Skocz do zawartości

Spacer na kopę


Rekomendowane odpowiedzi

Dlaczego jeszcze nie ma relacji z zdjęciami z wypadu na kopę .Wiesiek czekam.Pozdro Tadek

 

Ty to potrafisz człowieka zmobilizować. No to naści!

 

Spacerek z kropelką w tle

 

Wystartowaliśmy o 8.00 z Wro - prognozy nie były zbyt zachęcające. Właściwie miało padać cały dzień. Do tego ciepło - izoterma "0" gdzieś pod 2000 m npm. Wiedzieliśmy, że w nocy spadło sporo białego i troszkę się łudziliśmy, że synoptykom coś się poprzestawiało. Droga do Karpacza raczej nas tych złudzeń pozbawiła padało cały czas, czasem trochę więcej, czasem mniej. Z drugiej strony gorzej raczej być nie mogło więc mogło być tylko lepiej. i to wyznaczyło filozofię tego dnia. 

Na pierwszy rzut postanawiamy wejść na Kopę najkrótszą drogą czyli wzdłuż krzesła dwuosobowego a później pod jedynką. Po drodze pada ale w sumie całkiem znośnie. Na górze solidnie wieje i coś jakby prószy - coś ta izoterma "0" jednak meteorologom nie wyszła... 

 

gallery_168102_665_5378388.jpg

 

Przebieramy się komfortowo na stacji górnej orczyka Liczyrzepa. Uznajemy, że pojedziemy po prostu pod krzesełkiem i dalej trasą aż do dolnej stacji orczyka Euro. 

 

gallery_168102_665_746978.jpg

 

O ile na krzesełku Liczykrupa było dosłownie pusto to tutaj jest nawet troszkę narciarzy. Dalej nasza droga prowadzi do Strzechy. Tu też wybieramy najkrótszą (i najwygodniejszą) drogę pod grosikiem

 

gallery_168102_665_5898263.jpg

 

Gdzieś od 1100 m npm zaczyna znów robić się zdecydowanie zimowo. Do Strzechy dochodzimy w opadzie topniejącego śniegu i zagęszczającej się mgły.

 

gallery_168102_665_492045.jpg

 

W Strzesze jesteśmy gdzieś po 12.15. Ponieważ tutejsze placki ziemniaczane mają dla mnie wprost kultowy wymiar (złociste i chrupiące) to robimy sobie popas uzupełniając wydatkowane kalorie oraz pobudzając układ nagrody. Gdzieś koło 13.00 opuszczamy to przytulne miejsce trafiając w objęcia zimy. Jak się okazuje nie jesteśmy jedyni, a to spotykamy Husky wyprowadzającego właściciela na spacer, a to całkiem konkretną wycieczkę.

 

gallery_168102_665_6268642.jpg

 

gallery_168102_665_731363.jpg

 

I tak sobie raczej szybciej jak wolniej zasuwamy po równi kierując się na Kopę.

 

gallery_168102_665_4888520.jpg

 

Tym razem zjeżdżamy nartostradą (tylko z nazwy) Liczyrzepa. Puch który spadł nasiąknął jak gąbka i jazdy nie ułatwia, trzeba też omijać trawy i inne przeszkody ale... jest za...fajnie. W skiturach za sam fakt zjazdu jest 90 pkt (na 100 możliwe) więc moi kompani nie narzekają a nawet są zadowoleni. A propos kompanów to jesteśmy w trójkę - Kamil i Tomek - wysportowane typy bo biegacze (maratony i biegi na orientacje) no i oczywiście ja. Moim compadre dwa zjazdy oczywiście nie wystarczają i muszę z nimi wleźć trzeci raz (też Liczyrzepa bo jednak przyjemniej jak pod krzesełkiem) co nam się całkiem fajnie czasowo zamyka bo w aucie jesteśmy przebrani przed 16.00 a we Wro jeszcze przed zmrokiem. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego dnia i uznajemy go za pełnowartościowy wypoczynek narciarski niezależnie od tego co ma do powiedzenia na ten temat Wielka Rada Gumisi  :D  :D  :D

 

I na koniec wykresy z dnia.

 

gallery_168102_665_18054.jpg

gallery_168102_665_16457.jpg

 

 

 

Pozdro

Wiesiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty to potrafisz człowieka zmobilizować. No to naści!

 

Spacerek z kropelką w tle

 

Wystartowaliśmy o 8.00 z Wro - prognozy nie były zbyt zachęcające. Właściwie miało padać cały dzień. Do tego ciepło - izoterma "0" gdzieś pod 2000 m npm. Wiedzieliśmy, że w nocy spadło sporo białego i troszkę się łudziliśmy, że synoptykom coś się poprzestawiało. Droga do Karpacza raczej nas tych złudzeń pozbawiła padało cały czas, czasem trochę więcej, czasem mniej. Z drugiej strony gorzej raczej być nie mogło więc mogło być tylko lepiej. i to wyznaczyło filozofię tego dnia. 

Na pierwszy rzut postanawiamy wejść na Kopę najkrótszą drogą czyli wzdłuż krzesła dwuosobowego a później pod jedynką. Po drodze pada ale w sumie całkiem znośnie. Na górze solidnie wieje i coś jakby prószy - coś ta izoterma "0" jednak meteorologom nie wyszła... 

 

gallery_168102_665_5378388.jpg

 

Przebieramy się komfortowo na stacji górnej orczyka Liczyrzepa. Uznajemy, że pojedziemy po prostu pod krzesełkiem i dalej trasą aż do dolnej stacji orczyka Euro. 

 

gallery_168102_665_746978.jpg

 

O ile na krzesełku Liczykrupa było dosłownie pusto to tutaj jest nawet troszkę narciarzy. Dalej nasza droga prowadzi do Strzechy. Tu też wybieramy najkrótszą (i najwygodniejszą) drogę pod grosikiem

 

gallery_168102_665_5898263.jpg

 

Gdzieś od 1100 m npm zaczyna znów robić się zdecydowanie zimowo. Do Strzechy dochodzimy w opadzie topniejącego śniegu i zagęszczającej się mgły.

 

gallery_168102_665_492045.jpg

 

W Strzesze jesteśmy gdzieś po 12.15. Ponieważ tutejsze placki ziemniaczane mają dla mnie wprost kultowy wymiar (złociste i chrupiące) to robimy sobie popas uzupełniając wydatkowane kalorie oraz pobudzając układ nagrody. Gdzieś koło 13.00 opuszczamy to przytulne miejsce trafiając w objęcia zimy. Jak się okazuje nie jesteśmy jedyni, a to spotykamy Husky wyprowadzającego właściciela na spacer, a to całkiem konkretną wycieczkę.

 

gallery_168102_665_6268642.jpg

 

gallery_168102_665_731363.jpg

 

I tak sobie raczej szybciej jak wolniej zasuwamy po równi kierując się na Kopę.

 

gallery_168102_665_4888520.jpg

 

Tym razem zjeżdżamy nartostradą (tylko z nazwy) Liczyrzepa. Puch który spadł nasiąknął jak gąbka i jazdy nie ułatwia, trzeba też omijać trawy i inne przeszkody ale... jest za...fajnie. W skiturach za sam fakt zjazdu jest 90 pkt (na 100 możliwe) więc moi kompani nie narzekają a nawet są zadowoleni. A propos kompanów to jesteśmy w trójkę - Kamil i Tomek - wysportowane typy bo biegacze (maratony i biegi na orientacje) no i oczywiście ja. Moim compadre dwa zjazdy oczywiście nie wystarczają i muszę z nimi wleźć trzeci raz (też Liczyrzepa bo jednak przyjemniej jak pod krzesełkiem) co nam się całkiem fajnie czasowo zamyka bo w aucie jesteśmy przebrani przed 16.00 a we Wro jeszcze przed zmrokiem. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego dnia i uznajemy go za pełnowartościowy wypoczynek narciarski niezależnie od tego co ma do powiedzenia na ten temat Wielka Rada Gumisi  :D  :D  :D

 

I na koniec wykresy z dnia.

 

gallery_168102_665_18054.jpg

gallery_168102_665_16457.jpg

 

 

 

Pozdro

Wiesiek

 

Ty to potrafisz człowieka zmobilizować. No to naści!

 

Spacerek z kropelką w tle

 

Wystartowaliśmy o 8.00 z Wro - prognozy nie były zbyt zachęcające. Właściwie miało padać cały dzień. Do tego ciepło - izoterma "0" gdzieś pod 2000 m npm. Wiedzieliśmy, że w nocy spadło sporo białego i troszkę się łudziliśmy, że synoptykom coś się poprzestawiało. Droga do Karpacza raczej nas tych złudzeń pozbawiła padało cały czas, czasem trochę więcej, czasem mniej. Z drugiej strony gorzej raczej być nie mogło więc mogło być tylko lepiej. i to wyznaczyło filozofię tego dnia. 

Na pierwszy rzut postanawiamy wejść na Kopę najkrótszą drogą czyli wzdłuż krzesła dwuosobowego a później pod jedynką. Po drodze pada ale w sumie całkiem znośnie. Na górze solidnie wieje i coś jakby prószy - coś ta izoterma "0" jednak meteorologom nie wyszła... 

 

gallery_168102_665_5378388.jpg

 

Przebieramy się komfortowo na stacji górnej orczyka Liczyrzepa. Uznajemy, że pojedziemy po prostu pod krzesełkiem i dalej trasą aż do dolnej stacji orczyka Euro. 

 

gallery_168102_665_746978.jpg

 

O ile na krzesełku Liczykrupa było dosłownie pusto to tutaj jest nawet troszkę narciarzy. Dalej nasza droga prowadzi do Strzechy. Tu też wybieramy najkrótszą (i najwygodniejszą) drogę pod grosikiem

 

gallery_168102_665_5898263.jpg

 

Gdzieś od 1100 m npm zaczyna znów robić się zdecydowanie zimowo. Do Strzechy dochodzimy w opadzie topniejącego śniegu i zagęszczającej się mgły.

 

gallery_168102_665_492045.jpg

 

W Strzesze jesteśmy gdzieś po 12.15. Ponieważ tutejsze placki ziemniaczane mają dla mnie wprost kultowy wymiar (złociste i chrupiące) to robimy sobie popas uzupełniając wydatkowane kalorie oraz pobudzając układ nagrody. Gdzieś koło 13.00 opuszczamy to przytulne miejsce trafiając w objęcia zimy. Jak się okazuje nie jesteśmy jedyni, a to spotykamy Husky wyprowadzającego właściciela na spacer, a to całkiem konkretną wycieczkę.

 

gallery_168102_665_6268642.jpg

 

gallery_168102_665_731363.jpg

 

I tak sobie raczej szybciej jak wolniej zasuwamy po równi kierując się na Kopę.

 

gallery_168102_665_4888520.jpg

 

Tym razem zjeżdżamy nartostradą (tylko z nazwy) Liczyrzepa. Puch który spadł nasiąknął jak gąbka i jazdy nie ułatwia, trzeba też omijać trawy i inne przeszkody ale... jest za...fajnie. W skiturach za sam fakt zjazdu jest 90 pkt (na 100 możliwe) więc moi kompani nie narzekają a nawet są zadowoleni. A propos kompanów to jesteśmy w trójkę - Kamil i Tomek - wysportowane typy bo biegacze (maratony i biegi na orientacje) no i oczywiście ja. Moim compadre dwa zjazdy oczywiście nie wystarczają i muszę z nimi wleźć trzeci raz (też Liczyrzepa bo jednak przyjemniej jak pod krzesełkiem) co nam się całkiem fajnie czasowo zamyka bo w aucie jesteśmy przebrani przed 16.00 a we Wro jeszcze przed zmrokiem. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego dnia i uznajemy go za pełnowartościowy wypoczynek narciarski niezależnie od tego co ma do powiedzenia na ten temat Wielka Rada Gumisi  :D  :D  :D

 

I na koniec wykresy z dnia.

 

gallery_168102_665_18054.jpg

gallery_168102_665_16457.jpg

 

 

 

Pozdro

Wiesiek

Witam!

 

Nie kumam o co chodzi z tą WIELKA RADA GUMISI ?                         Pozdro  Tadek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Nie kumam o co chodzi z tą WIELKA RADA GUMISI ?                         Pozdro  Tadek

 

Wielka Rada Gumisi to nieformalna nazwa organu ewaluacyjnego SSN. Możesz poczytać o tym więcej

 

http://www.skiforum....odstawowe-cele/

 

Ale skoro jesteśmy już przy strukturze to z satysfakcją mogę opisać nową jednostkę

 

Zwiad NorweSki (ZN) - dowódca Tadeusz41

 

W uzasadnieniu można podać znaczące doświadczenia ww na tym teatrze wojennym. Rozkazy i cele zostaną przekazane drogą służbową.

 

 

Salut rekrucie!

 

półkownik Wujot

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybieram się w piątek wieczorem z małżonką  pewnie do Strzechy i potem popełzać w sobotę w okolicach grani, bo pogoda ma być ładna. Jak pogoda w tym tygodniu wpłynęła na warunki, bo w łikend byłem w Austrii, a w tygodniu tyle roboty, że nie monitorowałem czy coś dopadało czy nędza? Na kamerkach z Karpacza wygląda, że nie ma tragedii. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...