Skocz do zawartości

Nasze narciarskie zwyczaje żywieniowe - czyli co faktycznie jemy na wyjazdach?


Dany de Vino

Rekomendowane odpowiedzi

      Sporo się pojawiło wpisów o jedzeniu. To w końcu dość istotny temat, istotna sprawa i życiowa konieczność. Spróbujmy porównać nasze faktyczne zwyczaje. Co, w jakich ilościach i jak często. No i oczywiście czym i w jakich ilościach popijamy to jedzonko. Taka wymiana, doświadczeń w tym zakresie może być pouczająca dla niektórych z nas. W końcu nie jesteśmy wyczynowcami i nikt nie planuje nam jakiegoś optymalnego odżywiania. To co jemy na nartach często jest dziełem przypadku, ale zawsze przecież mamy jakiś wybór. Może zbierzemy jakieś przykłady, które wszystkim zainteresowanym okażą się być pomocne w świadomym dobieraniu diety  "amatorsko-narciarskiej".

                                                                                                      Pozdo 4 all.   


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 51
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Żarty, żartami... obydwoje wiemy o co chodzi. A tak na poważnie, to staram się dobierać sobie menu zależnie od stopnia wysiłku, któremu akurat poddaję organizm. W lecie moje obciążenie treningowe jest o wiele większe niż w zimie (to wiąże się z wypłukiwaniem np. magnezu itp...), więc staram się jeść kaszę gryczaną, fasolę (wszelkie rodzaje, bo lubię strąkowate), ryż, czasem makaron. Do tego chude mięso w różnych postaciach. Czasem pierogi domowej roboty. Na kolację ciemny chleb z białym serem, lub właśnie makaron z rzeczonym serem, czasem z chudą wędliną. Niestety jem sporo słodyczy, bo lubię. Generalnie jem mało (porcje). Tak mam ustawiony organizm (kiedyś z konieczności teraz z wyboru) i dużo zjeść już bym nawet nie potrafił. Acha, rano zwykła owsianka z rodzynkami, mielonymi orzechami włoskimi i otrębami pszennymi (obowiązkowo). Oczywiście trochę warzyw i owoców, ale z tym u mnie raczej ciężko. Nie lubię kwaśnego jak pies, wiec żadne tam "pomarańcze i mandarynki". Z owoców toleruję banany, gruszki, czereśnie, słodkie śliwki. To tak generalnie mniej więcej. Z wagą nie mam problemów. Ustaliła mi się około 20 roku życia z okresowymi odchyleniami  +/- max 2kg.  


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

      Sporo się pojawiło wpisów o jedzeniu. To w końcu dość istotny temat, istotna sprawa i życiowa konieczność. Spróbujmy porównać nasze faktyczne zwyczaje. Co, w jakich ilościach i jak często. No i oczywiście czym i w jakich ilościach popijamy to jedzonko. Taka wymiana, doświadczeń w tym zakresie może być pouczająca dla niektórych z nas. W końcu nie jesteśmy wyczynowcami i nikt nie planuje nam jakiegoś optymalnego odżywiania. To co jemy na nartach często jest dziełem przypadku, ale zawsze przecież mamy jakiś wybór. Może zbierzemy jakieś przykłady, które wszystkim zainteresowanym okażą się być pomocne w świadomym dobieraniu diety  "amatorsko-narciarskiej".

                                                                                                      Pozdo 4 all.   

najwazniejsza to woda w plecaku - zadne herbatki ajuz "prad" - zupelnie out

ODPOWIEDNIE dobrane  power bars

 

jak juz musze wjechac na przekaske to biore  mala zupe (chilli, chicken) i zalate warzywna mala albo owocowa mala - czasami do teo kawa (jak na malych wysokosciach) - na wyzszych (pow 3 tys mnpm) - wylacznie woda

 

po  jezdzie staram sie wziac prysznic i jak najwczesniej isc na obiad - wtedy dobre piwo/ wino, dziczyzna, stek lub ryba - koniecznie z duza iloscia warzyw "kolorowych"

 

sniadanie - co chce - zwykle platki ze skim milk, owoce, troche czekolady i wysokoenergetyczny baton- takze kawalek wysokoziarnistego chleba z drobiem lub poledwica...


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...polecam kaszę gryczaną, ma więcej magnezu niż czekolada. Kawę też lubię i piję, ale nie w takich ilościach. Rano słaba z mlekiem, po południu porządna z ekspresu - dla podniebienia. A... zapomniałem o alko... a to ważne. Lubię. Piję głównie wino. Różne, zależnie od ochoty/kaprysu. Czasem, b. czasem piwo, koniak, metaxa lub jakaś "wyszukana" śliwowica. Nigdy nie miałem w ustach żadnego batonu, czy napoju energetycznego (oprócz kawy, herbaty). Czekoladę, owszem zawsze mam w plecaku, choć nie zawsze potrzebuję.  


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

na stoku - gorzka czekolada(średnio ok. 1/2 tabliczki dziennie), czasem espresso, bardzo rzadko - w trakcie długiej przerwy - małe piwo

Rano - ciemne pieczywo, twaróg lub wiejski ew. troszkę wędliny, surowa papryka, przed śniadaniem - 2lub 3 owoce typu kiwi, jabłko, banam

Po nartach:

- kąpiel

-obiad : indyk lub wołowe lub kurczak z kaszą, ryżem czasem makaron,sałatki lub surówki

- jeśli obiad po 16tej, to na kolację nie mam miejsca

- następny dzień - jak wyżej

 

Generalnie te mięska wyżej, to głównie ze słoików ( 3 dni pasteryzowane) - ostatnio na PCJU5 świetnie się sprawdziły

 

a propos napojów, to ilości umiarkowane d ośrednich, przy czym ostatnia doza najczęściej przed 22gą - poza pierwszym i ostatnim wieczorem :D

 

aha, na zakuskę lubię ciężkie tłuste sery blue czy noir, albo chudziutkie wędliny

wot wsia prawda / it is really true


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...polecam kaszę gryczaną

Polecam tę niepaloną od niedawna dostępną nawet w marketach wiec już nie trzeba szukać po bazarach, jest bardziej wartościowa.

Magnezu chyba się w niej nie wypali ale witamin szkoda.

Zarówno gryczana jak jaglana uważane są za kasze rozgrzewające, wiec po nartach w sam raz.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak mam zajęcia od 9 do 16 to potem łykam schaba wielkości talerza, fryty, sałatki i kawę z mułem. Oczywiście jak wracam do domu, to obiad normalnie połykam. No chyba, że i na nocnej mam zajęcia, to po powrocie obiad jem z kolacją... ;)  

 

Pozdrawiam, radcom 


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie pełny wypas, raczej bez alkoholu:

 

Śniadanie 6:45 (typowe mulenie, jem bardzo wolno):

2 kromki chleba (uściślając ~10x10cm :) ), 40 g szynki, 40 g sera żółtego, na deser 50-75 g sera białego z dżemem lub miodem.

 

Drugie śniadanie/przerwa na stoku 12:00:

1 kromka, 20 g szynki, 20 g sera żółtego, woreczek orzechów z suszonymi orzechami ~100 g, pajda piernika.

 

Obiad ~16:00:

Ziemniaki/makaron/ryż/kasza + indyk/zrazy/kaczka + buraki z chrzanem/brusznica/ kapusta kiszona (taki zestaw wyjazdowy, każdy obiad na 2 dni).

 

Podwieczorek 18:30:

Kisiel/budyń + sernik

 

Kolacja 20:00:

Jak na śniadanie.

 

Nyny dopiero 0:30-01:00, wcześniej nie zasnę, nie ma nawet sensu próbować.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...narciarstwo przy wyciągowe jakiego uczestnikami jest większość tu dyskutujących

w zasadzie nie wymaga żadnego, większego wysiłku ....  ten 'wysiłek' to tylko zbiór krótkich i bardzo krótkich interwałów

oddzielonych od siebie , bardzo ale to bardzo długimi przerwami 

do tego ten interwał (jazda) nie generuje jakieś ponadnormatywnego wysiłku

można to porównać (jeśli już) do szybkiego dobiegnięcia na przystanek by zdarzyć na autobus  

.... dlatego nie jest tu potrzebna jakaś specjalna dieta

czy uwarunkowania żywieniowe w sensie sportowym 

wystarczą nasze zwyczaje żywieniowe ... plus baton w kieszeni :)

 

wysiłek , ciut większy, pojawia się gdy mamy do czynienia ze zjazdami 

4-5 km i dłuższymi ....

ale i to nie jest powodem by zmieniać dietę i przyzwyczajenia

... nie dotyczy to picia

organizm winien być zawsze odpowiednio nawodniony

 

bardziej zwróciłbym uwagę na ubiór ... najczęściej on jest przyczyną

częstych odpoczynków w knajpach

albo jest za zimno .... albo co gorsze i częstsze, za gorąco - co w efekcie powoduje wyziębienie

wystarczy popatrzeć jakie 'parawoziki' wchodzą do knajp

 

pozdrawiam

jarek


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jark, to wszystko prawda co napisałeś. Mnie na przykład na nartach trudno się porządnie spocić (co innego przy tenisie). Jednocześnie np. ostatnio po 7 dniach jazdy byłem dość porządnie wyczerpany i z obolałymi mięśniami zwłaszcza ud. Apetyt też mam większy na nartach, a to pewnie po prostu zapotrzebowanie energetyczne organizmu. Pewnie samo przebywanie 7 godzin w niskich temperaturach robi swoje. Sama jazda to oczywiście, tak jak napisałeś wysiłek interwałowy, ale wyciskając z siebie ile się da (niezależnie od poziomu umiejętności) to jednak nie niedzielny spacerek po deptaku. Poza tym stan emocjonalny, ekscytacja otoczeniem, górami, przyrodą, to dla mnie, mieszczucha też dodatkowe emocje. Sama jazda też chwilami powoduje chwile euforii. Myślę, że to wszystko również pozera jednak parę kalorii. Po tych 7 dniach i przy zwiększonym apetycie, zważyłem się po powrocie, - 1.5 kg.    Pozdrawiam serdecznie.     


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Nie ma co się dziwić Jarek jak ludzie nie szukają dobrego praktycznego narciarskiego ubioru tylko parametrów, które do niczego - przy działalności jaka prowadzimy - rekreacja stokowa - nie są potrzebne. Ostatnio szukaliśmy spodni dla Rybelka. W ofercie skiteamu praktycznie nie ma spodni narciarskich. Te, które są są raczej lanserskie niż narciarskie, nie spełniają podstawowych funkcji i nie mają cech im niezbędnych:

- za długie

- brak szelek i tzw nadnercza

- wszechobecne kieszenie na tyłku z elementami dekoracyjnymi

to tylko podstawowe rzucające się na pierwszy rzut oka braki.

 

Co do jedzenia - jem wszystko na co mam ochotę, lubię się napić piwa.

 

Danny de Vito - jeżeli na nartach "wyciskasz z siebie ile się da" to jesteś zawodnikiem a nie narciarzem rekreacyjnym. Normalna trasowa jazda by była bezpieczna powinna byc jeźdżona na takim zapasie, że nie powinno się odczuwać specjalnego zmęczenia.

Pozdrowienia


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...niestety tak już mam, mimo iż jestem typowym amatorem. Nigdy nie przetrenowałem w żadnym klubie narciarskim ani minuty, a jednak jazda taka bardziej spacerkowa... stanowczo nie dla mnie. Lubię szybkość, pracę mięśni, wysiłek itp... Nigdy nie zdarzyło mi się zderzenie z inną osobą (na stoku - bo w hokeju, który kiedyś trenowałem, oczywiście tak). Po prostu, sprawdzam dokładnie sytuacje i za mną i przede mną, a przede wszystkim, nigdy nie jadę "na wariata".  Pozdrawiam.   


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...