Skocz do zawartości

Zjeżdżanie czy jazda?


Veteran

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

 

 

Wyszedł mi jakoś taki cykl o jeździe  sportowej- „Trening na tyczkach”, „Stromo i ślisko” „Jazda sportowa”. Fred dorzucił swoje „Doginanie nart’. Są jeszcze inne tematy o jeździe sportowej na forum. Tylko, że  to są ukryte kryptoreklamy. Na tym obecnym temacie może już skończę z tą „jazdą sportową”.

 

Gnębi mnie jeszcze ta jazda, po wczorajszej wizycie na Mosornym Groniu. Dlatego postanowiłem nieco zrewidować moje radykalne poglądy na jazdę sportową i dociec jakie zachowania narciarza charakteryzują jazdę sportową. Nie zajmuję się tu takimi niezbędnymi elementami, jak - odwaga, ambicja, „zaciekłość sportowa”, by wyliczyć kilka. Chodzi mi o tą specyficzną technikę prowadzenia nart, która pozwala uzyskiwać czasy lepsze od innych.

 

Raczej wiadomo, że sama szybkość( z wyjątkiem szybkości na zawodach) nie może być ostatecznym kryterium jazdy sportowej. Przecież w takim slalomie w Kitz, było to marne 50 km/g. Przecież przeciętny forumowicz jeździ czasem sto na godzinę. A nawet, u niektórych, aparacik elektroniczno-satelitarny pokazywał grubo więcej. Trzeba zanalizować  głębiej to zjawisko.

 

Przyszedł mi do głowy termin- jazda aktywna, jazda pasywna(bierna). Coś się w tym kryje. Zdarza mi się osiągać na stoku szybkości posuwania się nart, przekraczające te z Kitz. Ale ja wtedy zjeżdżam w dół na nartach, a nie jadę na nich. Z całą ostrością uświadomiłem sobie to wczoraj na tym Mosornym. Jak usunęli na górze sznurek z chorągiewkami, to po dawnym giganto-slalomisku z przyjemnością jeździłem. Obok mnie przemykali, co chwila profi  rodzaju żeńskiego i męskiego. Na dole urządzali slalom, wiec wykorzystywali  luźną jazdę, by nie ostygnąć.  Pierwsze wrażenie, jak się takiego obserwuje. Abstrahując od gumy(widoczna tylko od kolan w dół), komórek, smarów, doginania - to nagłe przyspieszenie, gdy skręca. Takie niby szybkie, elastyczne drgnięcie ciała . Nogi prawie „poziome”, tors prawie ‘pionowy”. Wypisz wymaluj Hirscher obok tyczki. Tylko tyczek nie było. Musiałem się nad tym głęboko zastawić i odkryć przyczynę tego dziwnego zachowania, skutkiem którego był ten gaz.

Po pierwsze skąd to nagłe przyspieszenie? Z resztek fizyki w głowie wygrzebałem , że musiała zadziałać jakaś siła. Ale oprócz niej dobrze byłoby, ażeby opór ciała na który działa był jeszcze zmniejszony. Tym ciałem jest w całości narciarz z deskami. Przy pociąganiu go w dół, opór stawia powietrze(po to ta guma), ale też tarcie nart o śnieg. Początkujący karwingowicz doskonale wie, że jak się je postawi z odpowiednim kątem na krawędzi, to się ślizgają jeszcze lepiej.  Czyli mamy sprawę wyjaśnioną. Siła, tj. składowa siły ciężkości skierowana prosto w dół. Tym większa im bardziej stromy jest stok w tym miejscu, gdzie przyspieszają. No i te narty z dużym kątem. Przez nogi prawie płasko nad śniegiem. Tułów jak świeca, by nie skosić tyczki, no i ten kąt powiększyć.

 

I wtedy ma się to gwałtowne przyspieszenie i sporą szybkość wystarczającą by w dalszej części skrętu, doginać te narty. A dogięta narta jest, jak dogięta sprężyna. Ma ochotę się odgiąć. I się odgina, gdy narciarz kończy skręt, dając mu solidnego „kopa”. Taki mały „kopek” czułem czasem, gdy slalomki się rozpędziły i skręt był zacieśniany. Code to masło maślane, więc praktycznie nie „kopie”. Ale musiałem zmienić narty, by oszczędzać zdezelowane kolana. Więc mamy podstawową trójcę, jak w awanturze na lawiniastym śniegu. Teraz jeszcze potrzebne są  umiejętności(w tym śniegu doświadczenie). I teraz się już jeździ, nie zjeżdża. I to jest sportowa jazda. Nie tylko na twardym i śliskim.

 

Wszystko to mi przyszło do głowy po obejrzeniu filmów Morgana. Morgan jeździ bardzo ładnie, ale zjeżdża. Podchodząc z szacunkiem dla innych użytkowników stoku. Nie rozjeżdżając ich, w czasie wyprzedzania. Gdyby ktoś z  forum zatęsknił za jazdą sportową i miał dwanaście, może do piętnastu lat i jeździł już, jak Morgan, to pora się zacząć specjalizować w ‘jeździe sportowej”. Wtedy po ciężkiej pracy jest szansa na pierwszą dziesiątkę w AZS Cup! Dla innych, też nie starych i bardzo ambitnych pozostaje się wzorować na Morganie. Co też próbuję robić.

 

Kończąc moją serię o „jeździe sportowej”.

 

W duchu sportowym pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam


Wyszedł mi jakoś taki cykl o jeździe sportowej- „Trening na tyczkach”, „Stromo i ślisko” „Jazda sportowa”. Fred dorzucił swoje „Doginanie nart’. Są jeszcze inne tematy o jeździe sportowej na forum. Tylko, że to są ukryte kryptoreklamy. Na tym obecnym temacie może już skończę z tą „jazdą sportową”.

Gnębi mnie jeszcze ta jazda, po wczorajszej wizycie na Mosornym Groniu. Dlatego postanowiłem nieco zrewidować moje radykalne poglądy na jazdę sportową i dociec jakie zachowania narciarza charakteryzują jazdę sportową. Nie zajmuję się tu takimi niezbędnymi elementami, jak - odwaga, ambicja, „zaciekłość sportowa”, by wyliczyć kilka. Chodzi mi o tą specyficzną technikę prowadzenia nart, która pozwala uzyskiwać czasy lepsze od innych.

Raczej wiadomo, że sama szybkość( z wyjątkiem szybkości na zawodach) nie może być ostatecznym kryterium jazdy sportowej. Przecież w takim slalomie w Kitz, było to marne 50 km/g. Przecież przeciętny forumowicz jeździ czasem sto na godzinę. A nawet, u niektórych, aparacik elektroniczno-satelitarny pokazywał grubo więcej. Trzeba zanalizować głębiej to zjawisko.

Przyszedł mi do głowy termin- jazda aktywna, jazda pasywna(bierna). Coś się w tym kryje. Zdarza mi się osiągać na stoku szybkości posuwania się nart, przekraczające te z Kitz. Ale ja wtedy zjeżdżam w dół na nartach, a nie jadę na nich. Z całą ostrością uświadomiłem sobie to wczoraj na tym Mosornym. Jak usunęli na górze sznurek z chorągiewkami, to po dawnym giganto-slalomisku z przyjemnością jeździłem. Obok mnie przemykali, co chwila profi rodzaju żeńskiego i męskiego. Na dole urządzali slalom, wiec wykorzystywali luźną jazdę, by nie ostygnąć. Pierwsze wrażenie, jak się takiego obserwuje. Abstrahując od gumy(widoczna tylko od kolan w dół), komórek, smarów, doginania - to nagłe przyspieszenie, gdy skręca. Takie niby szybkie, elastyczne drgnięcie ciała . Nogi prawie „poziome”, tors prawie ‘pionowy”. Wypisz wymaluj Hirscher obok tyczki. Tylko tyczek nie było. Musiałem się nad tym głęboko zastawić i odkryć przyczynę tego dziwnego zachowania, skutkiem którego był ten gaz.

Po pierwsze skąd to nagłe przyspieszenie? Z resztek fizyki w głowie wygrzebałem , że musiała zadziałać jakaś siła. Ale oprócz niej dobrze byłoby, ażeby opór ciała na który działa był jeszcze zmniejszony. Tym ciałem jest w całości narciarz z deskami. Przy pociąganiu go w dół, opór stawia powietrze(po to ta guma), ale też tarcie nart o śnieg. Początkujący karwingowicz doskonale wie, że jak się je postawi z odpowiednim kątem na krawędzi, to się ślizgają jeszcze lepiej. Czyli mamy sprawę wyjaśnioną. Siła, tj. składowa siły ciężkości skierowana prosto w dół. Tym większa im bardziej stromy jest stok w tym miejscu, gdzie przyspieszają. No i te narty z dużym kątem. Przez nogi prawie płasko nad śniegiem. Tułów jak świeca, by nie skosić tyczki, no i ten kąt powiększyć.

I wtedy ma się to gwałtowne przyspieszenie i sporą szybkość wystarczającą by w dalszej części skrętu, doginać te narty. A dogięta narta jest, jak dogięta sprężyna. Ma ochotę się odgiąć. I się odgina, gdy narciarz kończy skręt, dając mu solidnego „kopa”. Taki mały „kopek” czułem czasem, gdy slalomki się rozpędziły i skręt był zacieśniany. Code to masło maślane, więc praktycznie nie „kopie”. Ale musiałem zmienić narty, by oszczędzać zdezelowane kolana. Więc mamy podstawową trójcę, jak w awanturze na lawiniastym śniegu. Teraz jeszcze potrzebne są umiejętności(w tym śniegu doświadczenie). I teraz się już jeździ, nie zjeżdża. I to jest sportowa jazda. Nie tylko na twardym i śliskim.

Wszystko to mi przyszło do głowy po obejrzeniu filmów Morgana. Morgan jeździ bardzo ładnie, ale zjeżdża. Podchodząc z szacunkiem dla innych użytkowników stoku. Nie rozjeżdżając ich, w czasie wyprzedzania. Gdyby ktoś z forum zatęsknił za jazdą sportową i miał dwanaście, może do piętnastu lat i jeździł już, jak Morgan, to pora się zacząć specjalizować w ‘jeździe sportowej”. Wtedy po ciężkiej pracy jest szansa na pierwszą dziesiątkę w AZS Cup! Dla innych, też nie starych i bardzo ambitnych pozostaje się wzorować na Morganie. Co też próbuję robić.

Kończąc moją serię o „jeździe sportowej”.

W duchu sportowym pozdrawiam!

Ci z dziesiątki AZS Cup to byli zawodnicy gdy w juniorskim wieku, teraz zwykle na narciarskiej emeryturze. Kilka(naście) lat wcześniej katowali tyczki do upadłego, na stoku w roku po 200 dni. Nie tak łatwo byłoby wskoczyć do 10 gdyby się tak późno zaczęło i ćwiczyło amatorsko. Pewno większość z tej dychy miała ambicje na juniorska kadrę, sporo jeździli w fisach. Jednego znam, innych sprawdziłem na wiki i tak oto wygląda ich kariera, obecnie schyłek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Bardzo podobają mi sie posty Veterana bo wiem z opisów że to człowiek starej szkoły dobrej szkoły jazdy ale widzi że sprzęt technologia i technika jazdy sie zmienia jak wszystko zresztą,ale Dziadek Kuby  ;)  nie został na etapie kiedyś jeżdziłem jak demonstratorzy z Yutuba  tylko drąży temat dzisiejszy jak dobrze i ładnie stosować techniki cięte kiedy są warunki do tego .Powodzenia  trzymaj tak dalej 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...