny bo dostawała się do nogawki lodowata woda. Trzeba było wytrzymać :).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem w Obzorze (Bułgaria). Temp. wody około 26 stopni C. Nie było żadnego szoku termicznego. Cieplutko i błogo, "pióra nie rosły" ani razu. W ciągu dwóch tygodni fala odbojowa
była tylko jednego dnia i to słabiutka. Na wszelki wypadek przy pierwszym wypłynięciu wziąłem ze sobą bojkę dla asekuracji, ale nie było większego problemu z powrotem. Reszta dni
bezproblemowo. Czasem fala (przy brzegu) troszkę większa, czasem mniejsza, a czasami flauta i morze jak lustro. Z polskim morzem już dawno sobie odpuściłem, właśnie ze względu na
temperaturę wody. Poza tym tam jest ogólnie dużo taniej niż w Polsce. Zwykle jeździmy
w ostatni tydzień sierpnia i pierwszy września. Najlepszy okres. Ludzi już niewiele, ceny
lecą w dół, kelnerzy zapraszają do knajpek, w których jest zazwyczaj pół sali puste więc się na jedzonko nie czeka. Zawsze przywożę stamtąd miód i orzechy włoskie na cały rok (orzechy łuskane po 10 E/kg). Miód od znajomego bartnika spadziowy i normalny. Ciekawy gość. Ma pod 90-siątkę, a pasiekę w górach. Miód to dla niego religia. Co roku mówi, że to już chyba ostatni rok, bo sił nie starcza. Ale dodaje, że to miód, pszczoły i praca przy
pasiece trzymają go przy zdrowiu i życiu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą zadziwiające jest, jak mało ludzi pływa w morzu. Na ogół taplają się w wodzie po pas.
 

"Bo takie som ludzie" jak mawiała pewna przekupka z pobliskiego targu. :) Nieskore do wysiłku. Plażing polega na ogrodzeniu się parkanem, rozebraniem do stroju plażowego i wyłożeniu na słońcu. Od czasu do czasu przerywanego zjedzeniem co nieco i popiciem piwka. I z wyjątkiem parawaningu, to samo mamy na plażach całej Europy (innych nie znam). Do nielicznych należą pływający (nie taplajacy się). Trochę widać idących wzdłuż plaży. W okolicach gdzie często bywam nad Bałtykiem, nawet całkiem sporo. Ogólnie taki trend. Jak to mówi mój znajomy rowerzysta, amerykański: "Ogolna niechec  do wysilku, od nog i rak sie zaczyna. Niestety konczy na mozgu" :) I ładne zdjęcie przywołał: https://annabelle137.../06/fitness.jpg 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z pływaniem jest jeden podstawowy problem - przeraźliwe zimno.
Odkąd wyszedłem z wprawy i nie jestem w stanie pływać szybko i bez przerw strasznie marznę. Nie wspominając o koszmarnym uczuciu wchodzenia do wody. Po pół godzinie pływania w basenie z temp. wody 28 stopni cały się trzęsę.
Pływanie w polskim morzu nawet w sierpniu to zupełna abstrakcja.
Na nartach, nawet przy -20 nie ma aż takiego dramatu. Nie wiem z czego to wynika ale w wodzie, mam wrażenie, że natychmiast dostaje hipotermii.


Pewno masa.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...