Skocz do zawartości

Dziennik pokładowy


faf500

Rekomendowane odpowiedzi

Tak tytułem wstępu... postanowiłem sobie usystematyzować nieco relacje, coby to później było łatwiej się w tym odnaleźć.
Trochę na potrzeby własne, acz wszelkie "lajki" i komentarze mile widziane ;)
 

Dzień 1 - Chopok (SK)
Pierwsze śliwki robaczywki :P
 
Można powiedzieć, że wyjazd się odbył i tyle. Połowa grudnia, pogoda jaka jest każdy widział - kilka tras otwartych - warunki nierewelacyjne, ale i tak nic lepszego w okolicy nie było.
Na południowej stronie lepsze warunki i mniej ludzi, za to jazda trochę po omacku - mgła. Na północnej stronie w dolnych partiach lepsza widoczność, za to ciut zbyt tłoczno. Zdjęć mgły brak.
 
 
Dzień 2 - Kitzbuhel (AT)
To gdzie ten śnieg?
 
W ramach tzw. dezercji przedświątecznej wybraliśmy się z ekipą Gajowego na kilkudniowe nartowanie w bliższej części Tyrolu. Na początek Kitzbuhel od strony solnogrodzkiego landu.
W dolinie gęsta mgła, która ustępuje, gdy się wjedzie wyżej. Śniegu, jak w całych Alpach obecnie, nie za wiele, mówiąc delikatnie.
Ciepło i miękko od rana, bo w nocy musiało być pochmurno i bez przymrozku, ale mi to zbytnio nie przeszkadza. Wolę ciut za miękko niż ciut za twardo.

image002.jpgimage003.jpg

Na północnych stokach jakby bardziej biało, otwarte są niemal wszystkie dolne zjazdy, w tym fragmenty Streif'a.

image004.jpg

image006.jpg

image011.jpg

Natomiast poza trasami pełnia wiosny
image014.jpg


Dzień 3 - Zillertal Arena (AT)
Up the Irons!

Tak się złożyło, że od dobrego pół roku stały mi w pokoju 2 pary nowych nart, dopraszających się śniegu. Jedne z nich, widoczne kilka zdjęć wyżej udało się ujeździć poprzedniego dnia w Kitz.
Obyło się bez wielkiego zaskoczenia, bo to narty o typowym profilu SL165. Tym razem przyszła kolej na nieco odmienne nartki - dłuższe i szersze. Z lekką obawą wyciągałem je, słysząc rano odgłos twardego, haratanego stoku.
Trochę z powodu poprzednich nart all-mountain, kupionych jako używane (i de facto w szrotowym stanie), bardzo kiepsko zachowujących się na twardym podłożu.
Najnowszy nabytek (K2 Iron Maiden) jednak mnie miło zaskoczył, bardzo fajnie się prowadząc, bez względu na to, po czym się jechało :)

image019.jpgimage023.jpg

Śniegu jak widać, nieco więcej. Najfajniej jak zwykle się jeździło na zjazdach do Gerlos.

image027.jpg


Dzień 4 - Kals-Matrei (AT)
Leniwy poniedziałek :)

Część grupy postanowiła w tym dniu poprzepychać się w tłoku w Kaprun, reszta tymczasem udała się na drugą stronę pasma górskiego - do ośrodka Kals-Matrei.
Krążą legendy na temat pustych stoków we wschodnio-tyrolskich ośrodkach i to się potwierdziło. Tras zbyt wiele czynnych nie było, poza trasami wiosna,
ale na naśnieżonych stokach warunki bardzo przyzwoite, dobry śnieg. Wszędzie rozleniwiające pustki :)

image042.jpg

image043.jpg

image046.jpg

żeby jakieś ludziska były uwiecznione...
image053.jpg

z kierownikiem wyjazdu...
image055.jpg

Grossglockner w zachodzącym słońcu
image057.jpg


Dzień 5 - SkiWelt (AT)
Złota, polska jesień...

Na koniec tego wyjazdu, kolejny nieznany wcześniej mi ośrodek (a szafka z mapkami się powoli nie domyka :P)
Ośrodek duży i rozległy, trasy lepsze i gorsze. Przydałoby się więcej czasu i śniegu, żeby wszystkie te lepsze lepiej poznać.
Szczególnie tam widać jaką trudną walkę muszą prowadzić zarządcy ośrodków z (nie)pogodą.
Północne stoki z żelbetu, południowe mięciutkie. Ja wybierałem te drugie.

image061.jpg

image063.jpg

image066.jpg

image070.jpg

image072.jpg


cdn...

A już w następnym odcinku:

Freeride stulecia na małopolskich stokach po sylwestrowej śnieżnej hekatombie W poszukiwaniu śniegu, na drugiej stronie Alp...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • Odpowiedzi 109
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Dzień 6 - Myślenice (PL)
FreeSki po polsku
 
Na czym polega FreeSki? Na tym, że jest względnie tanio, śnieg niepewny i pełno rodaków ;)
Lubię górę Chełm w Myślenicach, bo raz, że porządny stok, dwa: mam tam duże zniżki, trzy: blisko i cztery: zwykle mało ludzi.
Ale dziś ewidentnie coś poszło nie tak - jak na FreeSki. Już o 9 rano górny parking był bliski zapełnienia, jeszcze nie widziałem
tam tylu ludzi. Niemniej widząc dzisiejsze relacje z innych ośrodków narciarskich, widzę że i tak najgorzej nie miałem: najwyżej
2-3 minuty w kolejce, choć na stoku było gęsto. Z taniością też nie wyszło - zniżki na karnety sportowe jeszcze nie dziś.
Warunki na stoku... ekhm... śniegu wyprodukowane dużo, ale Pan ratrakowy się nie spisał za dobrze - pełno lodowych grudek od rana.
Cóż, może następnym razem będzie lepiej...

image002.jpg
image004.jpg
image006.jpgimage008.jpg

Ps. udało się dziś nie zabić na stoku, więc następny odcinek już w niedzielę, z jedynie słusznych okolic ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień 7 - Les 3 Vallées (FR)
Śnieżek, wicherek, słoneczko, kapuśniaczek... w oczekiwaniu na huraganik :>

Pierwszy dzień w 3V. Na początek rozpoznanie bojem, co i gdzie jest otwarte, jakie warunki itp.
Na górze totalne wygwizdowo, pada śnieg. Połączenia otwarte, ale wszędzie straszą, że w każdej chwili
mogą je zamknąć i lepiej zostać we własnej dolinie... więc pojechaliśmy na drugi koniec :>
W dolnych partiach lekko mży, ale tam warunki najlepsze.

IMG_0651.JPG

Momentami się przejaśniało i robiło się całkiem całkiem.

IMG_0656.JPG

IMG_0659.JPG

Pojeździliśmy we wszystkich ośrodkach, o dziwo najmniej wiało w najwyżej położonym Val Thorens.
A już na następny dzień zapowiedziano huragan i duży opad, oj będzie się działo...


Dzień 8 - Les 3 Vallées (FR)
Snowmageddon

No i zgodnie z prognozami opady nabrały tempa. Z krótkimi przerwami, cały czas obfita dostawa białego.
Wiatru akurat bardzo nie czuć, bo po prostu cała górna połowa ośrodka stoi, z wyjątkiem niezawodnego Sunny Expressu
(na marginesie, mało trafna nazwa :P). O tyle dobrze, że mimo oficjalnego zamknięcia połączeń pomiędzy dolinami,
możliwy przejazd orczykiem do Val Thorens. A tam stary dobry Funitel Peclet, 3000m, puch i nawet kawałek błękitu na koniec
dnia :)

IMG_0672.JPG

IMG_0675.JPG

IMG_0679.JPG


Dzień 9 - Les 3 Vallées (FR)
Śnieg STOP lawiny STOP wyciągi stop.

Od poprzedniego dnia napadało do pół metra w górnych partiach i z małymi przerwami padało i dziś.
Z dużego zagrożenia lawinowego zrobiło się jeszcze większe. Znów górne sekcje wyciągów zamknięte i nawet
do Val Thorens nie da się dojechać. Spory tłok z tego powodu. Za to na mniejszym otwartym obszarze łatwiej
spotkać znajome twarze ze Skiforum :) No więc sobie dziś pojeździliśmy co nieco w towarzystwie.
Do tego puch dziś przecudny, a narty na tą okoliczność właściwe :)

IMG_0682.JPG

IMG_0689.JPG

IMG_0690.JPG

IMG_0692.JPG

IMG_0693.JPG
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień 10 - Les 3 Vallées (FR)
Powder to the people! \m/

Na taki warun jak dziś można czekać, czekać i się nie doczekać...
Początek dnia podobnie jak poprzednie, z opadami, ale chwilami się przecierało. Rano freeride trasowy,
dużo świeżego śniegu na wyratrakowanym podłożu. Nadal wystrzałowy czas, co chwila gdzieś odpalane były lawiny.
Wyciągi łącznikowe z opóźnieniem i nie wszystkie, ale w końcu otwarte. Gdy się wypogodziło, to już była
czysta puchowa poezja :)

Na początek w Saint Martin.
IMG_0710.JPG

IMG_0712.JPG

IMG_0717.JPG

IMG_0720.JPG

IMG_0721.JPG

Przypadkiem udało się spotkać część ekipy z forum.
IMG_0723.JPG

Potem przelot do Meribel. Nie udało się z tej strony przebić do Val Thorens, ale stok pod wyciągiem Plan des Mains
wynagrodził wszystko :D

IMG_0733.JPG

IMG_0734.JPG

IMG_0738.JPG

Tymczasem dzielna obsługa raz po raz detonowała ładunki pod Mont Vallon'em. Raz nawet udało im się wywołać
całkiem sporą lawinę...
IMG_0739.JPG

Na pożeganie jeszcze rzut oka na mityczną trasę Combe du Vallon i nieco naokoło powrót do bazy.

IMG_0742.JPG

cdn...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W waszym wątku wyjazdowym miałem wątpliwości czy współczuć czy zazdrościć tego snowmageddonu. Teraz - po zobaczeniu fotek, a przede wszystkim Twojej uśmiechniętej miny, nie mam już żadnych wątpliwości - mogę tylko ZAZDROŚCIĆ.

Wprawdzie w niedziele wróciłem z mega udanego wyjazdu do Schladming, ale u nas "puchu" było max 15 cm a freeride był delikatnie mówiąc "dla ubogich". Na szczęście już za dwa tygodnie kolejny wyjazd, a wg bergfexu we Flachau cały czas sypie, więc mam nadzieje na warun przynajmniej zbliżony do waszego:)  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień 11 - Les 3 Vallées (FR)
N jak Neige

Neige (wym. "neż") - w miejscowym dialekcie oznacza to białe .... spadające z nieba.
Czyli dla odmiany dzień na biało. Widoczność bardzo kiepska, o tyle dobrze, że tym razem połączenia
otwarte od rana, więc można było pojechać szukać warunków w innych ośrodkach.


Dzień 12 - Les 3 Vallées (FR)
Narciarstwo totalne

Dzień bez pitolenia. Lampa od rana i mróz powyżej 10 stopni. Czuć, że jest się w górach.
Znowu mnóstwo nowego puchu po poprzednim dniu i nocy.

IMG_0758.JPG

IMG_0765.JPG

IMG_0769.JPG

IMG_0773.JPG

IMG_0777.JPG

IMG_0779.JPG

IMG_0781.JPG

IMG_0783.JPG

IMG_0785.JPG

IMG_0786.JPG

i to byłoby na tyle z tegorocznych 3 Dolin...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
Dzień 13 - Myślenice (PL)
Nartowanie na drugą zmianę

Źźźźź...zimno! Już dawno tak nie zmarzłem, jak w piątkowy wieczór...
Warunki też bez rewelacji - mnóstwo "śliskich" niespodzianek, toteż nie było sensu tego ciągnąć do końca dnia...

Widoczków po nocy się za dużo nie "cyknie", więc skorzystam z okazji i przedstawię kolejną, najstarszą część załogi ;)

image003.jpgimage001.jpg


Dzień 14 - Lubomierz/Myślenice (PL)
Mini Ski-Safari

Dostałem cynk, że w Lubomierzu bardzo starannie przygotowują stok, toteż postanowiłem się tam wybrać i sprawdzić.
Okazało się to znakomitym pomysłem. Górka co prawda nieduża, zjazd krótki, ale warunki pogodowo-śniegowe wynagrodziły wszystko.
I faktycznie do przygotowania stoku nie można było mieć żadnych zastrzeżeń! Przydałoby się wysłać tam ekipę z Myślenic na korepetycje :>

IMG_0796.JPG

IMG_0799.JPG

Po lewej stronie wyciągu (patrząc w górę) odbywał się trening na tyczkach. Jak się okazało jednym z walczących był tutejszy bywalec, MarioJ.
I z tego miejsca pozdrawiam, fajnie było poznać :)


W drodze powrotnej udało się jeszcze zrobić mały skok w bok i pojeździć godzinkę w Myślenicach. W końcu po kilku latach udało im się "odpalić"
drugą trasę. To taki rarytas, że nie mogłem sobie odmówić ;)
Z początku trasa prowadzi małą polanką, gdzie znajduje się również krótki wyciąg dla początkujących.
IMG_0803.JPG

Następnie przejeżdża się wąską dojazdówką przez las, by dotrzeć do właściwego stoku. Ten ma już bardzo solidne nachylenie aż do samego dołu.
IMG_0806.JPG

Na koniec przedstawię jeszcze ostatniego członka drużyny, wiecznie grzejącego ławę rezerwowego... w takiej formie nie wróżę rychłego powrotu na boisko ;)
IMG_0801.JPG


Dzień 15 - Myślenice (PL)
Ligowa młócka

A skoro narracja schodzi na tematy piłkarskie, to... jeszcze tydzień temu była prawdziwa Liga Mistrzów we Francji, teraz została już tylko nasza własna, przaśna, ligowa młócka :P
Na zakończenie weekendu, jeszcze raz Myślenice, tym razem z samego rana. Pogoda zdecydowanie zbrzydła. Przyszła odwilż, mgła i chwilami lekka mżawka.
Ludzi dużo, chyba się odkują w Myślenicach po poprzednich kiepskich sezonach. Ale obie trasy otwarte, więc tłoku specjalnego nie było. Goryle trzymały się
na szczęście głównej trasy...

cdn...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień 16 - Myślenice (PL)
I jeszcze jeden i jeszcze raz...

Jak tak dalej pójdzie, to dostanę honorowe obywatelstwo Zarabia... przez całe życie tyle razy w tamtej okolicy nie byłem, ile w tym miesiącu!
Pierwotnym planem na ten weekend było wyrównanie poziomu snu, dość kulejącego ostatnimi czasy. I to w zasadzie udało się osiągnąć. A przed południem
przyszła myśl: "a może jednak na narty?". Ponieważ z pokusami nie należy walczyć ( ;)), wsiadłem w dyliżans i po półgodzinie byłem w "Espace Kraków".
Warunki jak można się spodziewać, zbyt szałowe nie były, tragedii jednak też nie było. Ludzi śladowa ilość (bo przecież jest odwilż, to na pewno się nie da jeździć...),
więc nawet dość równo jeszcze było wczesnym popołudniem. Nawet przez dłuższy czas wydawało się, że pierwszy raz tutaj nie będzie "goryliozy", ale jednak nie...
jakieś osobniki się w końcu przyplątały :P
Śniegu całkiem sporo, nie wygląda na to, żeby stoki miały zaraz spłynąć. Dziś momentami padało z nieba... i było to koloru białego.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień 17 - Kubińska Hola (SK)
Ludziów jak mrówków...

...czyli witamy w wysokim sezonie. Skusiłem się dla odmiany na wyjazd na Słowację ze znanym krakowskim biurem na A. Dość tanio, bo cena za całodniowy karnet 14e
(normalnie w kasie bodajże 26e, choć chyba cały czas są dostępne także różne "grupony"). Warunki "takie se", trasy wąsko naśnieżone,
no ale zima, jaka jest, każdy widzi. Ludzi dużo, więc na wąskich trasach jeździ się mało komfortowo. Bez kolejek na wyciągach, najwyżej kilka minut.

IMG_0811.JPG

Z początku dnia tradycyjnie mgła - tam trafić w słoneczną pogodę, to duża sztuka, chyba większa niż trafienie na dobry śnieg na Chopoku ;) Po południu się przejaśnia,
można wreszcie podziwiać widoki, a jest co oglądać! Jedne Tatry, drugie Tatry, jedna Fatra, druga Fatra i Wielki Chocz na samym środku.

IMG_0818.JPGIMG_0821.JPG


Dzień 18 - Koninki (PL)
Cisza, spokój i wyciąg dla koneserów.

Dziś (w niedzielę) kompletna odmiana. Tym razem poranny wypad do stacji, gdzie czas się zatrzymał dawno temu :)
Wyjazd z lekką obawą, bo zapowiadany silny wiatr w regionie. Już kilka kilometrów od domu widać (tym razem pozytywne) efekty... widać Tatry z przedmieść Krakowa!
Z tego miejsca zdarza się to najwyżej kilka razy w roku. Na miejscu okazuje się, że jednak wcale nie wieje. Nie widać też wielkiego ocieplenia, rano temperatura
w okolicach zera. Jeszcze tylko skanowanie palca (tak tak, w ten sposób odbieram tam skipassy ;)) i można jechać na górę.
Na trasie rano pusto, wykorzystuję więc sytuacją do zrobienia tendencyjnych zdjęć ;)

IMG_0825.JPGIMG_0826.JPG

Warunki całkiem, całkiem. Z biegiem dnia, wraz z przybywaniem narciarzy (bez kolejek do starego, 1os. krzesła) trochę się pogorszyły, powyłaziło kilka kamerdolców,
ale bez tragedii. Było fajnie, znacznie lepiej niż na Kubińskiej, dzień wcześniej.

IMG_0828.JPGIMG_0831.JPG

Jeden z ostatnich jednoosobowych wyciągów krzesełkowych w PL.
IMG_0837.JPG
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień 19 - Myślenice (PL)
Nartowanie na drugą zmianę vol.2

Odkąd wczoraj zaczęło sypać, to mnie zaczęło nosić ;)
No więc po prostu musiałem... rano o dziwo dość łatwo było się zebrać do pracy o znacznie wcześniejszej porze niż zwykle.
Powrót w korku do domu (to akurat standard), papu, w dyliżans i w drogę.
Na stoku raptem kilkanaście osób. Świetny śnieg, najlepszy w tym sezonie. Na oko, to spadło 10-15cm świeżego i mimo, że ciut
rozjeżdżone, to wreszcie jest prawdziwy śnieg, a nie armatkowy badziew :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ja Ci zazdroszczę że masz sensowny stok zaledwie 25 km od domu... My mamy na Dzikowiec trzy razy dalej i drogą trochę innej kategorii... Poza tym Dziku w tym sezonie nie odpalił jeszcze  krzesła i góry, więc pozostaje mi się pocieszać Salzburgerlandem raz na trzy tygodnie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No... nie najgorsze to pocieszenie ;)
Ja zwykle poza takimi "pocieszeniowymi" wyjazdami, najczęściej jeździłem na Słowację. W tym roku zmieniłem taktykę.
Byłem na start sezonu na Chopoku, w ostatni weekend na Kubińskiej Holi i już wystarczy... bo warunki niespecjalne,
a wstawanie w środku nocy, żeby zdążyć na autobus 6-6.30 z centrum Krakowa, zaczyna być mocno zniechęcające :>
Więc albo wyjazd całkiem daleko, albo krótki kilkugodzinny wypad w obrębie godziny dojazdu autem. A że Myślenice są bezstresowe (wygodny dojazd, parking itp.)
i dobrze naśnieżone w tym sezonie, to i tam najczęściej bywam. Oczywiście nie bez znaczenia jest fakt, że akceptują tam różne
programy zniżkowe (multisport, ok system itp.), więc przy okazji jest dla mnie całkiem tanio :)

Ale najbliższy weekend będzie jednym z ostatnich, bo za tydzień wyjazd "całkiem daleko", potem Czarny Groń, a potem znów "pocieszenie".
Wygląda na to, że na zlocie będziemy mieszkać w jednym domku :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czas chyba na po-weekendową aktualizację, dla wiernych czytaczy... ;)

Dzień 20 - Koninki (PL)
W końcu na zimowo

Po ostatnich opadach bardzo ładnie się zabieliło w Gorcach, na kamerkach widać było grube czapy świeżego śniegu.
Pierwsze przejazdy z rana: RE-WE-LA-CJA! Sztruksik z naturalnego śniegu, chyba najlepszy w tym sezonie, jak do tej pory.
Z biegiem dnia, zrobiło się większe rodeo, w końcu dość miękki śnieg. Na dole już dość ciepło i śnieg zaczął "puszczać".
Ogólnie dzień na plus.

kon1.jpgkon2.jpg


Dzień 21 - Myślenice (PL)
El Classico ;)

Co tu jeszcze można dodać... piękna pogoda, niezłe warunki. W nocy trochę przymroziło i zrobiło się betonowo, ale w miarę niezła przyczepność.
Do wczesnego popołudnia wyjątkowo równo na 2/3 długości stoku, można było poszaleć. Na dole już gorzej: stok wyraźnie zmęczony, co gorsza - powyłaziło sporo
kamerdolców (tak, kamerdolców - wolę to określenie, niż eufemistyczne "minerały"), a śnieg niepokojąco zmienił barwę. Pozostaje nadzieja, że wkrótce wrócą
przynajmniej nocne przymrozki i trochę dośnieżą te newralgiczne fragmenty. Cały czas działa też druga trasa - tam śniegu jakby wyprodukowane mniej, ale trasa
schowana w lesie, słońce przez cały dzień tam nie dociera, więc powinna jeszcze chwile wytrzymać to ocieplenie.

IMG_0838.jpg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I znowu miałem myślenice... Tym razem jednak takie w cudzysłowiu. Nie byłem w ulubionej podkrakowskiej miejscówce (choć pilnie śledzę
rozwój sytuacji). Mój dylemat był zasługą sprawnej jazdy kierowców autokaru. Otóż wylądowaliśmy przed godziną trzynastą w pewnej,
dość sympatycznej miejscowości z ciasnymi brukowanymi uliczkami, gdzie króluje makaroński dialekt ze sporym dodatkiem anglicyzmów.
Sauze d'Oulx - bo taka jest nazwa tej miejscowości, nie jest może najbardziej rozpoznawalna w kręgach narciarskich, za to sąsiedzi...
i owszem. W związku z szybkim przyjazdem na miejsce, wpadł mi do głowy szalono-partyzancki pomysł przedpremierowego nartowania już dziś
(oficjalny pierwszy dzień jutro). Te 3 godzinki na stoku, podczas gdy trwa wymiana turnusów i przy wyciągach kompletne pustki, były
bardzo kuszące, niestety storpedowały ten pomysł względy logistyczne... a konkretnie konieczność zjawienia się o 15 po odbiór kluczy do pokoju....
Szkoda, ale co się odwlecze...
Z dobrych wiadomości: 1) jest wifi 2) jest działające wifi. Przynajmniej nie spędzę połowy tygodnia po powrocie, na czytanie zaległych
postów i ogarnianie zdjęć, relacji, itd...
Ze złych... brak pieca/mikrofali, grrr! Kto poznał moje zwyczaje żywieniowe na wyjazdach, ten wie...

cdn.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień 22 - Vialattea (IT)
Italiańska żarówa

No to jedziem...
Vialattea, jeden z największych włoskich regionów narciarskich, położony w Piemoncie, niedaleko Turynu.
To na tutejszych stokach rozgrywano zawody podczas ostatnich europejskich igrzysk olimpijskich.
Składa się z kilku połączonych ośrodków narciarskich: Sestriere (najbardziej znane), Sauze d'Oulx, Sansicario,
Cesana oraz Claviere. Całość dopełnia położone po francuskiej stronie Montgenevre.
Ja mieszkam w Sauze d'Oulx, miasteczku położonym na ok. 1500mnpm. Nie jest to stacja narciarska typu francuskiego,
co oznacza, że do wyciągów trzeba się nieco nachodzić. O tyle dobrze, że tuż pod oknem (kwatera na parterze)
jest przystanek skibusa, który dojeżdża do głównego krzesła w miejscowości. Tras dość dużo, ale... nie ma co
owijać w bawełnę, warunki są fatalne :/ Na części tras jest całkiem nieźle, na części "kolorowo", a 2/3 całości
jest zamknięta. Witamy w najgorszym śniegowo ośrodku alpejskim. Do tego dziś upał, siejący spustoszenie na części tras.

Pojeździłem dziś po większości włoskiej części regionu. Na początek: na miejscu w Sauze d'Oulx, rano dobre warunki
w górnych partiach, w dolnych strasznie betonowo. Potem przez Sansicario, w stronę Montgenevre. Im bliżej Francji, tym śniegu było więcej...
przypadek? nie sądzę ;) Niestety na Montgenevre mam limitowany wstęp, więc dziś jeszcze tam nie zawitałem.
Poniżej widoki z Claviere - miejscowości sąsiadującej z Francją - śniegu całkiem sporo i warunki całkiem całkiem.

IMG_0842.JPG

IMG_0844.JPG

IMG_0848.JPG

IMG_0856.JPG

Żeby tu się dostać trzeba jednak sporo się najeździć wyciągami, w większości starymi i wolnymi. Powrót z Claviere
do Cesany też nie zachwyca: można zjechać wyciągiem, lub patologicznie płaską nartostradą. Bardzo dużo czasu
to zajmuje. Jak rzekłem wyciągi stare, w zasadzie cała okolica jest bardzo niedoinwestowana.

IMG_0851.JPG
Dawno nie było żadnej modernizacji, niektóre wyciągi już trzeba demontować, takie są stare... ;)

Podczas powrotu śniegu wyraźnie coraz mniej...

IMG_0858.JPG

IMG_0862.JPG

Oto jak wygląda najwyżej położony (Monte Fraiteve, 2700m), dostępny obecnie rejon...
IMG_0863.JPG

Potem jeszcze zjazd gondolą do Sestriere (trasa zamknięta). Tam dzikie tłumy - ferie + jeden z najpopularniejszych
włoskich ośrodków robi swoje. Raczej trzeba omijać szerokim łukiem. Warunki na otwartych trasach dobre.

IMG_0864.JPG

IMG_0866.JPG

Powrót do Sauze d'Oulx coraz bardziej problematyczny, mnóstwo przetarć. Chyba tylko wybitny "geniusz"
mógł wymyślić połączenie między głównymi ośrodkami, południowo-zachodnim stokiem, bez sztucznego naśnieżania...
Po dzisiejszym upale, nie wiadomo czy będzie jutro co zbierać.
Brawo... well done... ciekawe czy za rok przyjadą tu jeszcze jacyś Anglicy (których zawsze pełno) po tegorocznych
cyrkach...

Okolica na skraju Sauze d'Oulx
IMG_0868.JPG

Niżej i bliżej centrum już lepiej
IMG_0870.JPG

Na koniec dnia jeszcze pojeżdżone w ciapie, przy samej miejscowości, skibus i sjesta...
A plan na jutro... wykluje się...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki bardzo za relację z tego regionu. W przyszłym roku chcę (chciałem?) się wybrać do Vialattey. Region bardzo kusi swoją ofertą tras... Ale tegoroczna sytuacja śniegowa PRZERAŻA :(  To chyba jedna z najgorszych zim w tamtym rejonie.

Na początku stycznia czytałem że była lekka afera, ludzie zaczęli strasznie narzekać i robić szum że, Olimpijski kurort a ma tak mało naśnieżanych tras. Skończyło się na tym że zlikwidowano oficjalny profil Vialattea na facebooku i chyba jeszcze na jakiejś stronie wyłączyli opcje komentowania.

Niewątpliwie przydałyby się inwestycje w system naśnieżania, bo to podstawa dobrego i długiego sezonu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wygląda na to, że w tym sezonie śniegowo francuzy wyglądają najlepiej


Ano... a przynajmniej ci z północnych Alp. A mi się zebrało w tym sezonie na eksperymenty...
 

Dzięki bardzo za relację z tego regionu. W przyszłym roku chcę (chciałem?) się wybrać do Vialattey. Region bardzo kusi swoją ofertą tras... Ale tegoroczna sytuacja śniegowa PRZERAŻA :(  To chyba jedna z najgorszych zim w tamtym rejonie.

Na początku stycznia czytałem że była lekka afera, ludzie zaczęli strasznie narzekać i robić szum że, Olimpijski kurort a ma tak mało naśnieżanych tras. Skończyło się na tym że zlikwidowano oficjalny profil Vialattea na facebooku i chyba jeszcze na jakiejś stronie wyłączyli opcje komentowania.

Niewątpliwie przydałyby się inwestycje w system naśnieżania, bo to podstawa dobrego i długiego sezonu.


Dość powiedzieć, że jeszcze pod koniec stycznia w ogóle nie było połączenia pomiędzy miejscowościami, trasa olimpijska w Sansicario
zamknięta... no jak dla mnie kwas jak cholera...
Mam taką teorię, że we Włoszech to tak wygląda: są ośrodki nisko położone i mało śnieżne, np. Dolomity, Val di Sole - tam są przyzwyczajeni
do małej ilości śniegu i po prostu naśnieżają trasy. Są też ośrodki wyżej położone, gdzie teoretycznie śniegu nie powinno brakować.
Wystarczy jednak, że się trafi kiepska zima, a oni nieprzygotowani na to, więc leżą i kwiczą...

Nie wiem, może to jednak taka tegoroczna anomalia i zwykle odbiór regionu narciarskiego jest zupełnie inny. Pewnie przy pełni zimy,
trasy zachwycają. Niemniej po dzisiejszym dniu bym powiedział: "dołóż 20km i jedź do Serre Chevalier".
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień 23 - Vialattea (IT)
Był sobie śnieg...

Długo nie trzeba było czekać, by przekonać się, co zrobi upał z częścią tras. Już drugiego dnia zamknięto
łącznik Sauze d'Oulx -> Sestriere/Sansicario. Coś mówiłem na temat pozostawienia kluczowej trasy bez
sztucznego naśnieżania?
Przedpołudnie tym razem jeżdżone w Sauze. Tutejsze główne trasy w miarę trzymają poziom, warunki są dobre. Na bocznych trasach
trzeba bardziej uważać na kolorowe niespodzianki. Bardzo solidna trasa jest po lewej stronie ośrodka, przy orczyku.

IMG_0873.JPG

IMG_0875.JPG

Z biegiem dnia robi się coraz tłoczniej w rejonie Sportinii, w centrum ośrodka. Z kolei na trasach po prawej stronie dość luźno,
choć na dole mocno betonowo.

IMG_0876.JPG

Czas więc ruszyć się gdzieś dalej - jak pisałem, łącznik z Sestriere zamknięty i trzeba zjeżdżać krzesłem. Ja pojechałem
trasą - dało się przejechać, choć trzeba bardzo uważać...
Na Monte Fraiteve nowina: Sestriere zamknięte z powodu wiatru, zostaje więc jazda w Sansicario po olimpijskiej trasie.
Pogoda robi się coraz gorsza, zaczyna padać deszcz... czyli czego nie stopiło słońce, to spłucze woda...
Poniżej dół Sansicario, jeszcze dzień wcześniej była tu normalnie naśnieżona trasa...
IMG_0882.JPG

Potem było jeszcze gorzej, deszcz się nasilił, jedynie na samej górze padał mokry śnieg. Opady trwały prawie
całą noc, w Sauze (na 1500m) wyłącznie deszcz.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień 24 - Vialattea (IT/FR)
Francja elegancja :D

W Italii jest słońce (chyba, że akurat pada deszcz), we Francji jest śnieg. Plan na kolejny dzień, to przedostać
się do Montgenevre, gdzie jak wszyscy zeznawali są znacznie lepsze warunki śniegowe. Początek dnia standardowy:
skibus spod drzwi o 8.35, start wyciągu "Sportinia" 8.50-8.55 (teoretycznie otwierają o 9) i kierunek Monte Fraiteve.
W nocy temperatura nieco spadła, w wyższych partiach trochę przyprószyło. Warunków to za bardzo nie poprawiło... ba, w dolnych partiach
jeszcze gorszy beton, ale przynajmniej trochę ładniej jest.

IMG_0890.JPG

Potem chwila oczekiwania na otwarcie krzesła na Monte Fraiteve, wyjazd na górę - tam znów mocny wiatr, wreszcie
tradycyjny zjazd na sam dół Sansicario olimpijską trasą.
Żeby dostać się na francuską stronę trzeba następnie przejechać kilkoma wolnymi wyciągami. Zajmuje to kupę
czasu. Im bliżej Montgenevre, tym ładniej - tu wyraźnie było więcej śniegu, a mniej deszczu.

IMG_0892.JPG

Na miejscu wszystko wygląda tak, jak powinno wyglądać w środku zimy.

IMG_0897.JPG

IMG_0901.JPG

Montgenevre, to raczej niewielki ośrodek, ale bardzo przyjemny. Miałem przeczucie, że mi się tam spodoba i nie pomyliłem się.
Ciekawie poprowadzone, urozmaicone trasy, ładne widoki itp. Podzielony jest na dwie części: Chalvet - południowa
strona, otwarte tereny oraz główna część ośrodka - północne zalesione stoki opadające spod Rocher d'Aigle.

IMG_0904.JPG

Na południowych stokach dość miękko, bo słońce operuje, ale bez tragedii. Na północnych bardzo ok.
Miałem raptem niecałe 4h, do ostatecznej godziny, kiedy trzeba rozpocząć powrót, ale udało się zjeździć
większość okolicy. Ze szczytu Chalvet ładny widok na pobliskie miasto Briancon.

IMG_0907.JPG

Za największą atrakcję okolicy uważana jest Rocher d'Aigle (skała orłów). Prowadzi tam dość długi i wolny wyciąg,
ale widokowo faktycznie nie ma się co przyczepić :)

IMG_0911.JPG

IMG_0912.JPG

IMG_0918.JPG

IMG_0925.JPG

IMG_0927.JPG

Na koniec jeszcze pojeździłem w sektorze Gondrans - tam dość łagodne spoki, udało się też nawet zaliczyć mały off-pist.

IMG_0930.JPG

Powrót z Montgenevre na Mont Fraiteve, to jakieś 1,5h bujania się wyciągami i krótkimi odcinkami zjazdów.
W sytuacji, gdy się wraca "na styk", może być dość nerwowo...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteś w miejscu, w którym byłem tylko raz - w jeden dzień. (stacjonowaliśmy w Serre Chevalier).

My startowaliśmy po podwózce autokarem z Montgenevre by przejechać przez Cesanę , Sansicairo, zahaczyć o Sauze d'Oulx i Sestiere. Autokarr zabierał nas z Parkingu koło dolnych wyciągów w Cesanie.

 

Też była niezła nerwówka :D

Musze kiedyś tam pojechać, bo zdaję sobie sprawę, że tylko przemknąłem przez Via Latea.

 

Baw się dobrze, pozdrowienia z okolic "zza drugiej strony Wisły" ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My startowaliśmy po podwózce autokarem z Montgenevre by przejechać przez Cesanę , Sansicairo, zahaczyć o Sauze d'Oulx i Sestiere. Autokarr zabierał nas z Parkingu koło dolnych wyciągów w Cesanie.
Też była niezła nerwówka :D
Musze kiedyś tam pojechać, bo zdaję sobie sprawę, że tylko przemknąłem przez Via Latea.


Vialattea jest kiepska pod względem komunikacji pomiędzy skrajnymi rejonami. Szczególnie irytujące jest "przebijanie" się przez Cesanę.
Dziś jednej grupce od nas udało się nie zdążyć wyjechać na Monte Fraiteve, ale mieli o tyle szczęścia, że cała grupa autokarem jechała przez Cesanę.
Zanim podejmiesz decyzję o wyjeździe, upewnij się, że już jest śnieg ;)

A tymczasem...

Dzień 25 - Montgenévre (FR)
Bonne Journée et Bon Ski

Ponownie francuska strona. Tym razem w całodniowym wymiarze, gdyż autokar z biura podróży zawiózł nas na miejsce.
Jest okazja by bezstresowo pojeździć, bez spoglądania na zegarek. Montgenevre nie jest bardzo rozległe, więc spokojnie
można objechać całą okolicę. Na początek sektor Chalvet - w nocy znów delikatnie poprószyło, więc na ubitym śniegu
jest cieniutka warstwa świeżego.

IMG_0935.JPG

Na pierwszy ogień idzie czarna trasa przy orczyku 3 Fourneous. Muszę przyznać, że warunki z rana są tu wyborne :)
IMG_0938.JPGIMG_0941.JPG

Później robi się już cieplej niż dzień wcześniej i śnieg mięknie na nasłonecznionych stokach, trzeba więc się przenieść na drugą stronę,
gdzie jeżdżę już prawie do końca.

Montgenevre to zarówno miejscowość, jak i nazwa przełęczy. Tu z pełnej okazałości (W tle masyw z innym znanym ośrodkiem narciarskim: Serre Chevalier):
IMG_0945.JPG

Przy orczyku... obsłudze zazwyczaj musi się nudzić, bo co rusz można się natknąć na różne malunki ;)
IMG_0946.JPG
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień 26 - Vialattea (IT)
Dzień jak codzień

Po francuskich wojażach, powrót na "domową" część ośrodka. Początek dnia w Sauze.

IMG_0947.JPG

Nie licząć kichy w części połączeniowej, warunki są całkiem dobre, przynajmniej rano. Zdecydowana większość tutejszych
tras wygląda jak ta powyżej. Czyli leśne, raz szersze raz węższe. Dziś już chłodniej, na tyle, że rano chodzą jeszcze lance.

IMG_0948.JPG

Ludzi na stokach zauważalnie mniej. Co zrozumiałe... dla statystycznego Anglika na feriach, 5 dni na nartach, to już ciut za dużo :P
A przedstawicieli tej nacji jest tu najwięcej.
Najmniej do tej pory jeździłem w Sestriere, więc tym razem padło właśnie na tą miejscowość. I tu jest znacznie luźniej,
niż było w niedzielę. Mimo wysokiego sezonu można dobrze pojeździć.

Na początek część "slalomowa" ośrodka (w tle część Banchette)
IMG_0954.JPG

IMG_0953.JPG

Najwyższe partie nie chodzą, brak śniegu...
IMG_0952.JPG

Później jazda w części Banchette ze szczególnym uwzględnieniem trasy Kandahar. Jest świetna. W ogóle Sestriere,
mimo, że ma raptem 2 góry, to dobrych tras bez liku. Szkoda tylko, że śniegu mało i te najwyższe partie stoją.

Z biegiem dnia robi się coraz bardziej betonowo, tak samo jest w Sauze.
Na koniec dnia jeszcze przejażdżka wąską, ale fajną trasą 29...
IMG_0956.JPG

i rzut okiem na miejscowość, w której pomieszkuję...
IMG_0958.JPG


Dzień 27 - Vialattea (IT)
Lodzio miodzio

No cóż, ochłodziło się i to dość odczuwalnie. Tylko rano był znośny śnieg. Potem warunki zrobiły się dość parszywe, czego można
było się spodziewać po cyklu upał - deszcz - mróz...
Dziś podobnie jak wczoraj początek w Sauze, potem krótka wizyta w Sansicario, by spędzić większość dnia w Sestriere.

Więc tylko jeszcze klasyczny widok na górną część Sauze d'Oulx
IMG_0959.JPG

Sestriere z Kandaharem i przyległościami
IMG_0961.JPG

I wodospadzik na zamkniętej nartostradzie z Monte Fraiteve do Sestriere (miejscami trzeba było iść z buta)
IMG_0962.JPG

No i to generalnie koniec imprezy pt. Vialattea
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień 28 - Myślenice (PL)
After Party

Dzięki bardzo sprawnej jeździe kierowców autokaru, szybkiej przesiadce w środku nocy na pociąg w Katowicach, szybkim pociągu mimo rowerowej prędkości PKP,
minutowej przesiadce na tramwaj i potem autobus, w domu zameldowałem się wcześnie rano. I co tu robić z tak pięknie rozpoczętym dniem...?
No na narty trzeba jechać! Więc wyjazd w domyślnym kierunku. Na Chełmie pustki jak zwykle. Niestety to już raczej śniegowe ostatki. Jeszcze można było fajnie pojeździć,
ale dolne fragmenty w bardzo kiepskim stanie. Jak nie spadnie temperatura, to lada dzień może być już po ptokach... trzeba będzie się przesiąść z górek nizinnych na górki
wyżynne :>
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...