Skocz do zawartości

W 3 lata od zera do instruktora :)


Spiochu

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio na Stożku w Wiśle były zawody (chyba eliminacje MPA). Pod stokiem widziałem gościa w gumie z wózkiem dziecięcym. Nawet nie wiem czy nie był zwycięzcą. Mało tego - żona tez startowała...


Jak dziecko śpi w wózku to żaden problem. Problem zaczyna się, jak już nie siedzi w wózku a jeszcze nie jeździ :)
Pozdr
Marcin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 100
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Tak jeszcze na szybko, z matematycznego obowiązku:
 
150 dni na stoku = 150 * 100zł [średnio tyle przyjmuję za jeden dzień jazdy na karnecie].
 
Nie licząc kosztu instruktora daje nam to 15 000PLN na same tylko karnety. Do tego dochodzi paliwo na dojazdy [no, chyba że ktoś mieszka przy stoku], sprzęt narciarski, itp.
 
Czyli można by w tej kwocie samych karnetów kupić VW Passata B6 z początków produkcji w nieśmiertelnym TDI :D W wersji z instruktorem można pokusić się o Audi A6 C6 z 225PS pod maską.


Koszty, kosztami jednak samodoskonalenie i ciągły rozwój jest ważny. Samochód może by był, ale czy przypadkiem każdy narciarz tyle nie wydał juz w swojej karierze albo wyda w przyszłości? A to pewnie tylko początek góry lodowej kosztów jakie są związane z narciarstwem.:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jeszcze na szybko, z matematycznego obowiązku:

150 dni na stoku = 150 * 100zł [średnio tyle przyjmuję za jeden dzień jazdy na karnecie].

Nie licząc kosztu instruktora daje nam to 15 000PLN na same tylko karnety. Do tego dochodzi paliwo na dojazdy [no, chyba że ktoś mieszka przy stoku], sprzęt narciarski, itp.

Czyli można by w tej kwocie samych karnetów kupić VW Passata B6 z początków produkcji w nieśmiertelnym TDI :D W wersji z instruktorem można pokusić się o Audi A6 C6 z 225PS pod maską.

Forum motoryzacyjne to nie tutaj...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Tak jeszcze na szybko, z matematycznego obowiązku:

 

150 dni na stoku = 150 * 100zł [średnio tyle przyjmuję za jeden dzień jazdy na karnecie].

 

Nie licząc kosztu instruktora daje nam to 15 000PLN na same tylko karnety. Do tego dochodzi paliwo na dojazdy [no, chyba że ktoś mieszka przy stoku], sprzęt narciarski, itp.

 

Czyli można by w tej kwocie samych karnetów kupić VW Passata B6 z początków produkcji w nieśmiertelnym TDI :D W wersji z instruktorem można pokusić się o Audi A6 C6 z 225PS pod maską.

 

Po pierwsze nie 150 a 110dni.

Po drugie przeciętnie karnet na jeden dzień kosztował ok. 50zł.

Jeździliśmy na karnetach wielodniowych, na sezonówce TMR a czasem na 4-godzinnych bo i tak dłużej ciężko było wytrzymać.

Przykładowo na Stożku karnet na dzień wychodził 45zł. Przy 20 dniach na sezonów-ce, dzień na Chopoku to było 8Eur.

Doliczając jednak noclegi i dojazd to pewnie wyjdzie średnio koło 100zł. (Nocleg w PL to zwykle 35-45zł w SK 50-60zł) Nie licząc sprzętu, kursów i treningów.

Po trzecie, 3 lata temu, kupiłem właśnie auto za ok. 15k zł. Przez ponad 3 lata, na jego utrzymanie i paliwo wydałem zapewne w okolicach 50-60k zł (ok. 1 zl/km) także zakup auta to coś jak zakup nart, wydatki dopiero się zaczną.

Po czwarte 15k zł przez 3 lata to dokładnie paczka fajek dziennie.

Po piąte, jakbyś kupił paska w tedeiku a już nie daj Boże aŁdi  to pomyśl ile by poszło kasy na dziunie pod remizą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Założony temat poniekąd zmusił mnie do podzielenia się z Wami - moimi wprawdzie niewielkimi ale jednak, doświadczeniami instruktorskimi. Tytułem wstępu na razie niestety jestem instruktorem "godzinowym" - z kursantem na stoku spędzam góra 3-4 godziny. Ten system powoduje jednak iż w sezonie mam ogromny "przerób" i kontakt z wieloma różnymi kursantami których najczęściej widzę pierwszy i ostatni raz w życiu (na szczęście nie zawsze). Wnioski są jednoznaczne - w Polsce mamy bardzo dużo utalentowanych "narciarsko" osób - osób które prowadzone w odpowiedni sposób są w stanie w dosyć krótkim czasie osiągnąć dosyć wysoki poziom wyszkolenia - tutaj głęboki ukłon w stronę Sary i Śpiocha. Taki mały przykłady z ostatnich dni - 13 letnia Zuza która dosłownie w 15 min lekcji od zera dosyć swobodnie prowadziła w skręcie narty równolegle bez przekładki pełnym ześlizgiem. Najbardziej boli mnie strata (w kontekście że z przyczyn obiektywnych nie będą mogły rozwijać się sportowo) utalentowanych dzieciaków - moja ukochana paczka dziewięciolatek Zośka, Dominika i Anka - w kategoriach ludzkich małe dziewczynki w kategoriach narciarskich w pełni ukształtowane narciarki. Niestety jest też ciemna strona mocy - zastanie - zwłaszcza dzieci jest przerażające, jestem w stanie zrozumieć 30 latka przedstawiającego się jako trenera fitness który w 30 min. miał popalone uda i nie był w stanie ustać na nogach ale nie zrozumiem nastolatka który po przewrotce nie jest w stanie samodzielnie wstać.   

Gratulacje dla córki i ojca. Dla ojca, że potrafił przenieść swoją pasję na córkę, dla córki za determinacje i dążenie do celu. To, że córki potrafią urobić ojca wiem na swoim przykładzie, moja 3,5 letnia mówi ostatnio do mnie "Tatuś kupisz mi białego żywego kotka". "Po ci biały kotek", "Tatuś może być czarny kotek, dziękuję że kupisz mi czarnego kotka".

 

Wracając do tematu narciarskiego, dziś na Klepkach dziewczynka w wieku mojego syna, mówi do swojego taty "Tata zobacz jakie małe fajne kijki, kupisz mi takie ?". Odzywam się, że są to kije mojego syna, my już zakończyliśmy dziś jazdę, ale jeżeli chcą spróbować to mogą pożyczyć bo jeszcze siedzimy w knajpce pod stokiem. Ojciec na to "ja jeżdżę bez kijów to i moja córka nie będzie używać".

 

I kolejne, prowadzę amatorski zespół piłkarski (nasz wiek 35 lat plus). Mamy treningi na boisku, gdzie dostawałem piany widząc dzieciaki siedzące z tabletami na krzesełkach. Obecnie prawie wszystkie zmusiłem do grania.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Gratulacje dla uczącego. Dobra pedagogika. Uznanie dla uczennicy. Choć to co osiągnęła, to najlepsza nagroda dla niej.  

 

To nie jest coś niemożliwego. Coś na ten temat wiem. Mając do czynienia z  przypadkiem 48 letniej uczennicy. Której przedtem jedynym doświadczeniem narciarskim był  kiedyś dzień dreptania po  płaskim.  Jeśli wykładnikiem umiejętności byłaby jazda po czarnych trasach, to w pierwszym sezonie(45 dni  na nartach) był tydzień na Chopoku, gdzie objechano wszystkie trasy po północy i południu. I pod koniec sezonu Skrzyczne z Fisem. Dwa lata później Cervinia i wszystkie trasy po włoskiej stronie a po szwajcarskiej też, łącznie ze zjazdem z M Matterhornu do Zermattu. I to była jazda już całkiem przyzwoita, kontrolowana, bez upadków.  Uczennica była więcej niż chętna i nauczycielowi bardzo zależało na szybkiej i bezpiecznej nauce. Byłem zdziwiony postępami. Nie wyobrażałem sobie wcześnie(choć parę osób przeszło przez moje ręce),  że w tak późnym wieku, można jeszcze się tyle nauczyć. Od tych pierwszych ślizgów z przestępowaniem minęło 22 lata.

 

Był tu temat-ile dni potrzeba spędzić na nartach, by zostać instruktorem. Napisałem tam w poście, że jakieś minimum  100 do 150. Nie należy tego traktować zupełnie dosłownie. I że przy spełnieniu tak podstawowych warunków, jak cały czas do dyspozycji(bez przerwy obserwuje ucznia) dobry uczący i motywacje uczonego.  Nieporozumienie czasem polega na tym, że ten uczący musi mieć koniecznie dyplom. To raz. Dwa, że musi świetnie jeździć na nartach. Trzy, że wystarczy od czasu do czasu z niego skorzystać.  To wszystko się liczy, ale nie musi się mieć certyfikatu. Nie musi się idealnie jeździć, bo to nie ten poziom nauki.  Ale powinien wiedzieć jak się powinno jeździć. I trzeba być dobrym pedagogiem. A ta pedagogika jest bardzo prosta. To co napisał kolega. Ciągłe podnoszenie poziomu. Można powiedzieć z przesadą - ze zjazdu na zjazd. I  obserwacja postępów ucznia, by mu dozować ten coraz wyższy poziom .  Tego nie nauczą na żadnym kursie. To trzeba czuć i sobie wypracować. 

 

Pozdrawiam

Znam osobiście narciarkę ,która zaczęła przygodę w wieku 60 lat , pod okiem instruktora, szło jej na prawdę świetnie ,mało która młoda osoba robi takie postępy w tak krótkim czasie, po prostu ma do tego serce. W wieku 64lub 65 miała problem z kolanem,ortopeda nie chciał go operować ,na co ona powiedziała ,że jest u progu kariery sportowej... :)

 

A co do jazdy Sary ,to widziałem ją raz w zeszłym roku na Czarnym Groniu i w życiu bym nie powiedział,że to jej drugi sezon na nartach , Gratuluję i trzymam kciuki za dalsze sukcesy.

W ogóle ,co to za porównanie, pieniądze wydane na pasję ,obojętnie jaką,doskonalenie swoich umiejętności,po to się pracuje i żyje,nie porównujmy tego z jakimś starym łupem,który tylko zardzewieje i straci na wartości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.............

 

Wracając do tematu narciarskiego, dziś na Klepkach dziewczynka w wieku mojego syna, mówi do swojego taty "Tata zobacz jakie małe fajne kijki, kupisz mi takie ?". Odzywam się, że są to kije mojego syna, my już zakończyliśmy dziś jazdę, ale jeżeli chcą spróbować to mogą pożyczyć bo jeszcze siedzimy w knajpce pod stokiem. Ojciec na to "ja jeżdżę bez kijów to i moja córka nie będzie używać".

 

.............

Cześć

Jebnąłeś go?

Pozdro

PS

Widzisz Grimson

Jednym nieprzemyślanym postem przyszyłeś sobie łatkę "wieśniaka" - i tak już ..... przynajmniej dla mnie.....zostanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spiochu-dzięki za ten post,fajnie poczytać,że można i się da.Ale nie byłabym sobą,gdybym nie zwróciła uwagi na pewne"drobiazgi".

 

O kasie już było (to oczywiste,że całkiem bez się nie da,Wasz wariant był i tak chyba najbardziej ekonomiczny);podobnie o wielkiej ilości wolnego czasu,który trzeba w tym układzie wykroić: średnio 30 dni w sezonie to 2 wyjazdy po 6 dni +9 dwudniowych weekendów-tak się da tylko w wyjątkowych,zawodowych i rodzinnych,uwarunkowaniach.

 

Następnie:

 

Kiedy zaczynaliście Sara nie miała nart pierwszy raz na nogach-znała te absolutne podstawy i choć minęło trochę czasu,to pamięć mięśniowa funkcjonuje i ciało szybko sobie przypomina co i jak.Dla porównania-mnie na ogarniecie takich podstaw zszedł cały pierwszy sezon (wiem,narciarsko jestem tępa;na usprawiedliwienie mam fakt znikomej ilości czasu jaki mogłam na to wykroić- w sumie 18 godzin,z czego z instruktorem była mniej niż połowa;no i zaczynając byłam prawie 2 x starsza).

 

Ale najbardziej uderzyła mnie uwaga,że Sara nie miała  żadnych indywidualnych lekcji z instruktorem! To doprawdy kuriozalne stwierdzenie,w rzeczywistości pewnie nie jeździła ani jednej godziny BEZ INSTRUKTORA.Miała do dyspozycji całkiem osobistego trenera/instruktora,żywotnie zainteresowanego jej jak najszybszymi postępami.I który dokładnie wiedział,co trzeba robić i jak.Jest to opcja absolutnie niedostępna dla większości narciarzy.Znów nawiążę do swoich doświadczeń-wejście na czarne trasy-jak jedziesz za instruktorem jest bardzo proste,ale samemu pokonanie czarnej trasy,której się kompletnie nie zna -to już inna para kaloszy...Tutaj przykład z forum-sam polecałeś koleżance naukę zjeżdżania z Dzikowca z instruktorem.Sara tego problemu nie miała.

 

Wreszcie-Waszym celem od razu była jazda sportowa;zupełnie odwrotnie niż większości narciarzy,których celem jest rekreacja.Pytanie,czy aby bezpiecznie i swobodnie poruszać się na stokach naprawdę trzeba tłuc tyczki? Moim zadaniem niekoniecznie-świadzą o tym tłumy przyzwoicie jeżdżących Austriaków i Włochów,absolutnie nie przypominających zawodników.

 

I na koniec nurtujące mnie pytanie-co dalej?Zaczniecie już teraz jeździć rekreacyjnie,czy dalej tylko sport?

 

A,jeszcze jedno-piszesz,że na SL objeżdżasz Sarę o 10%.Czy to przypadkiem nie jest różnica między kobietą a mężczyzną?Tzn.ile HIrscher byłby szybszy na tym samym slalomie od Shiffrin?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sara, gratulacje !!!

 

Ciekawe co moja córka będzie sobą prezentowała jak będzie w Twoim wieku :D

Teraz ma 4 latka :)

Cześć

Jeżeli jesteś byłym zawodnikiem albo masz spore znajomości w sporcie narciarskim, do tego potrafisz zdobyć finansowanie na poziomie dobrego samochodu rocznie na początek i jeszcze poświęcić wszystko a ona będzie równie zdeterminowana i jeszcze do tego utalentowana to ma szansę zostać rokującą zawodniczką na poziomie PE. Jeżeli nie od razu odpuść i po prostu naucz ją fajnie jeździć.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spiochu-dzięki za ten post,fajnie poczytać,że można i się da.Ale nie byłabym sobą,gdybym nie zwróciła uwagi na pewne"drobiazgi".

 

O kasie już było (to oczywiste,że całkiem bez się nie da,Wasz wariant był i tak chyba najbardziej ekonomiczny);podobnie o wielkiej ilości wolnego czasu,który trzeba w tym układzie wykroić: średnio 30 dni w sezonie to 2 wyjazdy po 6 dni +9 dwudniowych weekendów-tak się da tylko w wyjątkowych,zawodowych i rodzinnych,uwarunkowaniach.

 

Następnie:

 

Kiedy zaczynaliście Sara nie miała nart pierwszy raz na nogach-znała te absolutne podstawy i choć minęło trochę czasu,to pamięć mięśniowa funkcjonuje i ciało szybko sobie przypomina co i jak.Dla porównania-mnie na ogarniecie takich podstaw zszedł cały pierwszy sezon (wiem,narciarsko jestem tępa;na usprawiedliwienie mam fakt znikomej ilości czasu jaki mogłam na to wykroić- w sumie 18 godzin,z czego z instruktorem była mniej niż połowa;no i zaczynając byłam prawie 2 x starsza).

 

Ale najbardziej uderzyła mnie uwaga,że Sara nie miała  żadnych indywidualnych lekcji z instruktorem! To doprawdy kuriozalne stwierdzenie,w rzeczywistości pewnie nie jeździła ani jednej godziny BEZ INSTRUKTORA.Miała do dyspozycji całkiem osobistego trenera/instruktora,żywotnie zainteresowanego jej jak najszybszymi postępami.I który dokładnie wiedział,co trzeba robić i jak.Jest to opcja absolutnie niedostępna dla większości narciarzy.Znów nawiążę do swoich doświadczeń-wejście na czarne trasy-jak jedziesz za instruktorem jest bardzo proste,ale samemu pokonanie czarnej trasy,której się kompletnie nie zna -to już inna para kaloszy...Tutaj przykład z forum-sam polecałeś koleżance naukę zjeżdżania z Dzikowca z instruktorem.Sara tego problemu nie miała.

 

Wreszcie-Waszym celem od razu była jazda sportowa;zupełnie odwrotnie niż większości narciarzy,których celem jest rekreacja.Pytanie,czy aby bezpiecznie i swobodnie poruszać się na stokach naprawdę trzeba tłuc tyczki? Moim zadaniem niekoniecznie-świadzą o tym tłumy przyzwoicie jeżdżących Austriaków i Włochów,absolutnie nie przypominających zawodników.

 

I na koniec nurtujące mnie pytanie-co dalej?Zaczniecie już teraz jeździć rekreacyjnie,czy dalej tylko sport?

 

A,jeszcze jedno-piszesz,że na SL objeżdżasz Sarę o 10%.Czy to przypadkiem nie jest różnica między kobietą a mężczyzną?Tzn.ile HIrscher byłby szybszy na tym samym slalomie od Shiffrin?

Cześć

Odpowiem akapitami bo mnie krew zalała:

Początki;

Nie wiem ale rzeczywiście jak Sara znała śnieg, góry, jeździła wcześniej na desce lub jako dziecko na nartach - miała z górki i to sporo.

 

Instruktor:

A kto komuś broni??? Instruktorzy są dostępni. Warto poświęcić więcej czasu na wybór zaplanować szkolenie, zaprzyjaźnić się ze szkoła itd. TO JAKIŚ PROBLEM???

Spiochu Sarze sam tyczek nie stawiał itd. Jak się komuś nie chce, żal mu kasy albo uważa, ze umie to niech nie ma pretensji do tych którym się chce!

 

Jazda sportowa:

Tu już mnie szlag trafił. Celem nie była jazda sportowa tylko JAZDA.

To, że - z różnych przyczyn - narciarstwo traktuje się jak weekendową rozrywkę nie jest winą ludzi, którzy traktują je poważnie.

Napisałem gdzieś powyżej, że żeby uczyć się jeździć trzeba wiedzieć jak wygląd dobra jazda a dobra jazda to ta z TV z PŚ,  co powinno być oczywiste dla każdego, nawet nie narciarza i to jest przykład.

Spiochu o Sara pokazali jak można nauczyć się jeździć - nie jeździć wybitnie, tylko po prostu normalnie samodzielnie odpowiedzialnie jeździć.

To, że większość nie ma o tym pojęcia i tak nie robi nie jest ich nadaktywnością tylko głupotą większości, która nie wiedząc absolutnie nic o narciarstwie próbuje stworzyć z tego rozrywkę mas. Taka też ona będzie do czasu gdy osobnik nie trafi na rafę własnego niedouczenia i nie połamie sobie kręgosłupa na przykład.

A co do Hirschera i Schiffrin - nie komentuję, ale pomyśl...

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Jeżeli jesteś byłym zawodnikiem albo masz spore znajomości w sporcie narciarskim, do tego potrafisz zdobyć finansowanie na poziomie dobrego samochodu rocznie na początek i jeszcze poświęcić wszystko a ona będzie równie zdeterminowana i jeszcze do tego utalentowana to ma szansę zostać rokującą zawodniczką na poziomie PE. Jeżeli nie od razu odpuść i po prostu naucz ją fajnie jeździć.

Pozdrowienia

 

Na pewno nauczę. Mitku chyba trochę to generalizujesz, Petra Vlhova nie miała takiego finansowania. Trzeba tylko zorganizować podwójny paszport :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Założymy się (apropos kosztów?)

Pozdrowienia

 

Chodzi mi tylko o to że wskazuje córce kierunek fajnego spędzania czasu.

Jak dziecko nie ma hobby to samo je sobie znajduje (chłopaki, dyskoteki i takie tam :D

Nic na siłe, to na razie jest zabawa :D Nie każdy musi być Larą Gut :)

U nas jest takie podejście że albo jesteś na szczycie albo trzeba odpuścić na starcie.

Wiem ile kosztuje ten sport, ale nie na etapie 4 letniego dziecka. Na Stubaiu do 10 lat jeździ za free. Sezonowka na TMR tez kosztuje grosze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi mi tylko o to że wskazuje córce kierunek fajnego spędzania czasu.

Jak dziecko nie ma hobby to samo je sobie znajduje (chłopaki, dyskoteki i takie tam :D

Nic na siłe, to na razie jest zabawa :D Nie każdy musi być Larą Gut :)

U nas jest takie podejście że albo jesteś na szczycie albo trzeba odpuścić na starcie.

Wiem ile kosztuje ten sport, ale nie na etapie 4 letniego dziecka. Na Stubaiu do 10 lat jeździ za free. Sezonowka na TMR tez kosztuje grosze.

Cześć

Ty sugerowałeś jakiś kosmos...

Chodzi mi mnie więcej o to, że nikt nie chce inwestować a inwestować zacząć trzeba właśnie teraz - mówię o Tobie - bo ja  ma dzieci już dużo starsze i nie było mnie stać na decyzje o inwestycjach jak były w wieku Twojej córki a przede wszystkim - przecież to ma być zabawa - zapomniałem.

Pozdrowienia

PS

Nie każdy musi być Larą Gut - ale każdy ma szanse spróbować a Ty masz wyjątkowe (darmocha i w ogóle zerowe koszty, nad czym się zastanawiać)?- o tym pamiętaj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Ty sugerowałeś jakiś kosmos...

Chodzi mi mnie więcej o to, że nikt nie chce inwestować a inwestować zacząć trzeba właśnie teraz - mówię o Tobie - bo ja  ma dzieci już dużo starsze i nie było mnie stać na decyzje o inwestycjach jak były w wieku Twojej córki a przede wszystkim - przecież to ma być zabawa - zapomniałem.

Pozdrowienia

PS

Nie każdy musi być Larą Gut - ale każdy ma szanse spróbować a Ty masz wyjątkowe (darmocha i w ogóle zerowe koszty, nad czym się zastanawiać)?- o tym pamiętaj

 

Nie zaśmiecajmy tematu :D Na razie stać mnie na nauczenie jazdy i tego by miała przy tym fun. Jak bedzie chciala poscigac się kiedyś z rowieśnikami to też pewnie dam rade przy wielu wyrzeczeniach  na poziomie młodzieżowym. Na trening w Chile mnie nie stać i do Aspen też chyba nie pojedziemy. Na to się nie nastawiam - mierze siły na zamiary :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zaśmiecajmy tematu :D Na razie stać mnie na nauczenie jazdy i tego by miała przy tym fun. Jak bedzie chciala poscigac się kiedyś z rowieśnikami to też pewnie dam rade przy wielu wyrzeczeniach  na poziomie młodzieżowym. Na trening w Chile mnie nie stać i do Aspen też chyba nie pojedziemy. Na to się nie nastawiam - mierze siły na zamiary :D

Cześć

I o to mi chodziło. Możesz świadomie wychować dobra narciarkę co wpisuje się w temat. Mój syn wybrał inny sport a miał "papiery na jeżdżenie" ale też nie podjąłbym wyzwania.

Pozdrowienia serdeczne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyprostuję pewne rzeczy.

Narciarstwo poznałam dokładnie sezon wcześniej tak jak napisał Spiochu.

Wyjechałam ze znajomymi na weekendowy wyjazd. (Nikt z nich nigdy nie uczył się jazdy, nie był instruktorem, a część w ogóle nie potrafiła jeździć). Na samym wyjeździe ja wraz z moją koleżanką, która również nie umiała jeździć na nartach zostałyśmy same na oślej łączce. Pozostała grupa osób pojechała na normalny stok. Więc nikt nas nie uczył jak jeździć.

W tamtym sezonie prócz tego weekendowego wyjazdu na nartach byłam jedynie jeszcze dwa kolejne dni. Nie wiedziałam czym jest pług, jak się skręca czy hamuje. Wszystko robiłam intuicyjnie i kopiowałam po innych, nie mając pojęcia czy oni robią to dobrze... Nie widziałam jak do końca trzyma się kije. Wiedziałam jednak, że to uwielbiam i chce się w tym kierunku rozwijać.

Moje wcześniejsze doświadczenia ze śniegiem były takie, że za dzieciaka biegałam po osiedlu i zjeżdżałam na "dupolocie" czy jak inni to nazywają "jabuszku".
Nikt w mojej rodzinie nie potrafi jeździć na nartach i nikt nigdy nikogo nie uczył tego ani nie zachęcał do takiego sportu.

Więc moje doświadczenie z narciarstwem było żadne, a wiedza o nim nie istniała.O innych sportach zimowych widziałam tyle, że są skoki narciarskie, jest ktoś taki jak Adam Małysz i można jeździć na desce, której swoją drogą nigdy na nogach nie miałam i osobiście jazda bokiem czy siedzenie na stoku mnie nie interesuje.

Nie znałam się na sprzęcie, rodzajach śniegu, nie wiedziałam czy są tyczki, SL czy GS.

Po tych 5 całych dniach widziałam jedynie, że chce dalej się uczyć. I zapisałam się tutaj na forum. Poznałam Spiocha i w następnym sezonie wyruszyliśmy na ten podbój razem.

Może i miałam osobistego trenera ale ja nie jestem łatwym uczniem i nie raz płakałam i mówiłam, że tam nie pojadę i koniec. Oboje mamy trudne charaktery i nie było to łatwe dla mnie ani dla niego. Jednak kiedy widziałam efekty tej nauki chciałam to robić dalej i dalej, a Spioch mnie motywował i choć czasem stawiał mi wysoko poprzeczkę widział, że dam sobie radę i nigdy nie robił czegoś co mogło by być dla mnie za trudne.

Co do tyczek i jazdy sportowej. Osobiście uważam, że jazda sportowa bardzo rozwija technikę narciarza. Wiele można pokazać na sztruksie, a kiedy wjeżdża się na tyczki, szczególnie SL nagle okazuje się, że choć już wiele potrafimy to jeszcze wiele jest do zrobienia. Osobiście miałam duży problem z tyczkami, bo na stoku jechałam ładnie, a kiedy wjeżdżałam w gąszcz tyczek nagle moje umiejętności gdzieś uciekały. Wiem, że wiele pracy przede mną, ale nigdy nie zrezygnuje z jazdy na tyczkach bo one rozwijają. Widzę, że kiedy więcej pracuje nad techniką, efekty tego widzę również na slalomie, ale i odwrotnie. Od kiedy zaczęłam jeździć na tyczkach czy to SL czy GS mam dużo większą świadomość swojej jazdy. Dużo lepiej prowadzi mi się narty i poprawiłam jeszcze kolejne elementy w swojej technice.

Więc tak, od dosłownego zerowego narciarza przeszłam do Instruktora SITN w trzy lata i jestem z tego dumna. I jeśli to komuś przeszkadza (a takie mam wrażenie) to nie jest dla mnie problem. Ja wracam do narciarstwa i do dalszej pracy nad sobą by w przyszły roku być jeszcze lepsza narciarką :) Proponuje mniej się irytować na innych, a więcej pracować nad sobą, bo jak widać dla chcącego nic trudnego:)

Ps. Mitek dzięki za te słowa i zgadzam się z nimi w pełni.




 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ami szacun. Fajnie że zrobiłaś kurs w ten sposób potwierdziłaś swoje umiejętności narciarskie. Jazda SL dla amatora jest zdecydowanie trudniejsza niż GS. W SL trzeba umieć skręcać bez tego trudno przejechać. W wypadku GS jakoś zawsze zjedziesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Spiochu-dzięki za ten post,fajnie poczytać,że można i się da.Ale nie byłabym sobą,gdybym nie zwróciła uwagi na pewne"drobiazgi".

 

O kasie już było (to oczywiste,że całkiem bez się nie da,Wasz wariant był i tak chyba najbardziej ekonomiczny);podobnie o wielkiej ilości wolnego czasu,który trzeba w tym układzie wykroić: średnio 30 dni w sezonie to 2 wyjazdy po 6 dni +9 dwudniowych weekendów-tak się da tylko w wyjątkowych,zawodowych i rodzinnych,uwarunkowaniach.

 

Następnie:

 

Kiedy zaczynaliście Sara nie miała nart pierwszy raz na nogach-znała te absolutne podstawy i choć minęło trochę czasu,to pamięć mięśniowa funkcjonuje i ciało szybko sobie przypomina co i jak.Dla porównania-mnie na ogarniecie takich podstaw zszedł cały pierwszy sezon (wiem,narciarsko jestem tępa;na usprawiedliwienie mam fakt znikomej ilości czasu jaki mogłam na to wykroić- w sumie 18 godzin,z czego z instruktorem była mniej niż połowa;no i zaczynając byłam prawie 2 x starsza).

 

Ale najbardziej uderzyła mnie uwaga,że Sara nie miała  żadnych indywidualnych lekcji z instruktorem! To doprawdy kuriozalne stwierdzenie,w rzeczywistości pewnie nie jeździła ani jednej godziny BEZ INSTRUKTORA.Miała do dyspozycji całkiem osobistego trenera/instruktora,żywotnie zainteresowanego jej jak najszybszymi postępami.I który dokładnie wiedział,co trzeba robić i jak.Jest to opcja absolutnie niedostępna dla większości narciarzy.Znów nawiążę do swoich doświadczeń-wejście na czarne trasy-jak jedziesz za instruktorem jest bardzo proste,ale samemu pokonanie czarnej trasy,której się kompletnie nie zna -to już inna para kaloszy...Tutaj przykład z forum-sam polecałeś koleżance naukę zjeżdżania z Dzikowca z instruktorem.Sara tego problemu nie miała.

 

Wreszcie-Waszym celem od razu była jazda sportowa;zupełnie odwrotnie niż większości narciarzy,których celem jest rekreacja.Pytanie,czy aby bezpiecznie i swobodnie poruszać się na stokach naprawdę trzeba tłuc tyczki? Moim zadaniem niekoniecznie-świadzą o tym tłumy przyzwoicie jeżdżących Austriaków i Włochów,absolutnie nie przypominających zawodników.

 

I na koniec nurtujące mnie pytanie-co dalej?Zaczniecie już teraz jeździć rekreacyjnie,czy dalej tylko sport?

 

A,jeszcze jedno-piszesz,że na SL objeżdżasz Sarę o 10%.Czy to przypadkiem nie jest różnica między kobietą a mężczyzną?Tzn.ile HIrscher byłby szybszy na tym samym slalomie od Shiffrin?

 

1. O czym Ty mówisz? Jakiej wielkiej ilości wolnego czasu? Jakich szczególnych warunków?? Pracuje w korpo i podjąłem studia zaoczne na politechnice. Gdybym miał szczególne warunki to bym jeździł 100dni w roku a nie 30.  To są raptem 3 wyjazdy na 9 dni i jeden 3 dniowy weekend. Nawet nie licząc żadnych świąt i tak zostaje Ci jeszcze 2 tyg. urlopu na lato.

 

2. Pisałem dokładnie jak było - Sara uzupełniła

 

3. Nie jestem zawodowym instruktorem, nigdy - nawet przez 1h nie prowadziłem odpłatnych zajęć na nartach. Taką szansę jak Sara mają partnerzy i dzieci przyzwoitych narciarzy. Nawet nie dobrych bo nie chodzi tu o pokazanie idealnego przejazdu ale wskazanie kierunków rozwoju.  Ci którzy nie mają takiej opcji mogą przekopać się przez cały internet, wydać trochę kasy na lekcje indywidualne czy grupowe i samemu pokierować swoim rozwojem. Jest to trudniejsze ale dalej możliwe. Samemu zaczynałem bez żadnego wsparcia, ze znikomymi funduszami i w czasach gdy internet raczkował. Na zdobycie tych samych uprawnień, potrzebowałem 2 lata dłużej. Z tą różnicą, że Sara nie miała nawet połowy mojej ówczesnej determinacji.

 

4. Celem nie mogła być jazda sportowa bo na to było 15 lat za późno. Tak jak napisał Mitek, dążymy do tego by jeździć jak najlepiej z miejsca olewając rockery, style 2017 czy inne rekreacyjne pajacowanie.  Wzoruje się na jeździe wyczynowej bo lepszego wzorca nie ma. Wiadomo, że nigdy nie osiągniemy poziomu zawodników PŚ ale dla mnie w narciarstwie chodzi o to by cały czas próbować.

 

5. Nie wiem jaka jest różnica możliwości genetycznych. Na egzaminach SITN kobiety mogą jeździć 5% wolniej. Na Egzaminie na ISIA Card czyli dla najlepszych instruktorów na świecie różnica wynosi 4,4(4)% Na wielu (bardzo) amatorskich imprezach różnica wynosi kilkanaście a nawet kilkadziesiąt % ale nie dlatego, że kobiety nie mogą pojechać lepiej. Tylko dlatego, że im nie zależy, że im się nie chce albo po prostu się boją.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...