Skocz do zawartości

Opony zimowe jesienią


Iru

Rekomendowane odpowiedzi

Niech zużywaja,bo inaczej będą 10lat na nich jeżdzić , wtedy lepsze nowe letnie :D


Tyle to nie wytrzymają . Obecnie produkowane opony to nie jest to co kiedyś . Biorę do ręki kilku letniego Michelina czy Conti . Popekane to , poruszane a np stare yokohama czy toyo nic sie nie dzieje . Prowadzę właśnie i jak jakieś bzdury słownik wstawil to sory za słownik :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 105
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Tak jak napisałem - niech sobie każdy wyciągnie wnioski czy temperatury na poziomie 10-15 stopni w ciągu dnia to już zima czy jeszcze nie.
Mi na zimówkach w takim temperaturach jeździ się zdecyowanie gorzej. Opony hałasują i zużywają się w tempie błyskawicznym.
Z tym że ja jeźdzę szybko,dużo i sa to przeważnie długie trasy tak więc nie można tego porównywać do jazdy na miejscu gdzie zużycie opon jest po prostu marginalne.

 

Odpowiem tak czy ktoś chodzi w zimę w sandalach , raczej nie . Wiec zima to i opony zimowe i nie ważne ze nie ma śniegu

Chodzę zimą w crocsach więc można je spokojnie uznać za sandały.
W sprinterze maxi które używam na miejscu do jazdy wokół komina czyli jak większość wypowiadających się w tym wątku nie zakładalem opon zimowych już ze cztery sezony.

Jeżdżąc Trafikiem dużo i eksploatując mocno zimówki już jesienią gdy specjalnie nie ma takiej potrzeby, koło stycznia musiałbym kupować kolejny komplet nowych opon.
W momencie kiedy najbardziej byłby potrzebny dobry stan opony to bieżnika zostałaby połowa.
Jaka wtedy byłaby jazda w sniegu, błocie posniegowym itd? Chyba każdy może się domyśleć a niektórzy może nawet tego doświadczyli.
W wysokich temperaturach, na długich, szybko przejeżdżanych trasach taka opona znika w oczach gdy są temperatury +kilkanaście stopni.
Co innego gdy się jeździ na miejscu niewielkie ilości km. Zużycie opony w takich warunkach jest pomijalne.
 

Niech zużywaja,bo inaczej będą 10lat na nich jeżdzić , wtedy lepsze nowe letnie :D

Niestety ja nie mam tak dobrze i na komplecie nowych opon ledwo przejeżdżam sezon zimowy. Z drugą częścią się zgodzę - lepsze nowe letnie niż zjechane zimówki.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy średnim cywilnym przebiegu w Polsce,jeżdżone tylko przy-10 i śniegu,lekkie zimy spędzą w garażu -możliwe. ;)


No raczej nie opona po około 6 latach juz nie ma swoich właściwości i nie działa jak powinna . Gumą twardnieje i mniejsza przyczepność nawet jak ma około jeszcze sporo bieznika
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkam na najbardziej stromej ulicy w mieście. Od bramy do skrzyżowania mam może z 50-60 metrów, ale jeśli sypnie śniegiem a piaskarka nie zdąży przejechać, to na letnich nie podjadę. Z kolei zakładanie łańcuchów żeby przejechać te 50 metrów a później ich zdejmowanie i tak kilka razy dziennie byłoby poniżej mojej godności osobistej. Dlatego nie przeżywam, nie zastanawiam się: przychodzą chłody, zakładam na samochody zimówki i po sprawie - sypnie to mam, a jak nie sypnie to też krzywda mi się nie dzieje. Poniżej temp. 5 stopni to dla mnie nie ma za dużego sensu jazda na letnich - guma jest wyraźnie twardsza. Zużycie letnich i zimowych, tak trochę na oko wychodzi mi podobnie, czyli na 2 (lato/zima) kompletach przejeżdżam ok. 40-50kkm, na komplet 20-25kkm.

Ale w przypadku konieczności jazdy 2kkm na zimówkach w temp. pow. 15stopni, też bym się zastanawiał i pewnie pojechał w nocy, kiedy jest chłodniej

 

panowie te 15 stopni to jest przez ile czasu za dnia ?? asfalt pewnie tyle nie ma a to po nim toczy się opona

 

ktoś napisał że po 1 km opona się rozgrzeje,zgoda że się rozgrzeje tylko o ile

 

zimówki maja swoją żywotność i  ich oszczędzanie nie ma sensu.Śmiać mi się chce jak u mnie pod blokiem sąsiedzi mający auta pseudo terenowe jeżdżą zimą na letnich i nie mogę wyjechać z kolein na parkingu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak napisałem - niech sobie każdy wyciągnie wnioski czy temperatury na poziomie 10-15 stopni w ciągu dnia to już zima czy jeszcze nie.
Mi na zimówkach w takim temperaturach jeździ się zdecyowanie gorzej. Opony hałasują i zużywają się w tempie błyskawicznym.
Z tym że ja jeźdzę szybko,dużo i sa to przeważnie długie trasy tak więc nie można tego porównywać do jazdy na miejscu gdzie zużycie opon jest po prostu marginalne.


Chodzę zimą w crocsach więc można je spokojnie uznać za sandały.
W sprinterze maxi które używam na miejscu do jazdy wokół komina czyli jak większość wypowiadających się w tym wątku nie zakładalem opon zimowych już ze cztery sezony.

Jeżdżąc Trafikiem dużo i eksploatując mocno zimówki już jesienią gdy specjalnie nie ma takiej potrzeby, koło stycznia musiałbym kupować kolejny komplet nowych opon.
W momencie kiedy najbardziej byłby potrzebny dobry stan opony to bieżnika zostałaby połowa.
Jaka wtedy byłaby jazda w sniegu, błocie posniegowym itd? Chyba każdy może się domyśleć a niektórzy może nawet tego doświadczyli.
W wysokich temperaturach, na długich, szybko przejeżdżanych trasach taka opona znika w oczach gdy są temperatury +kilkanaście stopni.
Co innego gdy się jeździ na miejscu niewielkie ilości km. Zużycie opony w takich warunkach jest pomijalne.

Niestety ja nie mam tak dobrze i na komplecie nowych opon ledwo przejeżdżam sezon zimowy. Z drugą częścią się zgodzę - lepsze nowe letnie niż zjechane zimówki.


Przeważnie jedziesz w nocy gdzie jest koło zera . Opony zimowe montuje sie kiedy średnia dobowa +7 ile polecisz tym trafikiem 200 km/h ze opona sie mocno nagrzeje - nie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak napisałem - niech sobie każdy wyciągnie wnioski czy temperatury na poziomie 10-15 stopni w ciągu dnia to już zima czy jeszcze nie.
Mi na zimówkach w takim temperaturach jeździ się zdecyowanie gorzej. Opony hałasują i zużywają się w tempie błyskawicznym.
Z tym że ja jeźdzę szybko,dużo i sa to przeważnie długie trasy tak więc nie można tego porównywać do jazdy na miejscu gdzie zużycie opon jest po prostu marginalne.

 


Jeżdżąc Trafikiem dużo i eksploatując mocno zimówki już jesienią gdy specjalnie nie ma takiej potrzeby, koło stycznia musiałbym kupować kolejny komplet nowych opon.
W momencie kiedy najbardziej byłby potrzebny dobry stan opony to bieżnika zostałaby połowa.
Jaka wtedy byłaby jazda w sniegu, błocie posniegowym itd? Chyba każdy może się domyśleć a niektórzy może nawet tego doświadczyli.
W wysokich temperaturach, na długich, szybko przejeżdżanych trasach taka opona znika w oczach gdy są temperatury +kilkanaście stopni.
Co innego gdy się jeździ na miejscu niewielkie ilości km. Zużycie opony w takich warunkach jest pomijalne.
 
Niestety ja nie mam tak dobrze i na komplecie nowych opon ledwo przejeżdżam sezon zimowy. Z drugą częścią się zgodzę - lepsze nowe letnie niż zjechane zimówki.

 

Piszemy o jeżdzie w górach w listopadzie a nie  codziennej eksplatacji.

Jak byś postał w korku 5 godzin zamiast dojechać w 20 min, bo jakiś nizinny baran na letnich nie wjechał pod górke to inaczej  byś pisał.

Dla niego to przygoda dla mnie codzienne życie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie czytam i se myślę, że wszyscy mają rację, tylko trochę inaczej. Z jednej strony ciężko jest zakwestionować to, co pisze Krzych i Jarek, bo jednak jeżdżą często i bardzo dużo w te rejony, mają doświadczenie, potrafią ocenić sytuację z praktycznego punktu widzenia. Z drugiej strony na zimówkach jeżdżę od dwóch tygodni, bo jeżdżę na tyle niewiele, że to większe zużycie jest marginalne. Ale jeśli miałbym jechać w taką trasę w tym okresie, na wszelki wypadek wolałbym pojechać na zimówkach. Być może niepotrzebnie. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie czytam i se myślę, że wszyscy mają rację, tylko trochę inaczej. Z jednej strony ciężko jest zakwestionować to, co pisze Krzych i Jarek, bo jednak jeżdżą często i bardzo dużo w te rejony, mają doświadczenie, potrafią ocenić sytuację z praktycznego punktu widzenia. Z drugiej strony na zimówkach jeżdżę od dwóch tygodni, bo jeżdżę na tyle niewiele, że to większe zużycie jest marginalne. Ale jeśli miałbym jechać w taką trasę w tym okresie, na wszelki wypadek wolałbym pojechać na zimówkach. Być może niepotrzebnie. :)

Dokładnie. To co piszę to nie tak jak wort na podstawie opowieści kolegi który dwa razy w roku w roku "pendzi" do Austrii tylko na bazie własnych doświadczeń nabytych na przestrzeni xx lat jazdy i można już powiedzieć że dobrych paru kilometrach przejechanych po cywilizowanych górskich i nie tylko szlakach.

Piszemy o jeżdzie w górach w listopadzie a nie codziennej eksplatacji.
Jak byś postał w korku 5 godzin zamiast dojechać w 20 min, bo jakiś nizinny baran na letnich nie wjechał pod górke to inaczej byś pisał.
Dla niego to przygoda dla mnie codzienne życie.


A jeszcze dokładniej to piszemy o dojeździe do Austrii w listopadzie.
 

Piszemy o jeżdzie w górach w listopadzie a nie  codziennej eksplatacji.
Jak byś postał w korku 5 godzin zamiast dojechać w 20 min, bo jakiś nizinny baran na letnich nie wjechał pod górke to inaczej  byś pisał.
Dla niego to przygoda dla mnie codzienne życie.


Statystycznie rzecz biorąc w polskich górach latem (zimą nie bywam bom nie owca do strzyżenia ) więcej spotykam baranów miejscowych niż przyjezdnych na drodze.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śmiać mi się chce jak u mnie pod blokiem sąsiedzi mający auta pseudo terenowe jeżdżą zimą na letnich i nie mogę wyjechać z kolein na parkingu

 

U mnie zimą po opadzie to norma. Całkiem sporo osób jeździ na letnich, bo to przecież miasto a nie góry. Z jednej strony mam ochotę przed takim jegomościem wysypać z kilo gwoździ z propozycją że może to poprawi mu przyczepność opon, a z drugiej podziwiam ich za upór i konsekwencję: czasem rozpędzają się przez pół ulicy żeby jakoś dojechać do skrzyżowania. Tyle że przed wjazdem na skrzyżowanie jest przełamanie a samo skrzyżowanie bez widoczności. Więc i tak muszą zatrzymać się kołami ten metr przed przełamaniem. No i ruszyć dalej nie mogą. Najśmieszniejsze jest to, że wystarczy nadłożyć z 400 metrów i jest dużo łagodniejszy objazd i często wystarczy na niego pojechać, ale nie, oni muszą przejechać przez 

to skrzyżowanie. W efekcie jest pełny gaz, totalny hałas, dym idzie z opon i asfaltu, potrafi to trwać nawet i kilkanaście minut. Blokują skrzyżowanie, palą gumy a potem narzekają że im się szybko kończą opony

 

 

 

 
Niestety ja nie mam tak dobrze i na komplecie nowych opon ledwo przejeżdżam sezon zimowy. Z drugą częścią się zgodzę - lepsze nowe letnie niż zjechane zimówki.

 

Jaro, ile przejeżdżasz w sezonie ? Jeździsz na letnich czy uniwersalnych ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie. To co piszę to nie tak jak wort na podstawie opowieści kolegi który dwa razy w roku w roku "pendzi" do Austrii


A jeszcze dokładniej to piszemy o dojeździe do Austrii w listopadzie.
 

 

 

Właśnie, nie piszemy o eksploatacji auta dostawczego tylko o" pendzeniu do Ausrtii", nie do Wiednia tylko w wysokie góry.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie, nie piszemy o eksploatacji auta dostawczego tylko o" pendzeniu do Ausrtii", nie do Wiednia tylko w wysokie góry.

Nie wiem jakie są dla Ciebie te wysokie ale te w które ja jeżdżę to przeważnie się zaczynają na tej wysokości na której nasze (z małymi wyjątkami) się kończą.

 

Jaro, ile przejeżdżasz w sezonie ? Jeździsz na letnich czy uniwersalnych ?


Mam dwa komplety kół w każdym z samochodów. Letnie i zimowe.
Teraz to już mało jeżdżę :) W tym roku zrobiłem raptem 80000 km. No w niedzielę wskoczy kolejny tysiąc z kawałkiem.
Ale dawno temu jak człowiek był piękny i młody to pamiętam miesiące gdzie pękało 30000 km.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jakie są dla Ciebie te wysokie ale te w które ja jeżdżę to przeważnie się zaczynają na tej wysokości na której nasze (z małymi wyjątkami) się kończą.

 

Nie obchodzi mnie po jakich górach jeżdzisz,żeby stanąć wystarczy mały  zaśnieżony pagórek 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 W tym roku zrobiłem raptem 80000 km. No w niedzielę wskoczy kolejny tysiąc z kawałkiem.
Ale dawno temu jak człowiek był piękny i młody to pamiętam miesiące gdzie pękało 30000 km.

 

Sporo. Dawniej osobówkami robiłem 80-100kkm rocznie, ale już się z tego wyleczyłem i teraz max 30-40kkm. Ale jeśli siedzisz w transporcie to faktycznie nie ma zmiłuj

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie obchodzi mnie po jakich górach jeżdzisz,,żeby stanąć wystarczy mały pagórek.

Widać po oftopie który robisz że dużo rzeczy mało ciebie obchodzi zwłaszcza tematyka wątku którą przypomnieć możesz sobie vide post nr 1.

Odnośnie pagórków to sztuka jest nie stanąć :)
Jako ciekawostkę dodam że łańcuchy w Austrii musiałem użyć raz.
Dwa lata temu jakoś w połowie kwietnia spadło w nocy tyle śniegu że służby rano ( wzięły przykład z naszych :) )trochę zaspały.
Niestety zimówki po sezonie już były podmęczone - zwłaszcza jesiennymi jazdami po ciepłym asfalcie kiedy to znikały wręcz w oczach.
Śniegu leżało wtedy z 20-30cm na jezdni. Jechaliśmy do Obergurgl gdzie podjazd był dosyć solidny ze sporą ilością zakrętów.
Na pierwszej górce mijałem około 10 osobówek zakładających łańcuchy na poboczu, na kolejnej następne pięć. Udało mi się doczłapać do ostatniego pagórka - praktycznie widziałem już koniec długiej prostej z podjazdem i byłby już koniec walki.
Dalszą podróż trzeba było kontynuować już z założonymi łańcuchami. Pięć minut po naszym przyjeździe na parking przejechał już pług i wydarł wszystko do asfaltu :)
 

Sporo. Dawniej osobówkami robiłem 80-100kkm rocznie, ale już się z tego wyleczyłem i teraz max 30-40kkm. Ale jeśli siedzisz w transporcie to faktycznie nie ma zmiłuj


Na szczęście już nie siedzę w transporcie. Kiedyś siedziałem to wychodziły jakieś kosmiczne cyfry. Pamiętam jak w 2000 roku miałem v-klasę w trzy letnim leasingu, leasing jeszcze trwał w najlepsze a tam już było 700000 km nabite :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A i jeszcze jedno nawet najlepsza opona zimowa nie zastąpi zdrowego myślenia .

Dodałbym jeszcze "i wyobraźni".


Dobrze nie będe Ci już przeszkadzał pisz dalej o eskploatacji i ekonomice dostawczaka ,idealny temat na forum narciarskie :wacko:

Dostawczaka podałem jako przykład.
Na co dzień jeżdżę wysokiej klasy komfortowym,szybkim, stuningowanym elektronicznie samochodem osobowym marki Renault Trafic wyposażonym we wszelkie możliwe udogodnienia które wymyślił producent a o kilku nawet sam nie wie :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz idealnie  w temacie, w zeszłym roku na Pitztalu jakoś tuż przed PS dosypało,musiałem  moją tylnonapędówką dowozić na dolną stacje, ludzi, którzy przyjechali  wypasionym Range Roverem(busiki coś nie jechały)
Zgadnijcie dlaczego? :D

Ciapciaki się znaczy jakieś jechały i liczyły na podwózkę ze strony wujka dobra rada Worta :). Pewnie chodziło im o autograf. Ze trzy lata temu w październiku też popadało dosyć na tej drodze na lodowiec i drapałem tam na letnich - wtedy jeszcze byłem fanem skapciałego i gnijącego Mercedesa i jechałem tam Vitem.
 

Czyli wokół komina na jakich oponach jeździsz?


Szczerze powiedziawszy to nie pamiętam ale obstawiam że ma letnie założone skoro zimówki leża na regale :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wjechać to nic,ale zjechać :D

Miałem odpaloną nawigację także zorientowałem się że jestem już w cywilizowanym kraju i jak zjedziemy ze stoku to droga powinna być już czarna.
Zgodnie z moim przewidywaniem tak też było :)

Pytam bo sam kręcę wokół komina i zastananawiam się nad konsekwencjami braku zimówek w przypadku koliizji

Gdzieś tam czytałem że nie ma to większego znaczenia w przypadku naszych ubezpieczycieli. Ale najlepiej pogogluj i doczytaj sam.
Jakiś artykuł znalazłem w gazecie żydorczej potocznie zwanej der jude zeitung.
Link poniżej
http://m.wyborcza.bi...ony-wybrac.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Tak jak napisałem - niech sobie każdy wyciągnie wnioski czy temperatury na poziomie 10-15 stopni w ciągu dnia to już zima czy jeszcze nie.
Mi na zimówkach w takim temperaturach jeździ się zdecyowanie gorzej. Opony hałasują i zużywają się w tempie błyskawicznym.
Z tym że ja jeźdzę szybko,dużo i sa to przeważnie długie trasy tak więc nie można tego porównywać do jazdy na miejscu gdzie zużycie opon jest po prostu marginalne.

 

W tych rozważaniach warto też wziąć pod uwagę jakie kto ma auto i opony.

U mnie przy małym, lekkim aucie i dość twardych* oponach nawet na suchej nawierzchni przy +5 zdecydowanie  lepiej działają zimówki. Przy +10 jest pewnie podobnie a dopiero przy +15 wyraźnie lepiej na letnich, Najlepszą przyczepność na letnich obserwuję gdy są upały i w wielu innych autach opony zaczynają piszczeć i "pływać". Teraz gdy nawet max. temp. to +15 z reguły jeździ się jak jest ok.. +5 a planując trasę w nocy czy dojazdy górskie spodziewałbym się zakresu 0 +5 przy linkowanych wcześniej prognozach. W takim wypadku wybór zimówek jest dość oczywisty.

Dla ciężkiego busa i/lub bardziej miękkich opon sytuacja może być nieco inna i twardsza mieszanka letnich sprawdzi się lepiej. Dalej jednak pozostaje kwestia ewentualnych przymrozków czy niespodziewanego opadu śniegu.

 

Gdybym jeździł bardzo dużo zastanowiłbym się nad 3 kompletem opon na jesień/późną wiosnę. Wybrałbym opony wielosezonowe lub zimówki o twardszej charakterystyce.

 

*Moje opony zimowe mają indeks prędkości 210km/h a letnie 240km/h. Mozna przyjąćw uproszczeniu, że jest to jakiś wskaźnik twardości opon, bo jest z nią dość mocno skorelowany.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...