Skocz do zawartości

Mosorny Groń-dziś


Veteran

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

 

Wybraliśmy się raniutko na Mosorny. Wydawało sie w pewnym momencie, widąc potężny wał chmur, pokrywający szczyt Babiej, że się rozhula halny. Nieco wiało, ale wiatr obracał sie na zachodni. Potem się szczyt odsłonił. Z góry, nad przełęczą Krowiarki widoczna była częć Tatr Zachodnim. Rano stok był zmrożony i pierwsze jazdy był całkiem przyjemne. Porządnie przygotowany, szeroki do samego dołu. Niedziela a narciarzy, powiedzmy, nie tak dużo. Jak zwykle pierwsi to "spidowcy", który chcą jak najszybciej zaliczyć kilometry na nie zrytym sztruksie. Z krzesełka ma się świetny wgląd na stok i jeżdżących. Ponieważ jestem "teoretyk" więc sie czepiam i poszukuję wzorów dla siebie. Strasznie trudno znaleść. Typowa jazda większości "dobrze' jeżdżących Polaków. Sylwetka "zrównoważona", mimo że ścianka, brak  ruchu, wyjście " w górę"i stponiowe obniżanie pozycji. Jakieś takie kiwnięcie. Narty niby zakręcają na krawędziach, ale też jest dużo ześlizgu.

 

Bardziej "wtajemniczeni" stosują coś w rodzaju tramwajowego karwingu. Noga zewnętrzna wędruje w bok,  jej kolano wędruje do stoku i  mamy krawędzie.

Mój Code nawet jakoś jeździł. Trzeba jednak pilnować wychylenia do przodu, bo inaczej to jakiś nijaki skręt. Uwidoczniły tez kolejna wadę. Wjechałem na górkę i swoim zwyczajem chciałem zejść "w dól", by ją skompensowac, albo połknąć. Nieco sie odchyliłem do tyłu i omału się to źle nie skończyło. Ledwie jakoś zdążyłem się położyć na bok. Noga w ortezie, śnieg był już ciężki mokry i to był ostatni zjazd po godzinnym opalanku na górze. Nogi wystygły. Dlaczego to się stało-nurtowało mnie pytanie. Doszedłem do wniosku, że tyły nart(rocker) za badzo się poddał i narty wyjechały z pode mnie. Trzeba na ten roker uważać na muldach.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 10 miesięcy temu...

Witam

 

Mosorny dziś - to dziś. Wyruszyliśmy przed dziewiątą z Wadowic. Spodziewając się tłumów na stoku. Obserwacje od dwóch tygodni, przez oko kamery wskazywały, że stok będzie niezły. Był super. Gruba warstwa sztucznego pomieszanego z pewną ilością naturalnego, bo w lesie ze dwadzieścia cm, by się zebrało. Stok twardy, równy, leciutko puszczony. Inwersja, lampa, wietrzyk od Tatr, widocznych nad Krowiarkami. Babia, oczywiście, naprzeciwko. Tłumów nie było, zaledwie kilkadziesiąt samochodów na parkingu. Stok prawie pusty.

 

O czym tu pisać. Każdy czuje i widzi, jak to jest. Na zoli świeżo położony Swix fluor, kupiony w promocji w Dekatlonie w Krakowie. Pierwszy raz mamy to cudo pod nartami. Różnica między hydrocarbonem spora, już jak się stoi na nartach. Teraz wiadomo, że na MA(Mistrzostwa Amatorów) ani rusz bez fluoru.  Nawet kolanko pozbawione ACL i jedynie z płócienną ortezą dostosowało się do sytuacji. Życie jest piękne. Emerycki spid też. Co nie znaczy, że można czuć się się bezpiecznie, nawet w takich warunkach. Jak znikąd pojawia się nagle rozkraczony narciarz, przemykający obok w odległości jednego metra. Na zwróconą uwagę odpowiada-przecież nie wjechałem na pana. 

 

Mosorny to ciekawostka. Jak go uruchomili, to czekało się sporo na dole. Teraz w najbardziej rojne dni tylko parę minut. Krakusy jadą  na Podhale, do Białki. Śląsk ma swoją Wisłę, Szczyrk(to dopiero będzie!), Korbielów. A Zawoja to dziura, pod Babią. Zresztą nawet okolica Wadowic tu nie jeździ. Szanujący się narciarz z papieskiego miasta ma bliziutko super stację zwaną Czarny Groń. Niech już tak zostanie. Mogę się założyć, że dzisiaj był to najlepszy stok w Polsce, zarówno, jeśli chodzi o pustkę, warunki i wymagania od narciarza. Więc kto żyw niech tam pędzi, bo po świętach już tak pusto nie będzie.

 

Dodam jeszcze, że na buzi miałem zdaje się jakieś "no name" z napisami-Alpine Action, double lens, anti fog. Bardzo je lubię, bo maję żółte szybki. Oczy mam coraz słabsze i się łzawią. 

 

Pozdrawiam 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie coraz bardzie kusi ten Mosorny - zwłaszcza, że to jedyny dłuższy południowy stok w Polsce, dlatego pewnie odnosi się tak fajne wrażenie - zwłaszcza na początku zimy. I ogólnie sądząc po zdjęciach, jest tam bardzo ładnie. Natomiast odnośnie małej frekwencji, to ma też złe strony - na ich profilu na FB czytałem wieści od klientów, że PKL zastanawia się nad zamknięciem stacji, bo jest podobno całkowicie niedochodowa. Może ludzi zniechęca niewyprzęgany wyciąg - przy tej długości musi się dłużyć taki wjazd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Może ludzi zniechęca niewyprzęgany wyciąg - przy tej długości musi się dłużyć taki wjazd.

  Dłuży się bardzo,szczególnie na wieczornej jeździe we mgle -nic nie widać a na dodatek nie ma do kogo się odezwać na krześle bo tylko kilka osób jeździ.

 

 Dziś zmiana pogody,z rana na górze gęsta mgła,dodatkowo leciutka marznąca mżawka ,ale stok twardy,równy ,chwilami było troszkę ciaśniej,chwilami znów luźny zjazd,bez żadnych kolejek oczywiście.

 Pkl  nie traktuje Mosornego jak inne swoje stacje,bo nawet nie ma go w systemie Pkl pass ,jakby od niechcenia jest jego właścicielem.Latem żeby kolejka działała musiała dołożyć się gmina. Bez inwestycji w rozbudowe o nowe trasy pewnie ośrodek znów będzie miał problemy z funkcjonowaniem.Trasa jest fajna,ma sensowną już długość i nachylenia,ale to za mało na dzisiejsze czasy i też przekłada się na frekwencję,to nie podhalańska łąka gdzie każdy jest mistrzem :P nawet podjeżdżając na parking ostatni odcinek robi wrażenie i trochę pewnie odstrasza słabiej jeżdżących.

  Widać że od zeszłego sezonu rozbudowano trochę trasę rowerową,nowe 'mostki' jakaś estakada drewniana,nie wiem jak to fachowo się nazywa,ale choć trochę jeżdżę na rowerze to nie odważył bym się tam zjeżdżać :o  są plany na budowę singeltracków z drugiej strony  góry w stronę Korony Ziemi (której przyszłość też jest nie pewna) i innych tras rowerowych( ok.25km) by połączyć się ze słowacką Orawską Polhorą,czeka projekt na dofinansowanie,ale czy coś z tego będzie... może popchnęło by to jakiś rozwój w tym rejonie..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Witam

 

Znalazłem na YT film z przed kilku lat. Gość jechał na krechę z samej góry. Miał kamerę. Stok był prawie pusty. Górę przejechał po lewej, dół po prawej. Całkowity czas do ruszenia(zegar w kamerze) do zatrzymania 1.18 min. Ale pierwsze 5-7 sekund to nastanie szybkości. Można przyjąć, że dopiero gdzieś po stu metrach szybkość się ustala. Dalej na dole wjeżdża się  na wypłaszczenie. Gość miał na tym wjeździe ok.1.07. Dalsze sekundy to hamowanie do zatrzymania.

 

Zróbmy małe korekty. Odrzućmy sto metrów trasy(góra) i 7 sek. Pierwsze metry to minimalna szybkość a sekundy błyskawicznie lecą.  Nie starował z żadnej wieży. Odrzućmy 50 m trasy na dole(wypłaszczenie do hamowania). Trasa 1400 m. Wyjdzie, że na przejechanie 1250 m potrzebował jedną minutę. Stąd średnia szybkość 20,83 m/s, czyli ok. 75 km/g. Gość ocenił maksymalną szybkość powyżej sto km na godzinę. Wszystko się zgadza, bo w środku na wypłaszczeniu można jechać tylko kilkadziesiąt na godzinę. To jest znakomity stok to szybkiej jazdy, jak jest pusty. Gdyby odrzucić środkowe, gdzieś 400 m i ze 40 różnicy poziomów oraz końcowe wypłaszczenie oraz pomnożyć przez trzy dostajemy ładną trasę zjazdową tak pod dziewięćset metrów różnicy i w granicach 3 km długości. Sądzę, że zjazdowiec na swoich nartach(guma, smary, pozycja) jest w stanie uzyskać maksymalną szybkość do 120 km/g. Ta metoda pomiaru szybkości jest jak najbardziej wiarygodna. Można się sprzeczać najwyżej o kilka km/g. 

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Znalazłem na YT film z przed kilku lat. Gość jechał na krechę z samej góry. Miał kamerę. Stok był prawie pusty. Górę przejechał po lewej, dół po prawej. Całkowity czas do ruszenia(zegar w kamerze) do zatrzymania 1.18 min. Ale pierwsze 5-7 sekund to nastanie szybkości. Można przyjąć, że dopiero gdzieś po stu metrach szybkość się ustala. Dalej na dole wjeżdża się  na wypłaszczenie. Gość miał na tym wjeździe ok.1.07. Dalsze sekundy to hamowanie do zatrzymania.

 

Zróbmy małe korekty. Odrzućmy sto metrów trasy(góra) i 7 sek. Pierwsze metry to minimalna szybkość a sekundy błyskawicznie lecą.  Nie starował z żadnej wieży. Odrzućmy 50 m trasy na dole(wypłaszczenie do hamowania). Trasa 1400 m. Wyjdzie, że na przejechanie 1250 m potrzebował jedną minutę. Stąd średnia szybkość 20,83 m/s, czyli ok. 75 km/g. Gość ocenił maksymalną szybkość powyżej sto km na godzinę. Wszystko się zgadza, bo w środku na wypłaszczeniu można jechać tylko kilkadziesiąt na godzinę. To jest znakomity stok to szybkiej jazdy, jak jest pusty. Gdyby odrzucić środkowe, gdzieś 400 m i ze 40 różnicy poziomów oraz końcowe wypłaszczenie oraz pomnożyć przez trzy dostajemy ładną trasę zjazdową tak pod dziewięćset metrów różnicy i w granicach 3 km długości. Sądzę, że zjazdowiec na swoich nartach(guma, smary, pozycja) jest w stanie uzyskać maksymalną szybkość do 120 km/g. Ta metoda pomiaru szybkości jest jak najbardziej wiarygodna. Można się sprzeczać najwyżej o kilka km/g. 

 

Pozdrawiam

Witam szanowne grono Forumowiczów,

ten "gość" z filmu:

https://youtu.be/wgE...QbcVhkprTOt6Q2b

 

to ja, prędkość wyliczałem zwyczajnie z v=d/s co dało mi średnią jakieś 72 km/h, gdyby nie to przepłaszczenie to na pewno byłaby wyższa, ...  dość mocno sie na nim zwalnia, ...
wg mnie największe prędkość max jest troche przed tym progiem (co podspodem jest przejazd), tam myśle, że jest koło 100km/h na pewno ...

no i początek i końcówka też robia na pewno swoje, na korzyść V max skoro średnia jest koło 72km/h

 

pozdrawiam serdecznie

 

Arek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Witam

 

Mosorny wczoraj. Najlepsza nasza jazda w sezonie. Dwudziesty drugi dzień i tylko niecała godzina jazdy samochodem z Wadowic. Woziliśmy się już sześć dni w Lungau. Na szczęście  przed naszym przyjazdem w połowie stycznia spadło kilkadziesiąt cm świeżego śniegu. Bo inaczej byłyby to tylko sztuczne paski, wśród lasu, czy zrudziałych hal. Z wierzchołkami  gór na horyzoncie, udającymi, że są pokryte śniegiem.

 

Było wyjazd w tygodniu dla seniorów(czyt. emerytów). Sześć dni dla takiego osobnika  i tylko 117 Eur… I jak tu nie jeździć, by nie stracić…Sto pięćdziesiąt km tras. I jak  zwykle to totalna ściema. Te parę wyjazdów w Alpy dobitnie to nam wykazało. Jeździ się najwyżej na jednej czwartej tego.  Odpadają wszystkie urządzenia ciągnące za tylną część ciała. Dalej zatłoczone i zniszczone trasy z rozmiękłym śniegiem. Długie też odpadają. Są zryte, wyślizgane. Nie za ciekawe dla szybszej jazdy, a nogi się męczą. Więc kilometr, półtora to wystarczająco, ciekawa konfiguracja(ścianka, wywłaszczenie, szeroko, mało ludzi). Jakaś słuszna różnica poziomów, nie za bardzo w cieniu.  Więc ta jedna czwarta to nie przesada. Owszem dla celów krajoznawczych człowiek zapędza się w różne dziury. Ale post jest o najlepszej jeździe(dla nas).

 

Więc wracam do Mosornego. Nadmiar chłodu tej zimy spowodował, że stok do jazdy maksymalnie poszerzyli. Leży na nim gruba, zmrożona warstwa. Na samej górce usypano kolejką dużą górkę. Dzióbiąc w niej, o drugiej po południu kijkiem okazało się że to sam lód. Tylko kilka cm rozmiękłego od słońca i powietrza śniegu. Nic dziwnego, że jazda do południa była świetna. Potem też moje Code „masters’ przecinały bez problemu małe mokre kupki.

 

Dlaczego „masters”. Ano dlatego, że poczytałem sobie na forum bardzo interesującą dyskusję o GS Masters. Wynikało z niej, że niektóre „masters” nadają  się  tylko dla emerytów. Mają roker, są za szerokie, w tych trzech kluczowych miejscach…Takie pierwsze wnioski się mi nasunęły. Chcąc podbudować swojego „ego”, popatrzyłem  krytycznie na mój nabytek. Faktycznie o kilka milimetrów w tych kluczowych miejscach za szerokie.  I ten nieszczęsny roker(choć podobno nawet czołówka PŚ go używa). Reszta jest raczej bez zarzutu. Konstrukcja kanapkowa. Narta cienka. Wszelkie grubości są niekorzystne, dla elastyczności. Drewno wewnątrz, a nie chemiczny szajs. Dwie warstwy duraluminium, nowszego sortu. Boczki do smarowania, ale tego nie robię. Nawet wiązania wskazują, że to narta dla profi. DIN  6-16 – Ledwo się zmieściłem ze swoją siódemką.

 

Mam dziwne zboczenie. Najwyżej cenię informacje producentów odnośnie sprzętu. Jakoś nie przemawiają do mnie do końca różni eksperci  formowi. Czy to z USA, Francji,….Może z wyjątkiem naszego forum. Producent pisze dla milionów potencjalnych użytkowników. Więc jakby totalnie kłamał, to dostanie mocno po kieszeni. A ekspert może sobie bujać, ale akurat miał dobry dzień do jazdy.  Nic go to nie  kosztuje. Ewentualnie pogorszy sobie opinię w niezbyt licznym gronie, takich jak on. Moje „masters”  są  więc dla ekspertów. Na co wskazuje największa żółta kropka, dla jakich narciarzy są przeznaczone. Najmniejsza jest przy początkujących. Są jeszcze trzy ciekawe sposoby wykorzystania ich:

 

GS-zawody – osiem chyba na dziesięć
Carving – 10/10
Crusing(przetłumaczę to jak wożenie się) -8/10

 

Nic im więc nie brakowało, żebym wczoraj popróbował tych trzech sposobów.
Zacząłem od pierwszego, bo stok był najlepszy. Pierwszy zjazd to rozgrzewka. To nie podlega dyskusji. Potem wyszło mi ferworze walki, kilka ładnych zjazdów bez  zatrzymywania się od samej góry. Obie  ręce w przodzie(z kijkami!)  i jadę. Mam osiągnąć maksimum zakantowania,  to mam w głowie. Przy błyskawicznej zmianie krawędzi, poczuć ten poślizg do przodu,  jak tylko narta ustawi się bardziej kątowo. Żadnych gwałtownych ruchów korpusem. Dlatego nie wbijam kijków, wystarczy praca nóg. Nie powiem, że bym nie czuł pewnej euforii. Żona „ekspert” stwierdziła, że nieco się zmieniłem. Widać już ten poślizg do przodu.]

 

Co to ma wspólnego z zawodami. Dużo. Pomysłem sobie, że jakby ktoś nagrał cały mój przejazd(najlepiej z drona), jak w Eur…Potem jakoś zostały wstawione w odpowiednich miejscach tyczki(nie takie cuda się robi komputerowo). I taki zmontowany przejazd by się potem puściło…Dlatego trzeba obijać tyki, by dopasować zawodnika do nich. A tu działanie odwrotne…Wszystko przez ten nieszczęsny timing. Na którym nacinają się najlepsi.

 

Dużo, nawet bardzo mi jeszcze brakuje. Za mała jeszcze szybkość. Parę stopni w położeniu nóg na śnieg by też się przydało. Dynamika wejścia na krawędź też  do poprawy. Załamanie w biodrze też mogłoby być większe. Mam też  stare przyzwyczajenie jeszcze z jazdy po muldach. Gdzie zawsze występowała mniejsza lub większa kontrrotacja i obrót nart w przeciwnym kierunku. Tej kontr.. już nie ma, ale nogi minimalnie się na początku skrętu obracają. Pojawia się za długi, zamazany początek śladu.

 

Nie piszę o dwóch pozostałych sposobach wykorzystania, bo to jest oczywiste i mieszczą  się w pierwszym. Nawet przez myśl mi przeszło, że może by na jakieś tyczki na moich „masterach”…? Mogą być prawdziwe „mastery”, jak mi ktoś pożyczy na sezon. Ale nadmiar ambicji sportowych mógłby poważnie zaszkodzić mojemu zdrowiu. I jeszcze dodatkowo narazić się śmieszność.

 

To nie koniec naszych ambicji sportowych. Nie mamy nic innego do robienia na stoku. Czytałem ostatnio portal niemiecki „Carving-de”. I parę obrazków  w tłumaczeniu umieściłem na forum.  Kolejne stopnie wtajemniczenia można widzieć wg. nich następująco:

 

- na początku jest długi skręt na krawędziach.  Postęp polega na zmniejszaniu ześlizgu a powiększaniu  czystej krawędzi, bez rozmycia śladu nart,
- kolejne wtajemniczenie to krótkie, urozmaicone, skręty. Stoki stromsze, twardsze, węższe, zmienna bardzo konfiguracja. Tu się już nie da podjechać pod stok, by zmniejszyć prędkość. I tu występuje wyraźnie problem kontroli prędkości, problem kontroli nart,
- jazda  w głębokim, zmiennym śniegu
- jazda po muldach, gdzie nie tylko może być zmienny śnieg, ale też bardzo szybki  zmienny rytm jazdy, i z bardzo dużą amplitudą ruchów ciała.

 

Od siebie dodam, że należy dopasowywać nartę do takiej jazdy. Choć można na jakimś uniwersalu, ale postęp będzie trudniejszy.

 

W pewnym sensie koło mi się zamknęło. W  jakimś stopniu była już jazda w głębokim śniegu, były muldy i też był bez porównania gorszy sprzęt.  Nastąpił powrót do długiego skrętu i większej szybkości na dobrze przygotowanych stokach.  Mosorny jest czasem idealny dla takiej jazdy.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 10 miesięcy temu...
Witam

Jak w temacie. Będąc emerytem, tzn. człowiekiem bez obowiązków, można sobie pojechać na narty w środku tygodnia. Ale wcześniej należy skończyć internetowy kurs meteorologii stosowanej.

Z wcześniejszych badań wynikło, że dziś będzie niebieska dziura nad Mosornym, wiatr z zachodu pchający krzesełka do góry. Dekoracja zimowa po nocnym "opadzie". Stok ze sztruksu. I tak było, dokładnie. Babia za to była całkowicie w chmurach. Na stoku narciarzy tyle, że pięć palców wystarczyło. Nieco dziwni byli osobnicy z "kadry Heada"(napis na samochodzie) ze względu na zaangażowanie treningowe. Najpierw ustawili slalom u góry. Przejechali kilka razy(robiło wrażenie). Potem się im znudziło i przenieśli się z tyczkami na dół. Tu nie było nawet tych kilku razów. Tak, że tłok na stoku(bardzo przyzwoity śnieg, jak na ocieplanie się klimatu) robiła nasza dzielna dwójka. Mieliśmy prywatny stok "fisowski". W cenie około 13 Euro(w zakupie) za cztery godziny.
Śniegu u góry dużo. Na dolnej części się miejscami przeciera, ale ratrak sobie poradzi. Jak ktoś sobie chce pojeździć, to nich się wybiera jeszcze teraz przed feriami(a i w ferie nie będzie tak źle) w tygodniu na Mosorny. a nie zawraca sobie głowy "Szczyrkami". Tylko należy sobie wcześniej przygotować prognozę.

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A w ramach info tak było w sobotę przed sylwestrem.
Od 9:30 stałem w kolejce pół godziny żeby kupić karnet (całodzienny).
Kolejki do wyciągów 10 minut ale po południu się rozluźniło bo cięższe warunki i mniej ludzi na trasie automatycznie.
attachicon.gif20171230_103244.jpgattachicon.gifWP_20171230_14_25_45_Pro.jpgattachicon.gifWP_20171230_09_42_27_Pro.jpg

Witam

 

My też staliśmy rano w kolejce. Skończyliśmy po drugiej. Mamy normę cztery godziny ok. 10 zjazdów(dzisiaj 12).  I raczej równy stok. To nie problem z jazdą po mocno zmuldzonym stoku. Tylko nie te nogi. I musi się je oszczędzać, by jeszcze posłużyły.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też byłem w sobotę na Mosornym, wspomnienia podobne. Pół godziny po karnet, a potem nawet nie było tak źle. Na stoku nawet nie było tak tłoczno. Wspomnienia z Kasiny mam zdecydowanie gorsze, a była to środa po świętach. Czy ma Mosornym to była standardowa liczba osób w weekendy? Fajnie byłoby się spotkać i pojeździć razem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też byłem w sobotę na Mosornym, wspomnienia podobne. Pół godziny po karnet, a potem nawet nie było tak źle. Na stoku nawet nie było tak tłoczno. Wspomnienia z Kasiny mam zdecydowanie gorsze, a była to środa po świętach. Czy ma Mosornym to była standardowa liczba osób w weekendy? Fajnie byłoby się spotkać i pojeździć razem.

Witam!
Pierwszy raz tam widziałem tyle osób.
Na szczęście to nie standard w weekendy.
Zazwyczaj jest o wiele mniej osób.
Karnet kupuje się od razu i tak samo wsiada się na kanapę.

Też myślę się wybrać do Kasiny w tygodniu kiedyś.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Jadę jutro na narty. Uzgodniłem to z najwyższą władza domową. Wiem, że bardzo będzie cierpieć, nie będąc na stoku. Być może to jeden z ostatnich wyjazdów tej "zimy". Jak w USA jest sroga zima, to nie ma jej w Europie, takie mam prywatne spostrzeżenia. Arktyczna lodówka nie jest w stanie wszystkich obsłużyć. Ma jeszcze Syberię, by tam podesłać nieco ciepłej zimy.

 

Sprawa jest prosta. Kamera "Sat 24" pokazuje piękną dziurę w chmurach, która się ciągnie na północ od Kielc, przez całą Polskę, Inflanty aż do Piotrogrodu. To centrum wyżu. Przesuwać się będzie na południe w kierunku Białorusi, Ukrainy. Pod wieczór powinna zanikać warstwa chmur na południu, ocieplająca góry. Podobny obraz podaje "Meteo blue". Gdzie "Multimodel" na dzisiejszą noc jest wyjątkowo zgodny i przewiduje na poziomie 1000 m temperatury w granicach zera. Temperatura po północy będzie spadała, bo pojawi się nocne wypromieniowanie. Ratrak wieczorem wygładzi marznący powoli śnieg. Rano będzie sztruks o temperaturze minus kilka stopni. Wiatr ze wschodniego stopniowo będzie się obracał na południowy. W sumie powinien być słoneczny poranek. Sztruks będzie w pewnym momencie optymalny, bo przewiduję kilka ambitnych ćwiczeń.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaliczyliśmy dzisiaj z boogymenem fajne 4 godziny na Mosornym. Piękny dzień, mróz jak trzeba, trasa przez 2 godziny wzorcowa, potem więcej oblodzeń, ale do objechania. Armatki pracowały pełną parą, momentami wpadało się w kopny śnieg. Mieliśmy zgryz, czy był też Dziadek Kuby10, były nawet podejrzenia, kto to może być. Generalnie duży odsetek dobrze jeżdżących ludzi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaliczyliśmy dzisiaj z boogymenem fajne 4 godziny na Mosornym. Piękny dzień, mróz jak trzeba, trasa przez 2 godziny wzorcowa, potem więcej oblodzeń, ale do objechania. Armatki pracowały pełną parą, momentami wpadało się w kopny śnieg. Mieliśmy zgryz, czy był też Dziadek Kuby10, były nawet podejrzenia, kto to może być. Generalnie duży odsetek dobrze jeżdżących ludzi.
[/quot

Witam

Był Kuba 12,5 w zastępstwie. Jego Dziadek był dwa dni w Koninkach. Tu na stoku jeździło parę osób. Ale tzw. lodu i "orzechów włoskich" z lodu nie brakowało. To skutek pracy armaty i mrozu oraz wilgotnego powietrza. Ratrak tego nie rozbije do końca.


Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Witam

 

Mosorny Groń dzisiaj. To był ciekawy dzień.

 

Pogoda zapowiadała się w miarę przyzwoita. Postęp w malowaniu kuchni jest i żona, sama zapalona narciarka, pozwoliła na wyjazd. Narty, nartami, ale kuchnia ma priorytet. Sprawa rano w kamerze wydawała się podejrzana. Wyciąg ruszył jeszcze przed ósmą. Za moment wszystko się wyjaśniło. Na  stoku rozwieszano chorągiewki na sznurku. Stały już pary tyczek, tylko bez płótna(nie pamiętam, jaką ma nazwę). Coś poważnego się szykuje. A ja mam na dzisiaj w samo szkoleniu punkt z ze „sztuczek” narciarskich Morgana. Na filmie, który załączyłem z tłumaczeniami napisów. Brzmi on: „przed „transition” należy umieścić środek ciężkości nad podeszwą od środka, stopy narty górnej, gdy jest ustawiona na LTE. Tłumaczenie może nie jest najlepsze, ale każdy narciarz pojmie w mig o co tu chodzi. Potrzebny mi jest szeroki i w miarę nie zużyty stok.

 

Jestem pod Mosornym. Na dole zaroiło się od gum. Różno kolorowych. Przy wyciągu, oparte o poręcze, jak okiem sięgnąć, same komórki, czy nawet lepsze. Dłuższe, z przepisowym pewnie radiusem i te krótsze do slalomu.  Rzadko ma się taką okazję, by się napatrzeć na „prawdziwe” narty. AZS Cup!

Jadę do góry. Meta z nadmuchanej gumy. Przed nią przepisowa bramka przelotowa. Dalej oszczędnościowe „pół” bramki. Tylko wewnętrzne tyczki. Start, nie w połowie górnego stoku, jak bywało, tylko na samej górze.  Poziom się podnosi. Tak ma być. Stok nie taki łatwy. Gdyby mu dodać w różnicy metrów, te 70, czy 100 m i wyciąć płaską część, to można tu zapraszać gwiazdy z PŚ.

 

Na górze spory tłumek samych gumowych profi. Młode przystojne chłopaki i piękne dziewczyny. Wszyscy podskakują, bo jeszcze zimno i mięśnie stygną. Numery ponad sto kilkadziesiąt. Dwóch goprowców, jak memento, czeka z Akią. Niestety już mieli robotę. Jak wysiadałem z samochodu, widziałem jak zjeżdżali góry. Przy dolnej stacji stali i czekali na karetkę. W Akii widać było twarz młodej dziewczyny, której ciekły łzy.

 

Z wyciągu mam znakomity wgląd na trasę. Wszyscy zawodnicy jadą karwingiem(tak mi się wydaje). Patrząc z góry, gumy błyskawicznie znikają w dole, nieźle ‘doginając narty”. Ale dzieje się to, czego można się spodziewać po normalnych zawodach. Jesteśmy na forum nieźle zmanierowani. Ciągle tylko PŚ. Jakby nic nie było między forum i  tymi gwiazdami. A tu proszę, jeden muska tyczki. Ale większość metr, czy nawet dwa z boku. Rozumiem, że u góry, gdy stromo. Nie każdy toleruje taki speed. Ale w środku trasy, gdzie szybkość jest dwa razy mniejsza. To coś z wyborem tej najkrótszej linii nie tak. W każdym razie na dolnej części było bardzo mało śladów nart przy tyczce. Za to dalej był większy dołek.

 

Nie byłbym ambitnym weteranem, gdybym nie pomyślał…Nie, nie dzisiaj, tylko w szczycie formy!  Przygotowany fizycznie. Ale nie przez posuwanie wałkiem malarskim po suficie. Wcześniej „wjechało” by się na treningu w te tyczki. Narta może być z radiusem 30 m. Dałbym rady. Guma tylko na środkową część. Bo wiało w pysk i te ułamki by się urwało. Na górę wystarczyłoby  to co mam. Bardzo dobrze i bezpiecznie zwalnia dziki pęd nart. Nawet sobie czas przejazdu przemyślałem. Przecież nie muszę( a raczej nie dam rady) tuż przy tyczce. Parę metrów od niej, co szkodzi. W końcu ma się opanowany ten ześlizgokarwing.

 

Dość żartów!  Na moje szczęście, po dwóch przejazdach przenieśli się niżej na slalom. Stok za sznurkiem został zwolniony w dobrym stanie. Przeprowadziłem obliczenia koniecznej szybkości na nartach, by się zaliczać do tego ekskluzywnego towarzystwa. Porządną inż. metodą a nie jakimś elektronicznym, satelitarnym gadżetem. Który służy do podniesienia własnego ego. Stok 1400-100 m na wybieg. Mnożymy przez współczynnik 1,2 by określić długość przejazdu. Na wyciągu słychać był doskonale, jak” iks” z Politechniki w ….minuta, 12 sekund, dziewięćdziesiąt dziewięć.  Aktualnie 25 miejsce. Przyjmijmy Minuta i dziesięć sek. Czyli 70 sek.  Trasa przejechana 1560 m. To jest 80 km/g średnia! Biorąc znaczny spadek szybkości na przestrzeni ok. 400 m można sobie wyobrazić maksymalną szybkość na górnej części.

 

Potem ustawiono im slalom na dolnej części. Niestety połowa trasy jest bardzo płaska i większa zabawa zaczynała się dalej. Trudno jest przejechać ‘ładnie’. Miękko, przy tyczkach, gdy stromizna rośnie. Obwożą człowieka narty szeroko prowadzone, prawie płasko. Albo tyczki strzelają do uderzeń, krawędzie rżną śnieg, dynamika. Tylko szybkość nieco za mała. Łatwiej jest chyba na tym gigancie, bo przejazd jest bardziej płynny.

 

A co z moim ćwiczeniem? Raz, czy dwa razy wydaje mi się, że poczułem, że mój środek ciężkości znalazł się w odpowiednim momencie przed „transition” nad podeszwą stopy górnej narty, gdy jechała na krawędzi LTE. Choć trudno jest wyczuć, gdzie w brzuchu jest ten środek. Podobno w okolicy pępka. Tak się przykładałem do tego, że połowę skrętu jechałem na tym LTE. Czyli na narcie wewnętrznej. Tak też nie może być. Czeka mnie jeszcze ciężka praca w tym i może przyszłych sezonach, aby to nieco opanować.

 

A dzień naprawdę był bardzo ciekawy. Wreszcie moje oczy się nasyciły sprzętem i wybitnymi demonstratorami jeżdżącym obok mnie. Co za frajda?

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...
Dał dzisiaj Mosorny w kość. W nocy deszcz i śnieg, który potem zamarzł zostawiając bardzo twardą śniegową skorupę. Dopiero wyszły braki panowania nad nartami, ale dało to też motywację do ćwiczenia kontroli. Trzeba się było zmuszać do wchodzenia do przodu mimo uślizgiwania się nart i chyba działało. Mam wrażenie, że sporo się nauczyłem. Na szczęście narta świeżo ostrzona. A potem było bardziej miękko i na więcej można sobie było pozwolić. Miałem też przyjemność pojeździć i porozmawiać z Veteranem, mocno pozdrawiam. Przy okazji podaję linka do nart, o których rozmawialiśmy dzisiaj. Wcześniej podał do yoss w innym wątku, ale żeby nie zginęło to https://ski24.pl/nar...-dlugosc_cm-165
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dał dzisiaj Mosorny w kość. W nocy deszcz i śnieg, który potem zamarzł zostawiając bardzo twardą śniegową skorupę. Dopiero wyszły braki panowania nad nartami, ale dało to też motywację do ćwiczenia kontroli. Trzeba się było zmuszać do wchodzenia do przodu mimo uślizgiwania się nart i chyba działało. Mam wrażenie, że sporo się nauczyłem. Na szczęście narta świeżo ostrzona. A potem było bardziej miękko i na więcej można sobie było pozwolić. Miałem też przyjemność pojeździć i porozmawiać z Veteranem, mocno pozdrawiam.
Przy okazji podaję linka do nart, o których rozmawialiśmy dzisiaj. Wcześniej podał do yoss w innym wątku, ale żeby nie zginęło to https://ski24.pl/nar...-dlugosc_cm-165


Ja też bardzo dziękuję za bardzo miłe spotkanie!

Pracować trzeba. Nawet w takim wieku jak ja. Entuzjastyczny realizm jest na pewno korzystniejszy. Niż realistyczne zgorzknienie.

Dziękuję za dane Dynastara. Może będę miał pierwszą w życiu komórkę. Druga narta "zawodnicza" po podarowanej, jakieś trzydzieści lat temu, P-10 Volkla(2 m) z przeźroczystym ślizgiem.

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...