Skocz do zawartości

Macedonia - Eskimo Freeride 17-23.03.16


Rekomendowane odpowiedzi

Stało się. To był mój pierwszy w pełnym wymiarze freeride. Oj nie było łatwo. Zdecydowałem się na wyjazd z Eskimo Freeride. Nie zdołałem zebrać ekipy - pojechałem sam.

 

Macedonia już za mną. Przeżyłem.

 

Baza: Popova Sapka

Cel: Sar Planina (Titov vrh, Kamen, Plat, Antena, i wiele nieznanych) Większość szczytów nazwy ma raczej lokalne.

 

Ogólnie:

Różnice w pokrywie - ogromne. Z jazdy po lekko roztopionym śniegu, poprzez puch, czy w ciężkim mokrym śniegu dały popalić moim nogom. W tym mokrym ciężkim musze się nauczyć jeździć, bo bywało tak, ze mozg nakazywał skręcać, a nogi nie chciały...

Pierwszy dzień przerwałem w połowie. Fizycznie nie dałem rady. Drugiego dnia miałem kryzys po pierwszym zjeździe w strasznym, ciężkim śniegu. Na szczęście ekipa "zmusiła" mnie do następnych zjazdów i wróciła mi pewność siebie.

Generalnie pasmo Sar Planiny to piękne góry. Po stronie Macedonii nie znajdziemy skalistych, pionowych wystaw. Raczej łagodne, szerokie zbocza(max jaki zjeżdżałem to 45'). Trochę lasu.

 

Codziennie o 9 rano byliśmy wywożeni "snow-cat'ami" w góry. Po Każdym zjeździe  wywożeni byliśmy w inne miejsce. Nad bezpieczeństwem czuwa dwóch przewodników (na jedna grupę). Jeden sprawdza śnieg, gdzie można zjeżdżać i w jaki sposób (pojedynczo, dwójkami, czy na hurrraaa!) Drugi przewodnik zawsze zamyka peleton.

Koszt to 250 EUR za dzień - jazdy od 9 do 18. Pełne wyposażenie ABC + plecak lawinowy. (jak bym wiedział wcześniej - to bym nie targał swojego) Sprzęt Go pro.

Generalnie tanio nie jest. Ale ja to widzę tak, że to taki uboższy heli-ski ;)

 

Organizacyjnie:

Lot z Autrian Lines prze Wiedeń. Przewoźnikiem Warszawa - Wiedeń był LOT. Niestety nie mogli wpisać ani nart ani plecaka lawinowego, bo zrobił to Austrian lines. Ale nie do rezerwacji LOTu.. Bałagan. Musiałem o 6 rano stawić się na lotnisku (wylot po 7) tylko po to, by łaskawie przewoźnik zgodził się na plecak. O dziwo w Wiedniu (w drodze powrotnej) Austriacy mili problem z plecakiem - rozumiem, kładę to na karb zamachu w Brukseli, który był dzień wcześniej.

 

Transport z Lotniska.

Hmmm, transport wliczony w cenę pobytu (90 EUR w obie strony). Torba z nartami na belkach przywiązana sznurkami. Kierowca prowadząc cały czas pisze smsy. Trasę zna na pamięć, bo o dziwo bez patrzenia trzymał się drogi...

 

 

l70ISq.jpg

EoptqA.jpg

 

 

Zakwaterowanie.

Ja akurat spałem w centrum dowodzenia. Warunki raczej spartańskie, brak światła w łazience. Jednak moim celem nie były luksusowe łóżka ani złote klamki. Odpuściłem sobie wezwania do zmiany żarówki.

jJfyr6.jpg

 

K1YpoY.jpg

 

T4zHvy.jpg

 

 

laNc5c.jpg

 

 

Sauna:

XtOQc8.jpg

 

 

Wyżywienie.

Śniadania - normalne. Jajka w każdej postaci, synka, sery, itp.

Lunche - to najmocniejsza strona tego wyjazdu. W górach, na ubitym ze śniegu stole. Pycha. raz na zimno, raz na ciepło.

Obiadokolacja - Uwielbiają surową kapustę. Zawsze i wszędzie dostaniesz posiekaną, różnokolorową. Dodatek soli i oliwy i można jakoś to przełknąć.

Reszta kuchni rewelacyjna. Słyną z gulaszu, ostatniego dnia podano Jagnięcinę. Tego samego dnia ubitą.

 

 

Wnioski, jaki wyciągnąłem to:

1. Pewność siebie to podstawa - bez tego nie ma ani radości z jazdy  a strach może nad człowiekiem zapanować.

2. Prowadzenie wąsko nart. Na początku masakra. Zresztą widać na filmie, ze nie zawsze mi się to udawało. Jeszcze sporo pracy przede mną.

3. Być przygotowanym na zmienny śnieg. Można się zdziwić (i zaliczyć porządna glebę), jak zjedzą się z nasłonecznionego stoku w cień. Nagle narty hamują i pojawia się problem ze skrętem.

4. Przygotowanie fizyczne. Na szczęście w tym roku bylem przygotowany. Po pierwszym dniu, kiedy odpuściłem sobie dalsze jazdy - potem przez następne 4 wykorzystałem 100%. Rozciąganie po powrocie i długie, nawet półgodzinne rozciągania przed wyjściem sprawiły cuda. Najbardziej doskwierały mi plecy w okolicach krzyża.

5. Zapatrzyć się w kilogram Nurofenu. Czyni cuda.

6. Jak już walnąć porządna glebę - to ostatniego dnia (mi się udało). Naciągnąłem sobie mięsień - na szczęście nie kolano.

 

Wrzucam kilka fotek i dwa filmiki. Niestety to moje pierwsze zderzenie z kamera sportowa, wiec kat nachylenia zostawia wiele do życzenia (mocowane na szelkach). Podobnie z montażem - to mój pierwszy raz... Bądźcie wyrozumiali.

 

Pierwszy film - to mój perfekcjonizm.

 

 

 

Drugi - cóż, taka wspominka.

 

 

Włączcie dźwięk - to nie zanudzicie się na amen.

 

 

Gt1MdA.jpg tpRgqg.jpg XOZ1BL.jpg 4uzbOk.jpg ynWV1B.jpg tjjZWm.jpg cXjW7f.jpg q51kvu.jpg hNlihA.jpg r5ZpSI.jpg RRfsRO.jpg b1mUNJ.jpg 99mit3.jpg SjXrbp.jpg gFJu55.jpg eK2bla.jpg Ten człowiek ma 78 lat i jeździ każdego roku w inne miejsce na freeride!  NpVajJ.jpg Raporty ichkwE.jpg QFSWkM.jpg wrWrXB.jpg cJBZHS.jpg rtS5ok.jpg L2833M.jpg tOgk19.jpg 6yifR1.jpg QhXdBB.jpg y9ZP5R.jpg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swietny wyjazd.

Skad jest ten 78-letni freerider?

Douchebag, jest Twoj? Jak sie sprawuje? Waham sie miedzy takim, a Dakine Concourse Double - musze kupic cos tego rodzaju przed nastepnym sezonem. Po tegorocznym wyjezdzie koleja do Austrii, podczas ktorego bardzo dalo mi sie we znaki dzwiganie bagazu, stwierdzam, ze taki transporter na kolkach na 2 pary nart i wszystko inne to moze byc dobra rzecz.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swietny wyjazd.

Skad jest ten 78-letni freerider?

Douchebag, jest Twoj? Jak sie sprawuje? Waham sie miedzy takim, a Dakine Concourse Double - musze kupic cos tego rodzaju przed nastepnym sezonem. Po tegorocznym wyjezdzie koleja do Austrii, podczas ktorego bardzo dalo mi sie we znaki dzwiganie bagazu, stwierdzam, ze taki transporter na kolkach na 2 pary nart i wszystko inne to moze byc dobra rzecz.

Ten gosc jest z Niemiec. Przyleciał razem z kolega 60-kilku letnim młodzieńcem ;)

DB byl stralem w 10. Spakowałem w niego cały narciarski dobytek, jakbym się uparł - to walizki bym brać nie musiał. Ale wtedy przekroczyłbym 23kg. (tak zapakowana torba zważona na lotnisku: 21kg) 

 

tmFOrQ.jpg

Osyx1r.jpg

 

 

 

Gratuluje planu i jego realizacji.Swietna sprawa.Troche narty Toba rzadza chyba odrobine za szerokie jak na pierwsze free.

Dzieki. Trochę to mało powiedziane. Pierwsze dwa dni uczyłem się jeździć ;) Potem było już lepiej. Z czasem zapanuje nad deskami tak, jak trzeba. 

 

 

Zajefajnie. To chyba Twoja wyprawa marzeń? Filmik wystarczająco dobry, chętnie zobaczyłem, daje obraz.

A gdzie tam. Dopiero się rozkręcam.  :lol:


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratuluje planu i jego realizacji.Swietna sprawa.Troche narty Toba rzadza chyba odrobine za szerokie jak na pierwsze free.

 

nie , nie mysle tak : Shiro sa niesamowicie "zwinne" i skretne przy swojej szerokosci - to raczej wina narciarza - chciaz na  typowe freeride (gdzie puch jest WYJATKIEM) cos z camber by sie przydalo

BTW jakie dlugie te shiro?

 

Ten gosc jest z Niemiec. Przyleciał razem z kolega 60-kilku letnim młodzieńcem ;)

DB byl stralem w 10. Spakowałem w niego cały narciarski dobytek, jakbym się uparł - to walizki bym brać nie musiał. Ale wtedy przekroczyłbym 23kg. (tak zapakowana torba zważona na lotnisku: 21kg) 

 

tmFOrQ.jpg

Osyx1r.jpg

 

 

 

Dzieki. Trochę to mało powiedziane. Pierwsze dwa dni uczyłem się jeździć ;) Potem było już lepiej. Z czasem zapanuje nad deskami tak, jak trzeba. 

 

 

A gdzie tam. Dopiero się rozkręcam.  :lol:

no to jestes swoj - poznales co to prawdziwe narciarstwo - gratuluje

umiejetnosc czytania sniegu - zostawiles po drodze szmaty lepszego sniegu - widac to po strukturze: obecnie widzisz, ze off piste to nie tylko puch, ale 10.000 roznych rodzajow sniegu i konfiguracji - to zupelnie co innego niz wozenie sie na trasach - duzo pracy przed Toba, ale gratuluje zarazenia sie!!!!!!

 

doskonaly dobor sprzetu - te kije sa swietne poza piste...

 

PS wlasnie zmieniam swoj ProProtection PAS 35l na light RAS system, 30l


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

chciaz na  typowe freeride (gdzie puch jest WYJATKIEM) cos z camber by sie przydalo

BTW jakie dlugie te shiro?

 

(...)

 

doskonaly dobor sprzetu - te kije sa swietne poza piste...

 

Czy Volkl produkuje jeszcze cos w miare szerokiego z camberem? Przeciez nawet z Mantry usuneli camber...

Obstawiam, ze te Shiro maja 193cm - chyba, ze zle widze na fotce.

Co to za kije?


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy Volkl produkuje jeszcze cos w miare szerokiego z camberem? Przeciez nawet z Mantry usuneli camber...

Obstawiam, ze te Shiro maja 193cm - chyba, ze zle widze na fotce.

Co to za kije?

na ndchodzacy sezon beda "confession" (117) do 193 i to bedzie strzal w dziesiatke

na 16/17 beda jeszcze: 90eight (98),nanuq (98) oraz Revolt (95)

obecnie mozna jeszcze dostac Mantre sprzed 2 lat z camber

 

z 15/16 masz jedynie  nanuq (98), Kendo (tylko 90) lub 90eight (98)

 

 

na fotce nie moglem dojrzec dlugosci, bo niewyrazna

kije touri-stick: teleskopowe z dobrym talerzykiem, sa w wersji AL lub carbon albo mieszane Al/C, takze 3-czesciowe Vario (made by Volkl)


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

na ndchodzacy sezon beda "confession" do 193 i to bedzie strzal w dziesiatke

obecnie mozna jeszcze dostac Mantre sprzed 2 lat z camber

na fotce nie moglem dojrzec, bo niewyrazna

kije touri-stick: teleskopowe z dobrym talerzykiem, sa w wersji AL lub carbon (made by Volkl)

 

Okazuje sie, ze Confession sa nieco poprawionymi nastepcami Shiro:

http://www.tetongrav...r-retailer-2016

Mantre mam sprzed 4 lat, czyli pierwszy rocznik z camberem i rockerem, oraz sprzed 7 lat (tylko camber) - nawiasem mowiac ciekaw jestem jak by mi sie jezdzilo na tej starszej, bo przez ostatnie sezony uzywalem tylko tej camberowo-rockerowej.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okazuje sie, ze Confession sa nieco poprawionymi nastepcami Shiro:

http://www.tetongrav...r-retailer-2016

Mantre mam sprzed 4 lat, czyli pierwszy rocznik z camberem i rockerem, oraz sprzed 7 lat (tylko camber) - nawiasem mowiac ciekaw jestem jak by mi sie jezdzilo na tej starszej, bo przez ostatnie sezony uzywalem tylko tej camberowo-rockerowej.

z calym szacunkiem dla tetongrvity (znam tego faceta - jezdzilem z nim w Jackson) : Conf nie sa nastepcami Shiro - inna geometria w rzucie  "z gory" no i camber - prawda jest, ze na 16/17 shiro juz nie ma w produkcji, ale Con jest zupelnie inna konstrukcja.

 

 

jezdzilem juz wszystkimi wariantami Mantry ( tez sprobowalem nowa z full  rocker) : pw  te "rocker'y" w roznych odmoianachw mantrach sa bardzo oszczedne. ze wszystkich odmian, najbardziej lubie  moje 2-letnie - ostatni model camber/tip rocker. Nowe z full R sa dobre na miekkkim, moze lepsze nawt, ale na twrdszym brakije nieco zazebienia camber'owego.

stawiam duze pieniadze, ze wkrotce Mantra (lub podobna narta) bedzie znowu dostepna z camber - jest to generalna tendencja po zachlystywaniu sie fulll camber - wiele "butikowych" firm ma juz w ofercie duze, dlugie i szerokie narty z camber i tyl/przod lub tylko przod rocker


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy Volkl produkuje jeszcze cos w miare szerokiego z camberem? Przeciez nawet z Mantry usuneli camber...

Obstawiam, ze te Shiro maja 193cm - chyba, ze zle widze na fotce.

Co to za kije?

tak, 193. Byly to najciezsze narty z calej ekipy. Ale bardzo dobre na trudne warunki sniegowe. W puchu tez dawaly rade. Ludzie jezdzili na roznych - od jakis kewlarowcy za 1000EUR po sredniej szerokosci K2, Heady, Salomony. Nikt nie narzekal. Wszyscy oplakiwali raczej swoja kondycje - nikt nie skupial sie na sprzecie ;)

 

Kije - Volkla karbonowe tour-stick, czy jakos tak. Talerzyk dobry - nie odpadl, nie polamal sie i nie zapadal.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy oplakiwali raczej swoja kondycje - nikt nie skupial sie na sprzecie ;)

 

Jakos tak dziwnie sie sklada (przynajmniej ja tak mam), ze na sprzecie czlowiek bardziej sie skupia, gdy siedzi przed komputerem. Na stoku niuanse sprzetowe schodza na drugi plan, a bolesnie dochodza do glosu braki w kondycji i umiejetnosciach. Pozniej wraca sie z wyjazdu i znowu podnieca sprzetem - inna sprawa, ze umiejetnosci nie da sie poprawic wirtualnie, a sprzetem mozna sie ponakrecac.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakos tak dziwnie sie sklada (przynajmniej ja tak mam), ze na sprzecie czlowiek bardziej sie skupia, gdy siedzi przed komputerem. Na stoku niuanse sprzetowe schodza na drugi plan, a bolesnie dochodza do glosu braki w kondycji i umiejetnosciach. Pozniej wraca sie z wyjazdu i znowu podnieca sprzetem - inna sprawa, ze umiejetnosci nie da sie poprawic wirtualnie, a sprzetem mozna sie ponakrecac.

chociaz, jak poziom swiezego sniegu osiagnal ponad metr w czasie ostatniego wyjazdu, kolega wzial samochod, ktorym zwykle dojezdzalismy a w ktorym byly nasze normalne kije  do pow. w zwiazku z tym, ze ja jestem "przewidujacy" mialem w zapasie 2 pary BD - tez teleskopowe ale koszyk jest ok 25-30% mniejszy niz  nasze "normalne" kije. I co? ja moze jestem super wybredny, ale moja Zona tez (bez slowa z mojej strony) ,ze czuje, jak te mniejsze talerzyki zapadaja sie glebiej i nie daja tak dobrego oparcia jak nasze  normalnie uzywane - oczywiscie, nie tragedia , ale roznice w sprzecie da sie zauwazyc, nawet w takim marginesowym jak kije i talerzyki


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na jeden tydzien zbieram caly rok. Mam subkonto, na ktore miesiecznie odkladam jakas tam zlotowke. Wedlug mojej oceny - warto. A i cel jakis mam.

Nie traktuj tego jako krytyki tylko ewentualnie Inny pomysł. Za tę kasę możesz pojechać na mniej więcej 35 dni narciarskich w stacjach narciarskich - dokładnie akurat dotąd mi w tym sezonie wypadło. Z tego 15 było na off piste. Były dni gdzie miałem zrobione 10-12 km przewyższenia, w terenie to jest naprawdę dużo i daje w kość. A ponieważ objeżdżenie w terenie to podstawa to tak lekko licząc za te same pieniądze masz 6x więcej plus jeszcze 20 dni na trasach. Zmienność warunków też niewiarygodna. Jak trochę poszukasz to zdziwisz się ile można wycisnąć z normalnych stacji narciarskich.

Nie neguję korzyści z takich zorganizowanych klientowskich wypraw ale jeśli chcesz jeździć to po prostu jeździj. Dużo, dużo, więcej. Wszędzie gdzie się da i nie da.


A co do nart. Coraz bardziej zbliżam się do zdania, że ma to niewielkie znaczenie. Wczoraj po 7 dniach "działania" w grupie Grossvenedigera postanowiliśmy zajrzeć w drodze powrotnej na Arenę w zillertalu - bo był całkiem przyjemny opad. Mieliśmy lekki sprzęt turowy (ja narty sporo poniżej wzrostu i 72mm) nie przeszkadzało to grupie zaczynać zjazd na górze a kończyć na dole po 500 m nieprzerwanej bajecznej jazdy choć było mleko. Oczywiście wolałbym mieć szerokie, długie dechy ale i bez nich radocha była przednia.

Czyli jeszcze raz - liczy się tylko jazda. Każdy kilometr robi z Ciebie narciarza.

Obiad na stoku :) :) :)

Pozdro
Wiesiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wszystko trzeba przeliczać na kasę. Ludzie mają marzenia i dobrze że starają się je realizować. A że drożej, że za tą samą kasę dałoby się wycisnąć o wiele więcej - who cares. Nie zabierzemy ze sobą więcej niż dostaliśmy na początku. A wspomnienia, że zrobiło się coś innego, niepowtarzalnego pozostają na całe życie. 

shutterstock_119471821.png


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ponieważ objeżdżenie w terenie to podstawa to tak lekko licząc za te same pieniądze masz 6x więcej plus jeszcze 20 dni na trasach. Zmienność warunków też niewiarygodna. Jak trochę poszukasz to zdziwisz się ile można wycisnąć z normalnych stacji narciarskich.


Nie wszystko trzeba przeliczać na kasę. Ludzie mają marzenia i dobrze że starają się je realizować. A że drożej, że za tą samą kasę dałoby się wycisnąć o wiele więcej - who cares.


I Wiesiek i kordiankw maja racje. Objezdzenie jest potrzebne, ale czasem czlowiek chcialby zrobic cos bardziej "egzotycznego", co na zawsze zostaje w pamieci. Nie wszyscy tez dysponuja tak duza iloscia wolnego czasu by i rozjezdzic sie "przytrasowo" w osrodkach i w tym samym sezonie wybrac na jakas wyprawe.
 

Wczoraj po 7 dniach "działania" w grupie Grossvenedigera postanowiliśmy zajrzeć w drodze powrotnej na Arenę w zillertalu - bo był całkiem przyjemny opad.

 
Cos czuje, ze mozemy spodziewac sie niebawem znakomitej fotorelacji z rejonu Grossvenedigera :rolleyes:

Użytkownik JurekP edytował ten post 10 kwiecień 2016 - 12:24

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cos czuje, ze mozemy spodziewac sie niebawem znakomitej fotorelacji z rejonu Grossvenedigera :rolleyes:

O relację musimy się upomnieć do Tomka ( MajorSki). Uznałem, że pora ustąpić miejsca młodym i zdolniejszym :)

Witku!

Masz oczywiście dużo racji, napisałem to nie tyle z pozycji oszczędności pieniędzy (choć jeśli zasoby nie są nieograniczone a chcesz realizować marzenia to jest to też ważne) ale właśnie modelu realizacji. Aż boję się więcej pisać bo zostanę uznany za malkontenta ale z drugiej strony chyba na forum mogą sie pojawiać inne punkty widzenia?
Czyli w imprezie klientowskiej niewiele się nauczysz bo nie ty odpowiadasz za błędy, nie trafisz na spójną ekipę, nie podejmiesz wyzwań i trafisz na uładzony wariant. Poziom zostanie dopasowany do najsłabszego uczestnika. Gorsze, że nie budujesz w ten sposób bazy na przyszłość.
Bardziej fundamentalny sposób byłby chyba inny - nauczyć się jazdy przy trasie ( powiedzmy 20-30 dni solidnej jazdy) i budowa ekipy. Ale na razie najważniejszy jest po prostu kilometraż - podczas całego wyjazdu zostało wykręcone tyle ile potrafiliśmy z Jurasem zrobić w jeden dzień w Soelden.

Burdoror!

Strasznie się cieszę, że zrobiłeś ten pierwszy krok, mam nadzieję, że znajdziesz swoją drogę do realizacji marzeń i w tych kategoriach odbieraj moje posty.

Pozdro
Wiesiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesiek to nie przytyk do ciebie. Taka ogólna refleksja. Bo jeżeli przeliczać przejechane kilometry na złotówki to mieszkając w Warszawie ten stosunek najkorzystniej wypadnie na Górce Szczęśliwickiej ;). Gdyby ludzie nie podejmowali nowych wyzwań, życie byłoby strasznie nudne :).


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesiek to nie przytyk do ciebie. Taka ogólna refleksja. Bo jeżeli przeliczać przejechane kilometry na złotówki to mieszkając w Warszawie ten stosunek najkorzystniej wypadnie na Górce Szczęśliwickiej ;). Gdyby ludzie nie podejmowali nowych wyzwań, życie byłoby strasznie nudne :).Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Zauważ Witku, że dokładnie o tym napisałem - podejmowaniu wyzwań i samodzielnej, fundamentalnej drodze gdzie po kolei trzeba:
- opanować technikę
- wzmocnić siłę
- nauczyć się oceniać zagrożenia i wyznaczenia celów
- stworzyć ekipę, która nawzajem będzie się ciągnęła w górę

Inaczej to będzie lukrowany torcik. Ok od torciki można zacząć ale jednak na dłuższą drogę to nie wystarczy. Zresztą kto jak kto ale chyba Ty bardzo dokładnie rozumiesz to o czym napisałem.

Pozdro
Wiesiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...