Skocz do zawartości

Nalewki


kordiankw

Rekomendowane odpowiedzi

Kolega obdarował mnie takim dobrem.
3499f3cd0670bba3d73534941369d65f.jpg
Pigwowcowki jeszcze nie robiłem, czy ktoś posiada sprawdzony przepis na nalewkę z pigwowca? W internecie kilka widziałem, ale owoców jest trochę, to i spirytusu trzeba będzie użyć znaczną ilość, więc zależy mi na dobrym efekcie końcowym.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

 

Przepisów mam kilka :)

wysłałem info na priva co do pigwy i tam wyślę przepisy (ale w weekend, bo "zarobiony jestem")

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 228
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Kolega obdarował mnie takim dobrem.
3499f3cd0670bba3d73534941369d65f.jpg
Pigwowcowki jeszcze nie robiłem, czy ktoś posiada sprawdzony przepis na nalewkę z pigwowca? W internecie kilka widziałem, ale owoców jest trochę, to i spirytusu trzeba będzie użyć znaczną ilość, więc zależy mi na dobrym efekcie końcowym.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Witam

W zasadzie pigwa powinna być zbierana po pierwszych przymrozkach, bo wcześnie zbierana będzie miała goryczkę.Ale trochę więcej cukru plus miód załatwia sprawę. A poza tym nalewka z pigwy w moim indywidualnym rankingu zajmuje czołowe miejsce.  :) 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam W zasadzie pigwa powinna być zbierana po pierwszych przymrozkach, bo wcześnie zbierana będzie miała goryczkę.Ale trochę więcej cukru plus miód załatwia sprawę. A poza tym nalewka z pigwy w moim indywidualnym rankingu zajmuje czołowe miejsce. :) pozdrawiam

To nie pigwa tylko pigwowiec. W zasadzie same spady, więc już dobrze dojrzały. Dołączona grafika Na razie usunąłem gniazda pestek, pokroiłem na drobniej, dodałem cukier i czekam aż się zrobi sok. Pozostałe składniki dodam za 7-10 dni. Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam jeśli to nie kłopot proszę o przepis na trunek z takich owoców posiadam ich troszkę szkoda by się zmarnowały. :)

Ja z owocami dostałem przepis jak poniżej, proporcje podał mi kolega w odniesieniu do ilości owoców które użył. Mam jeszcze czas, bo na razie owoce zasypane cukrem, żeby puściły sok i czekam na inne obiecane mi na priv przepisy, jeszcze się nie zdecydowałem wg którego zrobię. A tu przepis kolegi: Nalewka z pigwowca Owoc Pigwowca – 2 655 g cukier – 2,55 kg spirytus 60% - 2,6 litr (640 ml spirytusu + 360 ml wody = 1 l - 60,80% alk.) Owoce myjemy, kroimy w ćwiartki , usuwamy gniazda nasienne. Następnie kroimy je w cienkie plasterki, wrzucamy partiami do słoja przesypując cukrem kolejne partie owoców. Słój przykrywamy lnianą ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na 7 - 14 dni. Czekamy aż owoce puszczą sok, w tym czasie codziennie wstrząsamy słojem, im dłużej będzie tworzył się syrop - tym bardziej, nalewka będzie aromatyczna. Powstały w ten sposób syrop filtrujemy przez lnianą ściereczkę lub złożoną kilkakrotnie gazę, zlewamy go do osobnego naczynia i dolewamy do niego ok 1 l spirytusu (60%). Pozostałe owoce zalewamy resztą spirytusu (60%). Pozostawiamy na 3 tygodnie, po tym czasie filtrujemy, łączymy oba roztwory i przelewamy do butelek. Nalewkę chowamy na min 3 miesiące gdzieś w zakamarkach domu by dojrzała. W czasie dojrzewania nalewka samoczynnie się klaruje, na dnie leżakujących butelek osiada osad, choć w piciu on nie przeszkadza i smaku nalewki nie psuje - to jednak nalewanie może czynić ją lekko mętną. Chcąc uzyskać idealnie klarowną nalewkę musimy ją po okresie dojrzewania ponownie przefiltrować. Zaczynamy od przelania do innej butelki przejrzystej części naszej nalewki, robimy to niezwykle ostrożnie by nie zmącić całości, później mętną część wraz z osadem przelewamy przez filtr do kawy lub bibułkę filtracyjną /do filtracji nadaje się również wata bawełniana wciśnięta w lejek/. Tak przefiltrowaną nalewkę możemy już wlać wprost do karafek. Ps. Ja rozcieńczam spirytus wódka. Przy rozcieńczaniu wodą, alkohol potrafi zmętnieć :). Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
  • 5 miesięcy temu...

Zgodnie z obietnicą, zdobyłem przepis na nalewkę z młodych pędów sosny - sosnówkę :). Otrzymałem go (drogą telefoniczną, mam nadzieję, że nic nie przeoczyłem, a tym samym nie powoduję efektu "głuchego telefonu") od mojej Nauczycielki z liceum (tu powtórzę się), u której niedawno miałem przyjemność degustowania rocznika 2018. Pani Profesor twierdzi, że przepis na sosnówkę znalazła w internecie i nie jest szczególnie autorski + ma doświadczenie z innymi nalewkami. Przepis podaję publicznie, nie priv, bo może jeszcze ktoś inny będzie chciał wypróbować (zdaje się, że Kolega Sstar był zainteresowany), więc nie ma sensu „chować światła pod korzec” :). Przepis na nalewkę z młodych pędów sosny: - zbieramy młode pędy sosny (długość max 12cm), ale lepiej krótsze*; - łamiemy je lub tniemy, by lepiej oddwały sok**; - układamy w słoiku pędy i cukier warstwami; pierwsza (ta na dnie) warstwa pędów, ostatnia (ta na górze) warstwa cukru; proporcje cukru i pędów około 1:1***; kolejne warstwy pędów ubijamy, np. tłuczkiem; - przykrywamy słoik gazą, którą do słoika mocujemy gumką (narciarz zawsze znajdzie taką solidną pod ręką**** ;)); - słoik z zawartością odstawiamy na 1, max 2 tygodnie w ciepłe, słoneczne miejsce; można, 1x dziennie, wstrząsnąć słoikiem; - po 1, max 2 tygodniach zlewamy syrop ze słoika przez gazę lub sitko; - raz użyte pędy wykorzystujemy na „drugi nastaw” i zalewamy spirytusem oraz wodą w proporcji 2:1 lub wódką*****; - ważne! Pędy muszą być całe zanurzone w alkoholu, w przeciwnym razie te wystające nad poziom alkoholu nadpsują się i skażą nalewkę; - słoik zamykamy przykrywką szczelnie (już nie gazą jak w „pierwszym nastawie”) i odstawiamy w raczej chłodne i zaciemnione miejsce na około 1 lub 2 miesiące; po ok. 1 tygodniu można próbować i w zależności od gustu oraz smaku stopniowo dosładzać cukrem lub miodem; - po 1 lub 2 miesiącach zlewamy do butelek i pozostawiamy do wyklarowania. Didaskalia: * jeśli ktoś ma kruche serce i sama myśl o zranieniu sosenki wywoła w nim rzewny płacz, to może zrywać co któryś pęd lub każdy pęd do połowy ;); ** Pani Profesor preferuje łamanie ;); *** już całe forum wie, że Kolega Kordiankw przymierza się do tej nalewki. Na co rada jest jedna, jeśli nie ma powtórzyć się przykre zdarzenie z Kany Galilejskiej (tym bardziej, że Kolega pewnie nie jest cudotwórcą :)): obrobić z pędów średniej wielkości las sosnowy; **** Pani Profesor używa gumek recepturek ;); ***** Pani Profesor preferuje spirytus ;); - można spróbować zrobić sosnówkę z młodych, zielonych szyszek sosnowych; w tym wypadku należy pokroić szyszki; - robienie nalewki z syropu jest stratą drogocennych pędów, wręcz grzechem marnotrawienia darów Natury; ponadto, z mojego doświadczenia domowego winiarza wiem, że często drugi nastaw jest ciut lepszy od pierwszego. Wydobywa całą głębię owocu :). - na koniec fragment piosenki-sosenki, która kojarzy mi się z sosnówką, a którą śpiewaliśmy dawno temu przy ognisku na obozie modelarskim: „Hej las mówię wam, szumi las mówię wam, a w lesie mówię wam – sosenka. Spodobała mi się jeden raz harcerka Marysienka" :wub: .

Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wino robię co roku i nie potrzeba jest żadnych dodatkowych drożdży. Wystarczą te które są w owocach, trzeba im tylko pozwolić pracować. Cydr robi sąsiad, ale nie przepadam za nim, oczywiście za cydrem bo sąsiad jest OK :).

 

Zawsze jest pokusa, by w warunkach domowych (imho tych najlepszych, nie-korpo) tworzyć max naturalnie :).

I jeśli się uda, to jest super :).

Doceniam :).

 

Ale może się nie udać, bo smak będzie nie ten lub za niski procent :(.

 

Osobiście nie mam takiej odwagi i nastaw zaprawiam zawsze drożdżami "szlachetnymi" (śmiech na sali, kojarzy mi się z węglem "ekogroszkiem", którym palę w piecu :().

Ale to jedyny kompromis, a dobry owoc - w sensie końcowy efekt - prawie pewny :); i jeśli planuję 13 volt, to uzyskuję dokładnie 13, a nie np. 7 ;).

 

Co do cydru - w sklepach typu supermarket jest syf.

Trzeba robić z odpowiednich jabłek (szara reneta, antonówka, inne właściwe).

I - jak zwykle - nie oszukiwać (np. nie słodzić na chama, by ukryć bylejakość).

 

Cydr jest super alternatywą dla piwa - w upalne lato, schłodzony cydr z jabłek, pity na tarasie, na podwórku, na balkonie.

 

Cydr może być alko PL par excellence.

Tu, gdzie mieszkam lub trochę bardziej na południe, jest zagłębie sadów i świetny mikroklimat dla jabłek.

Bardzo lubię jeździć na rowerze w stronę Raciechowic, Łącka (btw świetne śliwowice u lokalsów :wub:) - w czasie kwitnącej jabłoni - polska Toskania :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Zawsze jest pokusa, by w warunkach domowych (imho tych najlepszych, nie-korpo) tworzyć max naturalnie :).

I jeśli się uda, to jest super :).

Doceniam :).

 

Ale może się nie udać, bo smak będzie nie ten lub za niski procent :(.

 

Osobiście nie mam takiej odwagi i nastaw zaprawiam zawsze drożdżami "szlachetnymi" (śmiech na sali, kojarzy mi się z węglem "ekogroszkiem", którym palę w piecu :().

Ale to jedyny kompromis, a dobry owoc - w sensie końcowy efekt - prawie pewny :); i jeśli planuję 13 volt, to uzyskuję dokładnie 13, a nie np. 7 ;).

 

Co do cydru - w sklepach typu supermarket jest syf.

Trzeba robić z odpowiednich jabłek (szara reneta, antonówka, inne właściwe).

I - jak zwykle - nie oszukiwać (np. nie słodzić na chama, by ukryć bylejakość).

 

Cydr jest super alternatywą dla piwa - w upalne lato, schłodzony cydr z jabłek, pity na tarasie, na podwórku, na balkonie.

 

Cydr może być alko PL par excellence.

Tu, gdzie mieszkam lub trochę bardziej na południe, jest zagłębie sadów i świetny mikroklimat dla jabłek.

Bardzo lubię jeździć na rowerze w stronę Raciechowic, Łącka (btw świetne śliwowice u lokalsów :wub:) - w czasie kwitnącej jabłoni - polska Toskania :).

Przecież nie masz o tym pojęcia - po co udajesz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Hm.
Ponieważ obmierzły mi już wszelkie pigwówki , aroniówki a dereniówke mi regularnie podstępnie wypijają bo za dobra, korzystając z okazji nastawiłam mahoniówkę i już z ciekawości nie mogę się doczekać a to jeszcze daleka droga.
Ktoś robi, próbował, coś powie na temat?

I jeszcze coś. Doczytałam się gdzieś że mądre głowy polecają najpierw czystym alko owoce traktować bo ponoć w tej kolejności najlepiej z owoców wychodzi zdrowotne dobro.

 

O rany, że ja tyle lat nie widziałem tego wątku !!!!

Jak pigwowcówka może obrzydnąć ? : (((((

 

Ale do rzeczy: Oczywiście spirytus na owoce ! Nie alkohol (czysty). Czysty alkohol ścina białko i nic nie wydobywa. Góra 70% Tu przydatne narządko: https://homedistiller.org/calcs/dilute

Problem z nalewkami jest taki, że często są słodkim ulepem którego nie można przełknąć : (( Zalewanie spirytusem owoców zasypanych cukrem ma same wady w mojej opinii. 

1) Nie można kontrolować poziomu słodyczy. Owoce mają różną zawartość cukru a ze względu na kwasowość trudno ją zbadać organoleptycznie.

2) Żeby wyciągnąć resztę dobroci z owoców (smak i sporo alkoholu) trzeba je zasypać ponownie cukrem (wyciskane na prasie średnio się potem klarują) więc znowu mamy ulepek.

 

Mój sposób (no, nie mój, bo powszechny): zalewamy owoce spirytusem o mocy zależnej od zawartości wody w owocach. Pigwowiec, wiśnia 70%, dereń 66%, suszony dereń 50% i macerujemy. Zlewamy po odpowiednim czasie i dopiero wtedy zasypujemy owoce cukrem. Cukier wyciąga alkohol i smaki z owoców zostawiając wysuszone mumijki. Zostaje nam słodki likier który dopiero mieszamy z uprzednio zlanym nalewem.

Zalety są oczywiste - możemy mieszając dowolnie kontrolować poziom słodyczy w nalewkach a dodatkowo nie zostają nam owoce pełne alkoholu z którymi nie bardzo wiadomo co zrobić. Zostają tylko suche, pozbawione smaku mumie mimo, że na samym początku wygląda to tak :

 

5w4JGvT.jpg

 

 

Tu akurat suszony dereń. Suszony dereń zalewam 3 (tak, trzy razy). Pierwszy nalew jest tak esencjonalny, że praktycznie niepijalny. Drugi już pijalny (tu alkohol o mocy góra 40%). Trzeci - całkiem niezły. Po zmieszaniu - rewelacja. Pozostałości zasypałem cukrem i teraz nie wiem za bardzo co zrobić z powstałym likierem - wszystkim smakuje tak jak jest - bez dodatku cukru !

 

Podobno nalewki sa jak piersi kobiety: jedna to za mało a trzy to za dużo ale bardziej wytrawne, nieprzesłodzone jakoś nie poddają się temu zwyczajowemu ograniczeniu :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a dodatkowo nie zostają nam owoce pełne alkoholu z którymi nie bardzo wiadomo co zrobić.

Jak to nie wiadomo? Ja mieszam wszystkie resztki owoców z nalewek, dodaję maliny i jeżyny po odciągnięciu soku plus winogrono i robię wino „la patik” :). Moszcz z wina po odcedzeniu na kompostownik i jeszcze okoliczne ptaki przez jakiś czas mają biesiadę ;). Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

: ((

 

A ja mam na ścianie krzaki winogrona - jakieś 170 lat. Niestety kilka lat temu zaczęło usychać i właściwie uschło. I zastanawiam się, czy na korzeniach nie da rady zaszczepić nowych - tak jak to zrobił baron Biondi Santi ożywiając winorośl w Toskanii swojego czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

: (( A ja mam na ścianie krzaki winogrona - jakieś 170 lat. Niestety kilka lat temu zaczęło usychać i właściwie uschło. I zastanawiam się, czy na korzeniach nie da rady zaszczepić nowych - tak jak to zrobił baron Biondi Santi ożywiając winorośl w Toskanii swojego czasu.

A nie masz jakiegoś jeszcze żywego pędu? Winorośl bardzo łatwo się ukorzenia z samej gałęzi. Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobaczę przy następnej wizycie - szczerze mówiąc nawet nie wiem co to znaczy ukorzenienie : (

Wiem, że chciałbym wykorzystać stare korzenie bo pewnie są bardzo długie i ciągną czystą wodę z kilkudziesięciu metrów ... 

Ten pomysł na ożywienie winorośli nie wziął się nawet z nadziei na owoce. To południowa ściana i liście pięknie regulują wilgotność i temperaturę w domu ... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu masz film jak ukorzenić sztobry winorośli, które należy przygotować na jesieni: https://youtu.be/Rw9DE91i4p0 Ja ukorzeniałem sztobry ucięte również na wiosnę. Ucinasz patyk o średnicy palca i długości 20-30 cm najlepiej zanim puści liście i wkładasz do wilgotnej ziemi, najlepiej w części zacienionej. Po jakimś czasie powinna się ukorzenić. Gdy już zacznie wypuszczać nowe pędy, można przesadzić na miejsce docelowe, ale najlepiej jesienią albo na wiosnę. Wysłane z iPad za pomocą Tapatalk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...