Skocz do zawartości

Stromo i ślisko


Veteran

Rekomendowane odpowiedzi

W drugim filmie:
2:04-2:21
Tutaj pokazuje technikę ześlizgu.
Tak ładnie potrafisz opisywać technikę jazdy jak powyżej, to czy możesz skomentować ten zeslizg?
W twoim rozumieniu „prawidłowy” zeslizg powinien odbywać się:
w linii spadku ?
Narty - płaskie?
Ciężar ciała- wycentrowany?
Obciążenie nart- 50%?
Dla mnie to jedyna bezpieczna technika na stromym, i ciekawa jestem, czy dobrze to rozumiem?

Witam

 

Morgan pokazuje ześlizg. Narty jadą do przodu i w bok. Ruchem ciała w przód,   w tył można sobie regulować obciążanie nart. Ruch w tył(obciążenie tyłów) powoduje, że dzioby skręcają w dół. Ruch w przód narty przerywają obrót dziobów w dół i zaczynają jechać bardziej poziomo. Centrując obciążenie posuwamy się bokiem w dół. Ani do przodu, ani do tyłu. Wychylając wtedy ciało na dzioby, narty jadą do tyłu. Tak bawić się można, aż do dołu stoku. Śnieg powinien być twardy, ale raczej  nie  lód. Stok w miarę stromy, by narty ustawione płasko(mniejszy opór, bo się nie wcinają krawędziami w śnieg). To było kiedyś na kursach dość popularne ćwiczenie. Oczywiście główne obciążenie na dolnej narcie. Mocniejsze zakrawędziowanie przerywa ześlizg. Na stromych stokach załamanie w biodrze jest coraz większe(kolana mocno do stoku, góra w przeciwną). Należy uważać, by nie obciążyć zbytnio wewnętrznej narty i położyć się bokiem na stoku. Grozi to zsunięciem w dół.

 

To samo można zrobić na krawędziach na żywym, stromym lodzie. Tylko do ćwiczeń należy sobie wybrać stok, gdzie  jest taki spłacheć lodu . Na przykład szeroki na 10, 20 m i dość długi. Niżej powinien być już jakiś śnieg. Nie należy tego robić na długim, zlodzonym stoku, bo się to źle może się skończyć, jak coś nie wyjdzie. 

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 79
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

W drugim filmie:
2:04-2:21
Tutaj pokazuje technikę ześlizgu.
Tak ładnie potrafisz opisywać technikę jazdy jak powyżej, to czy możesz skomentować ten zeslizg?
W twoim rozumieniu „prawidłowy” zeslizg powinien odbywać się:
w linii spadku ?
Narty - płaskie?
Ciężar ciała- wycentrowany?
Obciążenie nart- 50%?
Dla mnie to jedyna bezpieczna technika na stromym, i ciekawa jestem, czy dobrze to rozumiem?

Nie znam gościa, nie rozumiem po francusku więc nie wiem jakie ma intencje i o chce przekazać, jak widać przedszkole koło niego jeździ więc tragedii nie ma i żadna to "lodowa ściana" nie jest, Zakładając że chce przekazać teorię o ześlizgu to pokazując co robi robi to źle

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie znam gościa, nie rozumiem po francusku więc nie wiem jakie ma intencje i o chce przekazać, jak widać przedszkole koło niego jeździ więc tragedii nie ma i żadna to "lodowa ściana" nie jest, Zakładając że chce przekazać teorię o ześlizgu to pokazując co robi robi to źle

Witam

 

Jego film jest o jeździe na stromym twardym stoku, min. ze śniegiem sztucznym. Pokazuje i tłumaczy, jak należy obciążać narty, szczególnie w drugiej części skrętu, gdy minąwszy linię spadku stoku zakręcają pod stok. Chodzi o to by tak obciążać nartę zewnętrzną, by nie miała tendencji spychania śniegu w bok(w dół), ale by jechała na krawędzi w przód, zakręcając. Zależy to głównie od delikatnego regulowania nacisku  na nartę zewnętrzną. Nie można przesztywniać tej nogi. Ona musi się poddawać zmianie terenu(nie jeździmy po idealnie płaskiej powierzchni). Mimo, że jest głównie obciążona, jej kolano i mięśnie uda nie mogą być "sztywne". Usztywnianie demonstruje przesadnie "czerwony ludzik". Gość, tłumacząc to ześlizguje się kawałek po stoku. Ale nie to jest tematem filmu. Nie bardzo widzę, co tu jest nie w porządku. Normalny ześlizg na równoległych nartach z jazdą do przodu. Można i do tyłu. Typowe ćwiczenie w dawniejszych książkach narciarskich, min. G. Joubert.

 

Nieco podobne uwagi ma Lepine na pierwszym filmie. Z tym, że on podkreśla, że należy "poczuć" jakby wjazd narty w krzywą, uginanie się od dziobu, przez środek, aż do piętek pod butem. Można to rozumieć jak "wjechanie" narciarza w łuk, kończący się kopem na końcu skrętu. Jeżdżą podobnie. Chociaż Lepine jest bardziej elastyczny. Bo to  jest bardziej "zawodowiec'. Poprzednio napisałem więcej o Morganie.

 

Mnie to wszystko przekonuje. Jeszcze jedna sprawa- kluczowe jest dociskanie języka buta narty zewnętrznej. Ale! Dociskanie łydką jest trudne. Bo można powiedzieć, że narty i but uciekają i słabo się to czuje w ferworze jazdy. O wiele bardziej efektywne jest próbowanie "podniesienia" stopy w kierunku łydki, by poczuć mocne napięcie w łydce i miejscu, gdzie przechodzi w stopę. Efektem jest dogięcie do przodu łydki(but nie puści stopy do góry) i całego ciała. Robi się to błyskawicznie i głównie na moment, gdy narta zewnętrzna pochyla się na krawędź. Ten ostatni akapit to moje doświadczenia.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Jeśli nie znamy warunków najlepiej podchodzić trasą zjazdu.

 

Jeśli nie znamy warunków to najlepiej odpuścić.

A jeżeli podejść to granią - przynajmniej nic nie zejdzie - jeżeli nie ma nawisów ; ) 

W Tatrach najlepiej żleby podchodzić po cudzych śladach - jeżeli są.

 

 Należy uważać, by nie obciążyć zbytnio wewnętrznej narty i położyć się bokiem na stoku. Grozi to zsunięciem w dół.

.............................................

Nie należy tego robić na długim, zlodzonym stoku, bo się to źle może się skończyć, jak coś nie wyjdzie. 

 

I najlepiej z czekanem. O ile umie sie go używać - a to nie jest oczywiste.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Jeśli nie znamy warunków to najlepiej odpuścić.

A jeżeli podejść to granią - przynajmniej nic nie zejdzie - jeżeli nie ma nawisów ; )

 


W terenie prawie zawsze "nie znamy warunków" więc za dużo się nie najeździsz.

W zasadzie jedyna dokładna metoda zapoznania się z warunkami przed zjazdem to podejście tą samą trasą.

Jeśli chcemy zjechać żlebem, który jest dla Nas trudny najlepiej zawsze tak robić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeciez te żleby sa tak wąskie, że i tak z grani widzisz a Ci lawina na łeb nie zejdzie ; )

Warunki znamy o tyle o ile - na 100% nigdy nie znamy ale z komunikatów, historii pogody i z przekrojów możemy sporo wywnioskowac. 

Jedna zasada - nigdy nie podchodzimy środkiem żlebu - a to jest najczęściej trasa zjazdu. 

 

Edit:

 

 

W terenie prawie zawsze "nie znamy warunków" więc za dużo się nie najeździsz.

 

Ano ... wszystko zalezy od poziomu akceptacji ryzyka. Zawsze jest ryzyko. Im człowiek starszy tym mniej je jekos akceptuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeciez te żleby sa tak wąskie, że i tak z grani widzisz a Ci lawina na łeb nie zejdzie ; )

Warunki znamy o tyle o ile - na 100% nigdy nie znamy ale z komunikatów, historii pogody i z przekrojów możemy sporo wywnioskowac. 

Jedna zasada - nigdy nie podchodzimy środkiem żlebu - a to jest najczęściej trasa zjazdu. 

 Zazwyczaj dojście granią jest gdzieś naokoło i nie widać z niego żlebu. Widzisz dopiero coś jak staniesz na górze źlebu. Wyraźnie pierwsze kilkanaście/ kilkadziesiąt metrów to mało.  Jeśli zakładasz, że źleb może wyjechać to zjazd jest bardziej niebezpieczny niż podejście i należy odpuścić temat.

Podchodząc trasą zjazdu (nawet środkiem) moim zdaniem ryzykujesz mniej, pomimo przebywania dłużej w terenie zagrożonym. Możesz lepiej ocenić warunki i zaniechać zjazdu z uwagi na trudności (Np. lód, kamienie) czy też zagrożenie lawinowe.  Podejście z buta generuje mniejsze obciążenie stoku niż zjazd na nartach. Najmniejsze generuje podejście na nartach ale nie zawsze jest możliwe.*

 

*Jeśli nie wierzysz, że zjazd powoduje większe obciążenie to mam dla Ciebie obserwacje praktyczne. Wiosną w Tatrach wielokrotnie podchodziłem z buta źlebami po miękkim śniegu i nic się nie działo. W momencie zjazdu, bardzo często powodowałem zejście zsuwu na całej powierzchni źlebu. Nie były to lawiny groźne dla człowieka. Zsuw mógł Cię ewentualnie przewrócić ale trochę śniegu jednak wyjeżdżało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żleb prawie zawsze może wyjechać. Chyba, że coś w rodzaju Zawratu udeptanego jak Marszałkowska i to przy niskich temperaturach w zimie. 

Jeżeli chodzi o obciązenie od buta - zawsze, ale to zawsze  jest większe od obciążenia od narty. Nie myl powierzchniowego zsuwu spowodowanego zamiataniem nartą z deską lub gruntówką. 

 

To taka troche boczna arabeska - wątek dotyczy zjeżdżania po wylodzonych, ubitych przywyciągowych stokach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Jeżeli chodzi o obciązenie od buta - zawsze, ale to zawsze  jest większe od obciążenia od narty.

 

Nie zgadzam się !! Zjeżdżający narciarz bardziej obciąży pokrywę śnieżną niż podchodzący piechur!!

 

Szczególnie obciążone zostaną powierzchniowe warstwy śniegu a to one zazwyczaj wyjeżdżają. (nie zawsze kończy się małym zsuwem)

Dodatkowo narciarz "podcina" ewentualne deski. Piechur generuje większy nacisk jednostkowy na cm2 ale łączne obciążenie jest mniejsze niż przy dynamicznym zjeździe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zgadzam się !! Zjeżdżający narciarz bardziej obciąży pokrywę śnieżną niż podchodzący piechur!!

 

Szczególnie obciążone zostaną powierzchniowe warstwy śniegu a to one zazwyczaj wyjeżdżają. (nie zawsze kończy się małym zsuwem)

Dodatkowo narciarz "podcina" ewentualne deski. Piechur generuje większy nacisk jednostkowy na cm2 ale łączne obciążenie jest mniejsze niż przy dynamicznym zjeździe.

 

Stary, idź na lawinówke. Piszę serio. Najlepiej prowadzoną przez Toprowców. Tu nie ma co się zgadzać czy nie zgadzać - trzeba sie uczyć od mądrzejszych. 

Tam porobisz przekroje lawinowe, zobaczysz jak taki wycięty blok śniegu reaguje na nacisk, poznasz jak się to bada, zrozumiesz dlaczego najpierw się wchodzi na nartach, potem wskakuje na nartach, potem wchodzi na butach, potem wskakuje na butach i powiedzą Ci dlaczego akurat w tej kolejności. Zobaczysz jak działa  lawina deskowa.

 

Powierzchniowe obsunięcie warstwy sniegu nie są tak groźne jak deski czy gruntówki - sam to dosyć przytomnie zauwazyłeś:

 

  W momencie zjazdu, bardzo często powodowałem zejście zsuwu na całej powierzchni źlebu. Nie były to lawiny groźne dla człowieka. Zsuw mógł Cię ewentualnie przewrócić ale trochę śniegu jednak wyjeżdżało.

 

I nie myśl, co "zazwyczaj" wyjeżdża bo spuszczałeś zsuwiki. Na szczęście nie mamy empirycznych doświadczeń z lawinami (no, prawie nie mamy) - inaczej nie pisalibyśmy tutaj. Także pozostaje lawinówka i lektura opracowań.

 

Wystarczy zreszta poznać statystyki - najwiecej lawin uruchamiają piesi na butach. Chciałoby się powiedzieć, że to dlatego, że narciarze sa bardziej wyedukowani ale to nie prawda. Przy żadnych odkopanych zwłokach nie znaleziono pipsa - no risk - no fun : /

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Stary, idź na lawinówke. Piszę serio.

 


Byłem i pewnie jeszcze nie raz będę.

 

 


 

Tam porobisz przekroje lawinowe,

 

 

Robiłem, choć nart nie mieliśmy. Blok to też nie to samo co cały stok.

 

 

Wystarczy zreszta poznać statystyki - najwiecej lawin uruchamiają piesi na butach.

 

 

Podaj linka do tych statystyk. I jak się one mają do ogólnej ilości narciarzy i piechurów w badanym okresie.

Wiem że to żadna statystyka ale ja akurat częściej słyszę że narciarze podcięli lawinę.

 

 

 

Poza tym, nie wiem jaką Ty masz taktykę ale jeśli wybieram się do stromego żlebu to tylko przy niewielkim ogólnym zagrożeniu lawinowym. Zejście lawiny jest więc jednym z ryzyk ale wcale nie jestem pewien czy większym niż upadek. Podchodząc żlebem zmniejszam znacznie ryzyko niespodziewanego upadku. Co jest więc lepsze?

 

 

Powierzchniowe obsunięcie warstwy sniegu nie są tak groźne jak deski czy gruntówki - sam to dosyć przytomnie zauwazyłeś:

 

Nie wiem o jaki % czy promil pojedynczy narciarz czy piechur zwiększa szanse zejścia gruntówki ale obawiam się że są to marginalne wartości.

Jeśli chodzi o deski to powstają często z warstw powierzchniowych. Empirycznie obserwowałem też podcięcie deski nartami. Na szczęście nie 100% skutecznie. Na tym samym stoku 15 minut wcześniej w butach nic się nie działo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do statystyk - cytuję z pamięci z ostatniego szkolenia. Nie wiem czy więcej ludzi chodzi na butach czy na nartach - od kilkunastu lat  skitury zrobiły sie modne.

Upadek jest lepszy - nie ma dyskusji ; )))) Szanse na wyjście żywo z lawiny sa znacznie mniejsze niz z upadku. Kiedyś mój partner zleciał z 600 m w dół - uparł sie, że podejdzie na harszlach, trafił na śnieg nawiany na lód i się obślizgnął. Połamał tylko oba uda ale jeszcze miał siły zadzwonic po pomoc. Tyle, że cały dzień musiałem po nim zbierać fanty.

 

Moja taktyka jest bardzo prosta: Żleby tylko w grupie, niezbyt wielkie, duże odstepy, czekan zamiast kijka jeżeli lód ale raczej w żlebach po lodzie nie ma sensu, ABS. Ogólne zagrożenie lawinowe nie ma większego znaczenia - w żlebach sytuacja zwykle  jest zupełnie inna niz w innych partiach gór (nawiane, inne słońce, ekspozycja ...)

Na skiturach albo dobrze udokumentowanymi szlakami zimowymi w Alpach tam gdzie chodza innni albo z wiekowym przewodnikiem (jak dożył swojego wieku to znaczy, że zna sie na rzeczy). 

W Tatrach: Kuźnice - Kasprowy - Kuźnice, w jedną strone przez Murowaniec. 

Sucha Kondracka - tylko w poprzek, szybko i z dusza na ramieniu. 

Ja tam bojący dudek jestem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ogólne zagrożenie lawinowe nie ma większego znaczenia - w żlebach sytuacja zwykle  jest zupełnie inna niz w innych partiach gór (nawiane, inne słońce, ekspozycja ...)

 

Ma znaczenie tyle, że w żlebie jest zazwyczaj gorzej. Jak pada śnieg (dodatkowo przy wietrznej pogodzie) to podwyższają w komunikacie do 2, 3 lub 4. A gdzie ten śnieg się zbiera i go nawiało? Głównie w żlebach. Jak od kilku dni jest 1 to jest duża szansa że i w żlebach sytuacja się poprawiła.

 

Moja taktyka była taka:

Toury tylko wiosną. Strome żleby późną wiosną i podejście drogą zjazdu.

Po opadzie większym niż 20cm/24h lub jak ogłoszą 3 nigdzie nie wychodzę.

Przy mniejszym zależy od warunków.

 

Swoją drogą znam instruktora który wyszedł bez szwanku z dwóch lawin.

Sam byłem znacznie bliższy zabicia się przez upadki. I te w nartach i w butach.

Z "lawiną" zjechałem tylko w Szczyrku ale była za mała by coś mi się stało. Podobnie jak zsuwy w Tatrach.

Choć to dziwne wrażenie jak cały stok (nie tylko śnieg pod nartami) jedzie z Tobą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...