Skocz do zawartości

Sniegu we Włoszech brak - Grudzień w Soelden


Piskoor

Rekomendowane odpowiedzi

Jak co roku.... 2 tydzień grudnia to czas w którym zbieramy się z kolegami razem i robimy tzw Grudzień Chłopaków...

W tym roku był jubileusz bo jechaliśmy w tym terminie po raz 10ty...

     Od wieków były Włochy i tak miało być i tym razem bo miejscówka w Sesto zarezerwowana była już od października...

Prądy powietrzne pokierowały jednak śnieg w inne miejsca i jedynym sensownym miejscem było Soelden w Austrii...

 

Zdrada...zakrzyknęli koledzy gdy z bólem serca przedstawiłem im ta hiobowa wiadomość...  

Ponieważ jednak łatwiej na nartach jeździ się po śniegu niż po trawie... przełknęliśmy tę Cesarsko-Królewską pigułkę i jazda...

 

Przepraszam... będę odnosił się tutaj do Włoch bo to najblizsze porównanie...

 

Lokum - mieszkaliśmy w miejscowości  Umhausen i tutaj plus dla Austrii bo choćby nie wiem co to porządek i apartamenty zawsze są OK...

Również właściciele okazali się być niezwykle sympatyczni i mili...

 

Ok... pierwszy dzień... Decyzją organizatora czyli moją jedziemy do Hochgurgl ( niech to ktoś powtórzy szybko 4 razy )

Decyzja podyktowana była tym faktem, iż była to niedziela a zatem w Soelden było tyle ludzi ile wg Jarosława K na sobotnim marszu..

Dojechaliśmy ...rozpakowalismy sie.... chwila zastanowienia... biorę SL czy GS... i oczywiście wybrałem źle czyli GS...

 

Kasa.... no minus dla Austrii - tanio nie jest - jednodniowy skipass 46 euro w tańszym okresie... ( co dziwne nie było wspólnego skipassu z Soelden - przynajmniej na cenniku )

Wjeżdżamy na górę.... i tak tak... na pewno jesteśmy w Austrii  bo jest mgła i ta cholerna poświata dzięki której nie wiadomo po czym się jedzie... GSy okazały się zatem złym wyborem bo nie można było "wypuścić" nie narażając się na niekontrolowane wystrzelenie w górę na jakiejś muldzie... których...niestety było sporo..

Ogólnie pod koniec dnia nie czuliśmy w nogach kilometrów a raczej ciągłe napięcie powstające wtedy gdy nie wiesz po czym jedziesz...  Jeden z kupli w połowie dnia wbił sobie w tyłek własne wiązanie ( nigdy nie kupię Looka - za bardzo w górę sterczy ;-) )  bo nie zauważył ze trasa skręca i "wbił " się w ścianę... 

    Odwiedziny w knajpie na stoku- bardzo zacnej zresztą z zewnątrz utwierdziły mnie jednak w przekonaniu ( jako pasjonata gotowania ) że książka kucharska pod tytułem "kuchnia Austrii"  ma chyba format zeszytu składającego się z 12 stron z których 10 zajmą parówki na 100 sposobów...  Szczerze...  Jedzenie na stokach to dramat.....  4 rodzaje kiełbasek plus sznycel ( zjadliwy ) plus smażona mielonka...  i niestety kolejne dni to potwierdziły...  raz trafiłem na wyuzdane danie w postaci gulaszu ( oczywiście z parówkami )  a raz na całkiem niezłe żeberka...  

Kucharz płakał jak gotował....

Specyficzne są również restauracje bo obok całkiem przytulnych małych chatek spotyka się gigantyczne restauracje molochy rodem ze stołówek w PRL ...

   Pierwszego dnia nie ma co opisywać..... muldy, które pewnie spowodowane były słabą widocznością... padający śnieg...  Ale jazda była i to najważniejsze...

 

Kolejne 3 dni to Soelden...  pierwszy dzień jazdy tutaj... warunki niestety takie jak w Hochgurgl poprzedniego dnia plus 2 x tyle ludzi...  i kamyczki na trasach...  bywały momenty że się przejaśniało i było wtedy lepiej ale to tylko momenty...  Albo mi się wzrok pogorszył albo coś... bo naprawdę mój błędnik miewał się słabo...

Nie chciało nam się jechać nawet na oba lodowce i skupiliśmy się na tych kilku wyciągach które były przy pierwszej stacji...  Nigdy nie byłem fanem tras które są położone powyżej linii drzew i tak pozostało.... No nie jestem i już i nawet nie umiem powiedzieć dlaczego...  ( m.in dlatego nie jestem fanem Livigno )  Pojeździliśmy jednak całkiem sporo i nie ma co marudzić...

Kolejne dwa dni były lepsze.... pojawiło się nawet słońce i atmosfera od razu lepsza....  Zaliczone wszystko co było otwarte...  Zgodnym głosem jednak uznaliśmy, że ( uwaga będą pewnie głosy sprzeciwu ) trasy były na dzień dobry znacznie słabiej przygotowane niż we Włoszech.... zdarzały się miejsca gdzie np przez 100 m ratrak przejechał tylko gąsienicami ale nie wygładził i jechało się po kulach zmrożonego śniegu ze słaba kontrolą...  Sztruks spotkaliśmy tylko na jednej trasie...   No i szok... ale wpuszczali ratrak podczas normalnej jazdy ... nie zamykając trasy,.... Co gorsza on nie był wpuszczony po to by wygładzić jakiś fragment tylko po to by trochę porozbijać górki ze śniegu przy armatkach...

Żarcie bez zmian - fatalne...

 

No i cos co mi się niegdy nie zdarzyło przez 25 lat we Włoszech... czyli... wszedłem do knajpy a gdy juz wyszedłem z parówkami w żołądku okazało się że ktoś moje kijki Leki WS  zamienił na 5 cm krótsze i dosyć zniszczone... no i klasyczne z paskami.... bez mojego ulubionego Triggera :-(...

 

Same trasy w Soelden oceniam na średnie...nie wybijały się długością czy niezwykłymi serpentynami... Ot normalne dobre trasy... och i ach nie wywoływały - ale powodów do malkontenctwa tez nie było.....    Oczywiście trasa z PŚ robi wrażenie i jest fajna choć nie z powodu długości czy nachylenia bo sa i dłuższe i bardziej nachylone... tutaj chyba największą emocją jest jazda w miejscu gdzie zaczyna się PŚ...

 

kilka tras było zamkniętych bo zaczynali zdjęcia do nowego Bonda i ustawiali sprzęt...  Niestety nie przytuliłem Moniki Belucci w gondolce a to by zasadniczo zmieniło podejście do tego ośrodka...

 

chyba 3go dnia w Soelden zrobiłem zdjęcie dolomitów widocznych z tego lodowca na T ( nie mam siły do niemieckiego )... świetnie widoczne wraz z Marmolada... i świetnie widoczna granica Austrii i Włoch...przebiegająca po niebie... Jakby ktoś nad Włochami chmury nożem odciął... tam czysty błękit... 

 

 

Aha... i dziwna rzecz.... w kasie skasowali nas po 3 euro kaucji za skipass a oddali po 2.50...  

 

dzień 5ty to Obergurgl ( wymówcie to na zamianę z Hochgurgl )

i muszę przyznać ze coraz lepiej.....  mało ludzi, długie trasy... słońce...  Nawet można było troszkę poza trasami pojeździć choć nie były idealne warunki do tego bo na śniegu była taka jednocentymetrowa twarda warstwa która się łamała i dopiero pod nią był puch....  Ale coneico dawało radę

Ze względu na to , iż ludzi mniej to i trasy były w lepszym stanie...

Nie po raz pierwszy widać że ośrodki znane nie gwarantują lepszej zabawy a wprost przeciwnie... 

 

Kuchnia bez zmian - straszny paździerz....

 

No i nadszedł koniec...ostatni dzień... akurat było otwarcie ośrodka w Oetz toteż tam skierowaliśmy nasze auta...

i rzeczywiście.. piątek był pierwszym dniem kiedy uruchomiono ośrodek... karnet po 18 euro !!!

na gorze okazało się ze chodzi jedno krzesełko plus dwa orczyki...

ale ludzi nie było prawie wcale ..trasy wzdłuż krzesełka około 1000 - 1200 m a wyciąg zasuwał jak szalony...

no i udało się chyba obrócić z 50 razy i fajnie....

Piękna pogoda.... pusto...iście sielankowo ( oczywiście do czasu wizyty w knajpie )

Super widoki... i widok na zielona dolinę..... śniegu masakrycznie mało... wyglądało tak jakby zaczynał się powyżej 2000-2500 m...

I tyle..

 

Sumując...

są zwolennicy Austrii i Włoch..

jeśli pogoda albo coś innego mnie nie zmusi będę wybierał Włochy...

Narty to nie tylko 8h na krawędziach dziennie...... to również słońce, kuchnia, otoczenie...i klimat...

tutaj po prostu odpowiada mi bardziej  Włoska strona narciarstwa...

w Austrii jest to bardziej przemysł narciarski zorganizowany wg ustalonego porządku....

z jodłowaniem w tle...

 

Z pewnością są ośrodki mniejsze... i te chętnie wybadam ( kiedyś byłem w Hinterstroder i mi się podobało )

Cel jakim były tydzień na nartach został jednak osiągnięty...

jesteśmy zadowoleni...psychicznie wypoczęci... i ciągle z bananami na gębach...

 

No i mamy również wstręt do frytek i parówek...

 

 

 

 

Załączone miniatury

  • 20141212_131710.jpg
  • IMG_20141208_173527.jpg
  • IMG_20141212_160454.jpg
  • IMG_20141212_123520.jpg
  • IMG_20141211_135849.jpg
  • eyeemfiltered1418204948506.jpg
  • IMG_20141209_172318.jpg
  • IMG_20141209_120428.jpg
  • IMG_20141208_172459.jpg
  • IMG_20141208_172428.jpg
  • 2014-12-07 14.17.53.jpg
  • IMG_20141208_1719061.jpg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie Ty jeden patrzysz w przerażeniem na to co się dzieje... tak ciepło w polowie grudnia nie nastraja optymistycznie, zwłaszcza że ja już od sierpnia mam opłacony pobyt :P

Na pogodę nie mam wpływu ,wiem tylko z licznych obserwacji i śledzenia tego tematu ,że lepiej nie będzie ,firmom inwestującym w nowe ośrodki coraz ciężej wziąć kredyt właśnie z tego powodu ,że nie rokują na jego spłatę z powodu prognoz ,które długofalowo przewidują jako takie warunki tylko w najwyższych partiach Alp.Co do porównania tras ,wyżywienia itp. no cóż co kraj to obyczaj i zgadzam się z zaobserwowanym przez Ciebie zjawiskiem przygotowania tras we Włoszech na stół w Austrii tak sobie z tym ,że nie zawsze perfekcyjnie przygotowana trasa daje satysfakcję ,kiedyś też cieszyłem się ze sztruksu a teraz trochę się na nim nudzę ,nawet łapię się ostatnio na tym ,że w marcu i niżej i im większa breja i wytrzaskane muldy tym mam większą radochę ,tak więc nie koniecznie to co uznajesz za zaletę dla innych też nią jest ale przyznaję ,że ładniejszą słoneczną pogodę łatwiej trafić we Włoszech ,ale zapewniam Cię że nawet tam bywa niewesoło i nawet w marcu .tak się wszystko powywracało.Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pogodę nie mam wpływu ,wiem tylko z licznych obserwacji i śledzenia tego tematu ,że lepiej nie będzie ,firmom inwestującym w nowe ośrodki coraz ciężej wziąć kredyt właśnie z tego powodu ,że nie rokują na jego spłatę z powodu prognoz ,które długofalowo przewidują jako takie warunki tylko w najwyższych partiach Alp.Co do porównania tras ,wyżywienia itp. no cóż co kraj to obyczaj i zgadzam się z zaobserwowanym przez Ciebie zjawiskiem przygotowania tras we Włoszech na stół w Austrii tak sobie z tym ,że nie zawsze perfekcyjnie przygotowana trasa daje satysfakcję ,kiedyś też cieszyłem się ze sztruksu a teraz trochę się na nim nudzę ,nawet łapię się ostatnio na tym ,że w marcu i niżej i im większa breja i wytrzaskane muldy tym mam większą radochę ,tak więc nie koniecznie to co uznajesz za zaletę dla innych też nią jest ale przyznaję ,że ładniejszą słoneczną pogodę łatwiej trafić we Włoszech ,ale zapewniam Cię że nawet tam bywa niewesoło i nawet w marcu .tak się wszystko powywracało.Pozdrawiam :)

Oczywiście ... pogody nie da się przewidzieć... Na korzyść Włoch przemawia statystyka...

A trasy....  tez czasem lubię pojeździć po muldach....  Ale lubię mieć wybór....  a muldy można znaleźć wszędzie jak się chce...  :-)

Zresztą jak rano jest sztruks...to koło 14.00 już i tak go nie ma :-) ale miło zacząć po stole :-)

Problemem w Austrii nie były muldy tylko b.duzo takich nierówności poprzecznych..po kilka cm które powodowały że narty dosyć nerwowo się prowadziły, szczególnie w warunkach ograniczonej widoczności...  bo to ani mulda alni gładki stok....

Ja np jadąc trasa trafiłem na taki uskok mniej więcej 60-70 cm..... na dojazdówce...  rypnąłem z niego na proste nogi bo jechałem akurat wyprostowany....no bo co złego na dojazdówce może być...  Okazało się że może być...ratrak dojechał do połowy i ....nawiózł śniegu i odjechał zostawiając uskok...

myślałem że żołądek wbił mi się do gardła...

a dwa kolejne dni na środkach przeciwbólowych bo ponaciągałem sobie mięśnie pleców od tego szarpnięcia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście ... pogody nie da się przewidzieć... Na korzyść Włoch przemawia statystyka...

A trasy....  tez czasem lubię pojeździć po muldach....  Ale lubię mieć wybór....  a muldy można znaleźć wszędzie jak się chce...  :-)

Zresztą jak rano jest sztruks...to koło 14.00 już i tak go nie ma :-) ale miło zacząć po stole :-)

Problemem w Austrii nie były muldy tylko b.duzo takich nierówności poprzecznych..po kilka cm które powodowały że narty dosyć nerwowo się prowadziły, szczególnie w warunkach ograniczonej widoczności...  bo to ani mulda alni gładki stok....

Ja np jadąc trasa trafiłem na taki uskok mniej więcej 6-70 cm..... na dojazdówce...  rypnąłem z niego na proste nogi bo jechałem akurat wyprostowany....no bo co złego na dojazdówce może być...  Okazało się że może być...ratrak dojechał do połowy i ....nawiózł śniegu i odjechał zostawiając uskok...

myślałem że żołądek wbił mi się do gardła...

a dwa kolejne dni na środkach przeciwbólowych bo ponaciągałem sobie mięśnie pleców od tego szarpnięcia.

Nie ,to już normalna sytuacja nie jest ,współczuję ale wszędzie tak nie jest chyba ,że specjalnie nie ratrakowany stok dla funu ale to inna bajka ogólnie masz rację lepiej przygotowują stoki we Włoszech i dziwne ale dłużej wytrzymują czasowo zanim się nie zmuldzą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ,to już normalna sytuacja nie jest ,współczuję ale wszędzie tak nie jest chyba ,że specjalnie nie ratrakowany stok dla funu ale to inna bajka ogólnie masz rację lepiej przygotowują stoki we Włoszech i dziwne ale dłużej wytrzymują czasowo zanim się nie zmuldzą.

Nie...no .Oczywiście, że tak wszędzie nie jest..... Np w Obergurgl ... było znacznie lepiej ( choć również nie było sztruksu )...

Myślę że w Soelden złożyło się kilka czynników, mgła, trochę padający śnieg...i dużo ludzi... 

Ten uskok na który trafiłem nie był na całej szerokości....  miał może z metr szerokości przy krawędzi trasy, wiec nieszczęśliwie trafiłem...

Normalnie nie dość że bym go pewnie zauważył to jeszcze dla funu skoczył...  A tak uskok zaatakował mnie z nienacka :-)

W Oetz tez było o niebo lepiej.... choć i tutaj było owszem gładko...ale to taka gładź z mocno zmrożonego śniegu...

taka czysta tafla....

trzeba mieć ostre krawędzie... i jest Ok...Sztruks jak jest w okolicach 0 chyba ciut bardziej puszcza i łatwiej się wciąć...

ale to moja subiektywna ocena..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie...no .Oczywiście, że tak wszędzie nie jest..... Np w Obergurgl ... było znacznie lepiej ( choć również nie było sztruksu )...

Myślę że w Soelden złożyło się kilka czynników, mgła, trochę padający śnieg...i dużo ludzi... 

Ten uskok na który trafiłem nie był na całej szerokości....  miał może z metr szerokości przy krawędzi trasy, wiec nieszczęśliwie trafiłem...

Normalnie nie dość że bym go pewnie zauważył to jeszcze dla funu skoczył...  A tak uskok zaatakował mnie z nienacka :-)

W Oetz tez było o niebo lepiej.... choć i tutaj było owszem gładko...ale to taka gładź z mocno zmrożonego śniegu...

taka czysta tafla....

trzeba mieć ostre krawędzie... i jest Ok...Sztruks jak jest w okolicach 0 chyba ciut bardziej puszcza i łatwiej się wciąć...

ale to moja subiektywna ocena..

Ja to tak na porannym lodowym sztruksie zwłaszcza jak jest robiony w dodatniej tmp.wieczorem a w nocy zmrozi trochę mam cykora ale tylko z lekka bo pełen euforii na pierwszych zjazdach zachłystuję się stopniem przygotowania tras i prędkości są wtedy naprawdę znaczne a do tego stoki jeszcze pustawe a szeroki lodowy sztruks potrafi nieźle wciągnąć ,upadek wtedy na coś takiego do najmiększych nie należy więc wolę jak chociaż trochę się przekopie ,co innego miękkutki sztruksik na świeżym śniegu :) ps.a co to za kiełbasa wtym sosie pomidorowym na fotkach zrobiłeś mi smaka a nie wyobrażam sobie jak musi smakować na wyjeździe .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 ps.a co to za kiełbasa wtym sosie pomidorowym na fotkach zrobiłeś mi smaka a nie wyobrażam sobie jak musi smakować na wyjeździe .

Jaka kiełbasa....w jakim sosie...

Toż to byłyby dla kucharza 2 gwiazdki Michelin chyba...

 

To miała być zupa gulaszowa....

A nie wpadłem na to że wkładka mięsną są zwykłe parówki włożone do środka...

Wymiękłem w połowie....     i obstawiam że gdybym dokończył to do końca wyjazdu sam do gondolki bym wsiadał...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaka kiełbasa....w jakim sosie...
Toż to byłyby dla kucharza 2 gwiazdki Michelin chyba...
 
To miała być zupa gulaszowa....
A nie wpadłem na to że wkładka mięsną są zwykłe parówki włożone do środka...
Wymiękłem w połowie....     i obstawiam że gdybym dokończył to do końca wyjazdu sam do gondolki bym wsiadał...

Cześć
Jestem właśnie we Włoszech. Pogoda jest bardzo fajna. Trochę z rana padał deszcz i podjąłem decyzje o próbie zjazdu na sam dół. Jak dojadę/dojdę to napisze jak było. Może zrobię jakieś zdjęcia, żeby pokazać jak jest fajnie.
Pozdro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć
Jestem właśnie we Włoszech. Pogoda jest bardzo fajna. Trochę z rana padał deszcz i podjąłem decyzje o próbie zjazdu na sam dół. Jak dojadę/dojdę to napisze jak było. Może zrobię jakieś zdjęcia, żeby pokazać jak jest fajnie.
Pozdro

O rzesz.....

Na szczęście jadę w sobotę na święta... okolice Vipiteno... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć
Jestem właśnie we Włoszech. Pogoda jest bardzo fajna. Trochę z rana padał deszcz i podjąłem decyzje o próbie zjazdu na sam dół. Jak dojadę/dojdę to napisze jak było. Może zrobię jakieś zdjęcia, żeby pokazać jak jest fajnie.
Pozdro

 

Nie we Wloszech tylko Warszawa Wlochy. Pozjezdzac to chciales ruchomymi schodami.

Wierze, ze dasz rady na sam dol bez zatrzymania. Zdjec nie bedzie bateria wysiadla.

 

ps. Na Mitka "poluje" juz 3 lata i sinco.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć
Na dół nie zjechalem. Deszcz wymyl śnieg i została sama trawa. Natomiast na gorze spadło jakieś dwadzieścia cm śniegu i jazda była znakomita choć męcząca. Zdecydowanie lepiej było na trasach zamkniętych i tam tez skoncentrowalismy swoje działania. Namówiłem dwie osoby które czuły obawę przed głębszym śniegiem i dali radę. Szacun zwłaszcza dla siostry, której na slalomkach w trzydzistocentymetrowej brei nie było łatwo. Zajeisty choć krótki dzień bo w tak ciężkim śniegu nie da sie pojeździć zbyt długo, tym bardziej, ze na dole czeka piwo.

Pozdroserdeczne
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zeszłym tygodniu byliśmy w Austrii i rzeczywiście śniegu w dolinach brak. Na szczęście wybór padł na lodowce a tam lekki mrozik, sztruks a poza trasą kupa śniegu. Nie myślałem, że w Grudniu, będzie tak dobra pogoda.A żarcie rzeczywiście podłe ale tak przynajmniej nie było szkoda, że nie mamy kasy na wizyty w knajpach ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ukrywam że trochę Wam zazdroszczę  mimo ,że z tym śniegiem nie najlepiej to jednak coś niecoś da się pojeździć ,miałem jechać teraz 13 grudnia do Włoch miejscowość Temu i już wykupiłem ubezpieczenie ,walizka spakowana i. nadzieja ,że żonie się poprawi prysła jak bańka mydlana ,cóż trzeba było się rozpakować i zacząć objazd po lekarzach ,szkoda ale i tak nie miał bym przyjemności w takich okolicznościach . :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piskoor - najważniejsze, że pojeździłeś..

Ja mam jeszcze dwa dni jazdy w 3Dolinach - od wczoraj dopadało nam około pół metra i jest wreszcie biało. I zapowiadają dalsze opady.

Cześć

No i jak było. Śniegu ogólnie w Alpach mało ale znając życie przyjechałeś zadowolony podobnie jak ja.

 

Wierny Włochom (podobnie jak Moris Francji) nie wymiękłem tak jak Piskoor ;).

Tydzień w Andalo z jazdą na Paganella oraz w Madonna i okolicach. Śniegu niewiele (na szczęście w środę gdy na dole padał spory deszcz gdzieś od 1800 padał śnieg i można było wykorzystać część zamkniętych tras do fajnej zabawy), do 2000 sztuczny powyżej mieszany. Pogoda w kratkę ale dało rade się opalić.

 

Sumując zacytuję kolegę założyciela:

"Sumując...

są zwolennicy Austrii i Włoch..

jeśli pogoda albo coś innego mnie nie zmusi będę wybierał Włochy...

Narty to nie tylko 8h na krawędziach dziennie...... to również słońce, kuchnia, otoczenie...i klimat...

tutaj po prostu odpowiada mi bardziej  Włoska strona narciarstwa..."

Mam identyczne zdanie i lubię np. wystawiając twarz do słońca i pijąc to lekko słodkawe piwo pogadać z przesympatycznym kelnerem o rodzajach Grappy.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

No i jak było. Śniegu ogólnie w Alpach mało ale znając życie przyjechałeś zadowolony podobnie jak ja.

Było super - niezależnie od ilości śniegu i pogody wyjeździłem się całe 6 dni od startu wyciągów do ich zamknięcia.(opisywałem w relacji z wjazdu w innym wątku)

Wierny Francji - tak, choć zdarzają mi się zdrady.... - ot w tym roku w ferie prawdopodobnie odwiedzę Włochy.

 

A podczas wyjazdu z kolegą z pokoju nawzajem próbowaliśmy się przekonywać co lepsze - Włochy czy Francja?

Każdy pozostał przy swoim, choć zgodziliśmy się że obydwa te kraje oferują wspaniałe możliwości, każdy ma wady i zalety. Może to pomysł na nowy wątek?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...