Skocz do zawartości

co tam nas na nartach wkurza... ?


Piskoor

Rekomendowane odpowiedzi

Cień odwagi chyba jednak jest, bo o brak wyobrażni Cię nie posądzam.

Nie jesteś w stanie przewidzieć wszystkich, jak sam napisałeś" debilnych zachowań ludzi" ,jak rówież  "awarii sprzętowych."

 

Myśle , że lepiej pobawić się z dzieckiem na śniegu niż wozić go w plecaku :)

Cześć

W tym wypadku jestem i nie ma w tym żadnego cudu. Wybierasz kawałek stoku gdzie nikt nie jeździ. Jedziesz na tyle wolno - wierz mi że trzeba jechać naprawdę wolno bo inaczej dziecko po prostu przytyka - małe dzieci nie widzą co to jest pęd powietrza i jak oddychać gdy ma się z nim do czynienia - że awarie sprzętowe nie dotyczą. Poza tym jakie awarie?

A jak dziecko się ekstra bawi to czemu nie?

Jest to na przykład o wiele bezpieczniejsze niż uczenie dzieci w normalnym narciarskim ruchu na oślej łączce gdzie rzeczywiście jest sporo możliwości niekontrolowanych zderzeń i uderzeń.

 

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 139
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Cześć

W tym wypadku jestem i nie ma w tym żadnego cudu. Wybierasz kawałek stoku gdzie nikt nie jeździ. Jedziesz na tyle wolno - wierz mi że trzeba jechać naprawdę wolno bo inaczej dziecko po prostu przytyka - małe dzieci nie widzą co to jest pęd powietrza i jak oddychać gdy ma się z nim do czynienia - że awarie sprzętowe nie dotyczą. Poza tym jakie awarie?

A jak dziecko się ekstra bawi to czemu nie?

Jest to na przykład o wiele bezpieczniejsze niż uczenie dzieci w normalnym narciarskim ruchu na oślej łączce gdzie rzeczywiście jest sporo możliwości niekontrolowanych zderzeń i uderzeń.

 

Pozdrowienia

 

Jeśli stok jest pusty to ok,

ale ja i pewno ayach86 widuje takich na mocno zatłoczonych stokach, gdzie szaleńców nie brakuje.

Często rodzice kierują się bardziej własną wygodą niż dobrem dziecka, ale to ich dziecko i właściwie

nic mi do tego.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Baaa teraz rodzice są naprawdę... inni..

 

Jak to mawia mój tata chowają "spirytusiaków"

wszędzie widza czyhające zagrożenia..  Jak dziecko ma problem to oczywiście wina instruktora itd....

 

Jak byłem dzieckiem i przyniosłem pałę to dostałem wipierdziel ( do czego oczywiście żadne z rodziców nie chce się teraz przyznać ;-) .. teraz wpierdziel najchętniej rodzic zrobiłby nauczycielowi..bo przecież moje dziecko jest wybitne..

 

Sam wiozłem na barana wzdłuż "dywanika" mojego starszego ( obecnie 12 lat ) jak miał latek 2 albo 3... choć jazda była pługiem i na odcinku 50 m ... pęd powietrza choć nie do końca wgniatający w fotel podobał się na tyle... ze chętniej zakładał buty i uczył się jazdy...

Oczywiście wielu z rodziców powiedziałoby że jestem nieodpowiedzialny... ale szczerze mówiąc nie widziałem w tym nic ryzykownego..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Baaa teraz rodzice są naprawdę... inni..

 

Jak to mawia mój tata chowają "spirytusiaków"

wszędzie widza czyhające zagrożenia..  Jak dziecko ma problem to oczywiście wina instruktora itd....

 

Jak byłem dzieckiem i przyniosłem pałę to dostałem wipierdziel ( do czego oczywiście żadne z rodziców nie chce się teraz przyznać ;-) .. teraz wpierdziel najchętniej rodzic zrobiłby nauczycielowi..bo przecież moje dziecko jest wybitne..

 

Sam wiozłem wzdłuż "dywanika" mojego starszego ( obecnie 12 lat ) jak miał latek 2 albo 3... choć jazda była pługiem i na odcinku 50 m ... pęd powietrza choć nie do końca wgniatający w fitel podobał się na tyle... ze chętniej zakładał buty i uczył się jazdy...

Oczywiście wielu z rodziców powiedziałoby że jestem nieodpowiedzialny... ale szczerze mówiąc nie widziałem w tym nic ryzykownego..

Cześć

Dokładnie jak piszesz. Nic dodać nic ująć. Zawsze mówię dzieciom, że jak coś sobie zrobią to dostaną lanie za brak myślenia i przewidywania skutków. Teraz panuje moda na zabranianie i chronienie, która doprowadza do wychowania pokolenia bezwolnych i niezdolnych do samodzielngo myślenia. Bo i jak maja się nauczyć odpowiadać za siebie jak wszędzie są kontrolowani?

Oczywiście, że nie widziałeś w tym nic ryzykownego bo ryzyko nie było większe niż przy przechodzeniu przez jezdnię z wózkiem.

Pamiętać należy o jednym (tu do Worta również). Pewne rzeczy mogą robić ludzie, którzy się na problemie znają i oceniać tego typu zachowania również. Generalizowanie na zasadzie: to jest niebezpieczne bo mi się tak wydaje jest bezsensownym nadużyciem.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Baaa teraz rodzice są naprawdę... inni..

 

Jak to mawia mój tata chowają "spirytusiaków"

wszędzie widza czyhające zagrożenia..  Jak dziecko ma problem to oczywiście wina instruktora itd....

 

Jak byłem dzieckiem i przyniosłem pałę to dostałem wipierdziel ( do czego oczywiście żadne z rodziców nie chce się teraz przyznać ;-) .. teraz wpierdziel najchętniej rodzic zrobiłby nauczycielowi..bo przecież moje dziecko jest wybitne..

 

Sam wiozłem na barana wzdłuż "dywanika" mojego starszego ( obecnie 12 lat ) jak miał latek 2 albo 3... choć jazda była pługiem i na odcinku 50 m ... pęd powietrza choć nie do końca wgniatający w fotel podobał się na tyle... ze chętniej zakładał buty i uczył się jazdy...

Oczywiście wielu z rodziców powiedziałoby że jestem nieodpowiedzialny... ale szczerze mówiąc nie widziałem w tym nic ryzykownego..

Ja zamiast wozić dziecko na barana, założyłem mu narty, z liny i patyka skonstruowałem coś w rodzaju orczyka ,sam jako napęd i dalej w około domu ześmy tak sobie śmigali.

 

Polecam-doskonałe na sam początek

 

Ps. Za konia robiła też moja szacowna małżonka

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zamiast wozić dziecko na barana, założyłem mu narty, z liny i patyka skonstruowałem coś w rodzaju orczyka ,sam jako napęd i dalej w około domu ześmy tak sobie śmigali.

 

Polecam-doskonałe na sam początek

 

Ps. Za konia robiła też moja szacowna małżonka

 

Pozdrawiam

Cześć

Oczywistym się wydaje, że wozimy dzieci, które same jeszcze nie będą w stanie jeździć czyli powiedzmy niechodzące. Jak już chodzą i biegają to mogą jeździć a my możemy im tylko pomóc np. tak jak opisałeś. Znakomity sposób na zabawę i naukę nart dla młodego człowieka a dla rodzica idealne dla utrzymania formy. Ja po prostu przywiązałem linkę do szelek od spodni dorobiłem orczyk w postaci patyka i w górę wciągałem a po zjeździe biegłem, że by wciągnąć. Wiesz jakiej zyskałem pary. ;)

Pozdrowienia serdeczne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Oczywistym się wydaje, że wozimy dzieci, które same jeszcze nie będą w stanie jeździć czyli powiedzmy niechodzące. Jak już chodzą i biegają to mogą jeździć a my możemy im tylko pomóc np. tak jak opisałeś. Znakomity sposób na zabawę i naukę nart dla młodego człowieka a dla rodzica idealne dla utrzymania formy. Ja po prostu przywiązałem linkę do szelek od spodni dorobiłem orczyk w postaci patyka i w górę wciągałem a po zjeździe biegłem, że by wciągnąć. Wiesz jakiej zyskałem pary. ;)

Pozdrowienia serdeczne

 

Oj tak ,w tym ćwiczeniu rodzice również bardzo zyskują :) .(dziecko łapie pierwszą równowage i już właściwie umie jeżdzić na talerzyku ,ale trzeba się nabiegać i mieć troche cierpliwości, ja wolałem na płaskim)

 

Ale wożenie w nosidełku niechodzącego i jeszcze b.mało rozumującego dziecka jakoś mnie nie przekonuje,

ale jeszcze nie próbowałem - może wnuki ;)

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli stok jest pusty to ok,

ale ja i pewno ayach86 widuje takich na mocno zatłoczonych stokach, gdzie szaleńców nie brakuje.

Już kończąc temat "szalonych matek"... otóż to, a jeżeli szanowna mamusia sama ledwo jeździ i zbliżając się do wyciągu krzyczy do grupy znajomych: "Łapcie nas!", to już chyba wchodzimy w sferę głupoty. Nie jestem w stanie zrozumieć, jakim cudem ktoś tę panią w ogóle wsadził na wyciąg i nikt nie zareagował na płaczące i wyrywające się, najwyżej półroczne, dziecko.

 

Baaa teraz rodzice są naprawdę... inni..

 

Jak to mawia mój tata chowają "spirytusiaków"

wszędzie widza czyhające zagrożenia..  Jak dziecko ma problem to oczywiście wina instruktora itd....

 

Jak byłem dzieckiem i przyniosłem pałę to dostałem wipierdziel ( do czego oczywiście żadne z rodziców nie chce się teraz przyznać ;-) .. teraz wpierdziel najchętniej rodzic zrobiłby nauczycielowi..bo przecież moje dziecko jest wybitne..

 

 

 

 

Cześć

Dokładnie jak piszesz. Nic dodać nic ująć. Zawsze mówię dzieciom, że jak coś sobie zrobią to dostaną lanie za brak myślenia i przewidywania skutków. Teraz panuje moda na zabranianie i chronienie, która doprowadza do wychowania pokolenia bezwolnych i niezdolnych do samodzielngo myślenia. Bo i jak maja się nauczyć odpowiadać za siebie jak wszędzie są kontrolowani?

 

Jako nauczycielka z powołania, baaardzo dziękuję Wam za te posty (wiem, wiem, to nie miejsce na taką dyskusję, ale muszę)- jesteście typami najbardziej pożądanymi przez współczesnych belfrów i jednocześnie przedstawicielami wymierającego gatunku.

 

Do samodzielnego myślenia zdolne nie są, ale do przepychania się w kolejkach do wyciągu- pierwsze ( chodzi mi tu o dzieci tego pokolenia, rzecz jasna- nie wszystkie :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużo zależy od tego kto wozi..... i gdzie wozi...

 

Po normalnej trasie nigdy bym się nie odważył..

a malca który jeszcze nie bardzo wie co i jak.... tym bardziej...

 

Ja wśród swoich znajomych miałem najwcześniej dziecko...

i część z nich patrzyła na nas jak na wariatów pod względem tego ile czasu trzeba poświęcić...

Teraz gdy sami mają dzieci okazuje się że ja to byłem lewus i generalnie nierobem bo wszyscy poświęcają dzieciom niemal każda wolną chwilę...

Oczywiście podtykając wszystko pod nos... Bo najważniejsze czy jabłuszko dokładnie umyte, zdezynfekowane i jeszcze obrane sterylnym nożem..

Ja tam z kumplami piłem z jednej butelki w 5ciu i nigdy nie miałem na nic alergii...Moje chłopaki też nie mają....  Ale może to dlatego że nie staram się zrobić z domu wyjałowionej izolatki....

 

Olaf był ze mną we Wloszech po raz pierwszy jak miał 11 miesięcy a Szymon rok i 8 miesięcy...

nie widziałem nic złego w tym czy śpi w foteliku w domu ( lubił w nim spać :-)   czy śpi w foteliku w drodze do Włoch...

 

teraz moi kumple z 4 latkami się pieszczą..bo wiesz taka podroż..będzie zmęczony, będzie mu niedobrze, źle sie będzie czuł....taka zmiana klimatu itd...

 

A najlepsze jest to ze jak byłem na Paganelli z Olafem który miał wtedy 4 lata... to pierwszego dnia okazało się ze dostał ospę :-)

była z nami znajoma pediatra ...ale z tych "normalnych" ..kiedy okazało się ze krostek jest kilka... gorączki nie ma, pogoda jest ładna

to cały tydzień spędził normalnie na śniegu wzbudzając tylko ciekawość cętkami z gencjany...( ale miał doprawdy tylko kilka krostek - łagodnie przeszedł )

Ja dla odmiany po powrocie dostałem ospę 2gi raz w życiu... i tyle krost co miałem na jednym uchu to Olaf miał na całym ciele... (W sumie nigdy w życiu nie przechodziłem czegoś równie dramatycznego :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Już kończąc temat "szalonych matek"... otóż to, a jeżeli szanowna mamusia sama ledwo jeździ i zbliżając się do wyciągu krzyczy do grupy znajomych: "Łapcie nas!", to już chyba wchodzimy w sferę głupoty. Nie jestem w stanie zrozumieć, jakim cudem ktoś tę panią w ogóle wsadził na wyciąg i nikt nie zareagował na płaczące i wyrywające się, najwyżej półroczne, dziecko.

 

Jako nauczycielka z powołania, baaardzo dziękuję Wam za te posty (wiem, wiem, to nie miejsce na taką dyskusję, ale muszę)- jesteście typami najbardziej pożądanymi przez współczesnych belfrów i jednocześnie przedstawicielami wymierającego gatunku.

 

Do samodzielnego myślenia zdolne nie są, ale do przepychania się w kolejkach do wyciągu- pierwsze ( chodzi mi tu o dzieci tego pokolenia, rzecz jasna- nie wszystkie :))

Głupota granic nie zna. Jako aktywny członek rady rodziców w szkole do której chodzą moje dzieci mogę Tobie również współczuć. Ilość durnych pomysłów i pomysłów jak je przepchnąć jest nieogarnialna. To jest coś co rzeczywiście mnie wkurza do imentu bo chodzi o nasz dzieci.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już kończąc temat "szalonych matek"... otóż to, a jeżeli szanowna mamusia sama ledwo jeździ i zbliżając się do wyciągu krzyczy do grupy znajomych: "Łapcie nas!", to już chyba wchodzimy w sferę głupoty. Nie jestem w stanie zrozumieć, jakim cudem ktoś tę panią w ogóle wsadził na wyciąg i nikt nie zareagował na płaczące i wyrywające się, najwyżej półroczne, dziecko.

 

gdzies tu  poniewiera sie na forum fajny wątek o jeździe z nosidełkiem.... (niestety nie jestem w srtanie ogarnąc nowej wyszukiwarki, która ma swoje tajemne limity -3 strony wyników i ani cm wiecej- chyba ze o czyms nie wiem)

Warto poszukac - dyskusja była bojowa. :-).

O ile nie ruszyłaby mnie sytuacja opisana przez Mitka - tj. sprawny narciarz jadący z dzieckiem gdzieś gdzie prawdopodobieństwo dzwonu z innym jest znikome, to taka 'pani' ----hmmmm.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gdzies tu  poniewiera sie na forum fajny wątek o jeździe z nosidełkiem.... (niestety nie jestem w srtanie ogarnąc nowej wyszukiwarki, która ma swoje tajemne limity -3 strony wyników i ani cm wiecej- chyba ze o czyms nie wiem)

Warto poszukac - dyskusja była bojowa. :-).

O ile nie ruszyłaby mnie sytuacja opisana przez Mitka - tj. sprawny narciarz jadący z dzieckiem gdzieś gdzie prawdopodobieństwo dzwonu z innym jest znikome, to taka 'pani' ----hmmmm.....

 

http://www.skiforum....idelku-ankieta/

 

Jak coś potrzebuję znaleźć na SF to korzystam z google dodając "skiforum" i dość często skutecznie i szybko odnajduję.

 

Pozdro

Wiesiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...
Rodzice cierpiący na debilizm to standard w dzisiejszych realiach. Znam co najmniej kilka przykładów, rodziców tak ślepo zapatrzonych w swoje nierzadko dorosłe dzieci, że nie mogę wyjść z podziwu jak będąc tak głupim można funkcjonować np na stanowisku managera...niestety to postępujące zidiocenie społeczeństwa rozprzestrzenia się w tempie galopującym...pójść na policję na wezwanie w sprawie mandatu ciężko więc wysyła się Mamę ale pojechać na sylwestra na narty ze znajomymi schlać się i złamać dwie nogi ? Czemu nie :-D Poza tym co napisałem w poprzednim moim poście w tym temacie, na stoku denerwują mnie wszelkie przejawy aktywności stwarzające realne zagrożenie dla innych użytkowników a takich zachowań w Polsce widzę niestety bardzo wiele i mam wrażenie, że z sezonu na sezon coraz więcej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rodzice cierpiący na debilizm to standard w dzisiejszych realiach. Znam co najmniej kilka przykładów, rodziców tak ślepo zapatrzonych w swoje nierzadko dorosłe dzieci, że nie mogę wyjść z podziwu jak będąc tak głupim można funkcjonować np na stanowisku managera...niestety to postępujące zidiocenie społeczeństwa rozprzestrzenia się w tempie galopującym...pójść na policję na wezwanie w sprawie mandatu ciężko więc wysyła się Mamę ale pojechać na sylwestra na narty ze znajomymi schlać się i złamać dwie nogi ? Czemu nie :-D Poza tym co napisałem w poprzednim moim poście w tym temacie, na stoku denerwują mnie wszelkie przejawy aktywności stwarzające realne zagrożenie dla innych użytkowników a takich zachowań w Polsce widzę niestety bardzo wiele i mam wrażenie, że z sezonu na sezon coraz więcej.

a dla mnie najgorszy dzien na nartach jest lepszy  od najlepszego dnia w pracy……...

mimo ze swoja prace lubie…….

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jan koval, w takim razie zacznij pracować na nartach ;] wtedy najgorszy dzień na nartach będzie gorszy lub co najwyżej równy jakiemukolwiek dniowi w pracy. Nie jestem malkontentem, temat wątku traktuje o rzeczach, które denerwują nas na stoku. Mam zastanawiać się co napisać w obawie przed wykpieniem ? Rozumiem, że może Cię nic nie denerwować kiedy jesteś na nartach, że wpinając narty na stoku zakładasz różowe okulary(dosłownie i w przenośni). Mnie jednak stwarzanie nieuzasadnionego niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia ludzi na stoku wkurwia. Czy to powód żebym przestał jeździć ?

 

mig12345, nie zauważasz bądź nie przeszkadza Ci postępujące zidiocenie społeczeństwa. Przyjmuję, że może tak być choć ciężko mi to zrozumieć bo wydajesz się inteligentnym gościem. Przykłady tego zjawiska oraz jego przyczyn można mnożyć. Tylko po co ? Obecnie to niezaprzeczalny fakt...Przykre, że takich ludzi nie można wyizolować ze społeczeństwa bo póki głupota ludzka śmieszy póty jest OK. Co zrobić kiedy ludzka głupota wyrządza przykre konsekwencja ludziom postronnym ? Czy kiedy umrze bliska Ci osoba i gdyby nie oczywista głupota lekarza z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można byłoby przyjąć, że dałoby się ją uratować również będziesz kpić takimi głupimi linkami ? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mig12345, nie zauważasz bądź nie przeszkadza Ci postępujące zidiocenie społeczeństwa.

 

 

Myślę, że społeczeństwo zawsze takie było. Zmiana polega na propagowanych wzorcach, na tym, że zorientowano się, że warto jest do tej grupy przygotować "szerszą" ofertę np. polityczną, medialną. Z czasem stała się ona jedyna, wszechogarniająca i obowiązująca. Internet bardzo to ułatwił. Obowiązujące stało się patrzenie i równanie w dól. I rzeczywiście zalew tandety myślowej jest niewiarygodny. Sam od lat tylko się wycofuję (z powodu dramatycznej obniżki poziomu) - rezygnując np. z kolejnych czytanych miesięczników - odpadały kiedyś "Focus" później "Charaktery" w kolejce jest "Wiedza I Życie", trzyma się jeszcze "NG", w tygodnikach to już był totalny pomór. Nikt nie chce moich pieniędzy? Za mało nas??

 

Na szczęście zostały książki i tu jest ocean nie do ogarnięcia - do śmierci wystarczy. Odkryłem "ostatnio" autobiografie (wcześniej jakoś je omijałem) a wśród nich wczoraj przeczytałem "Ducha w sieci" Mytnicka - te prawie 700 stron (przeczytane z małą przerwą na sen) wbiło mnie dosłownie w podłogę. To książka socjologiczno-psychologiczna choć spodziewalibyśmy się czegoś innego. Dzisiaj zabiorę się za maleńką autobiografię Hawkinga... w kolejce Dior, Chanel albo ktoś inny. I wyobraźcie sobie w książkach nie ma reklam (ani product placement)!!!

 

A co do społeczeństwa to już dawno położyłem na nie laskę, nie spodziewam się niczego sensownego. Tworzę więc swój pęcherzyk ochronny - zawsze gotów na wycofanie się na z góry zaplanowane pozycje. Na przykład gdy chamstwo i głupota opanuje (nie mówię, że tak będzie bo na razie nie jest źle) to forum...

 

pozdro

Wiesiek

 

pees - fajnie, że zawitałeś na tym forum - przyjemnie się Ciebie czyta - jakkolwiek w sprawie linku od miga nie zgadzam się z Tobą - bo być może takie kłódki powinny zawisnąć w całej Polsce. Niczego to oczywiście nie zmieni ale zawsze łabędzi śpiew...

Bo pewnie powiesił to odchodzący Nauczyciel.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

M!kseR- czasem trudno jest pisac bez emotków.... coż, nic na to nie poradzę.

 

Jako ciekawostkę polecam doczytanie do końca linkowanego artykułu- gdzie jest sedno mojego maila. 2 dyrektorów(ek) potraktowało sprawę tak jak na to zasługuje - jak niezły, inteligentny dowcip. A trzeci? Poczuł się urażony? Dostosował sie do debilów? Miał wątpliwości, czy to nie o nim? Tak, ma racje - to o nim!

Zawsze bylem/jestem przeciwnikiem spiskowych teorii dziejów ale w przypadku oświaty podejrzenia sprzed kilkunastu lat  powoli zmieniają sie w pewność. Obecny poziom tejże to celowy sabotaż. W przeciwnym wypadku należałoby załozyć, ze osoby zajmujące sie kierunkami zmian i reform w oświacie są totalnymi idiotami i nie maja kompletnie zdolnosci przewidywania skutków kolejnych 'reform'. W tej pewności utwierdzają mnie doświadczenia z 6 lat udziału w Radzie Rodziców ( w ponoć najlepszej szkole w mieście- boję sie pomyśleć co sie dzieje w tych 'nienajlepszych'), rozmowy z dyrektorem zmuszonym do realizacji 'tworczych pomysłow'  i relacje wspołmałzonki mającej bliski kontakt z nauczaniem..... 

A może to jednak głupota? Nie trzeba by szukać spiskowców.... :-) Napisałbym konkretniej ale i tak Jarek by mnie wyciął, ... ;)

A efektem takiej szkoły jest np. dyplomowany  technik instalator szukający na rurze tajemniczego 'fi'.... (fakt autentyczny).

Może wreszcie dotrze swiadomośc jak bardzo krzywdzimy pobłażaniam, pożniejsze zderzenie z realiami, gdy juz nie wszystko wolno, a licza sie konkrety bywa bardzo przykre i bolesne.

M!kser - próżne nadzieje. W obecnym stanie prawnym nie tylko idiotów nie odseparujesz ale i nawet przestępców.....

 

Miłego popołudnia

M

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmiana polega na propagowanych wzorcach, na tym, że zorientowano się, że warto jest do tej grupy przygotować "szerszą" ofertę np. polityczną, medialną. Z czasem stała się ona jedyna, wszechogarniająca i obowiązująca. Internet bardzo to ułatwił. Obowiązujące stało się patrzenie i równanie w dól.

Prawda, święta prawda. Jeżeli za wartości będzie się uznawało głupstwa, to wartości staną się głupstwem, a wtedy trudno o statysfakcję w życiu społecznym. Doskonale rozumieli to już starożytni Grecy otaczając ogromną troską swoją paideię. Brakuje teraz tego...

Powracając do tematu wątku, to mnie często irytuje sytuacja zanim założę narty, kiedy szukam interesujących mnie informacji na stronach internetowych ośrodków narciarskich. Często bowiem brakuje aktualnych informacji o ilości otwartych tras, sytuacji śniegowej, cenach karnetów,  występujących utrudnieniach czy sprzyjających, zachęcających do przyjazdu okolicznościach. Trudno jest ocenić czy dana informacja jest aktualna czy nie. Cenniki pojawiają tuż przed sezonem, kiedy już dawno trzeba było podjąć decyzję gdzie jechać. Informacje są nieraz tak ukryte, że znajduje się je przypadkowo, po pewnym czasie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.....  Jako ciekawostkę polecam doczytanie do końca linkowanego artykułu- gdzie jest sedno mojego maila. 2 dyrektorów(ek) potraktowało sprawę tak jak na to zasługuje - jak niezły, inteligentny dowcip. A trzeci? Poczuł się urażony? Dostosował sie do debilów? Miał wątpliwości, czy to nie o nim? Tak, ma racje - to o nim!  .......

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jan koval, w takim razie zacznij pracować na nartach ;] wtedy najgorszy dzień na nartach będzie gorszy lub co najwyżej równy jakiemukolwiek dniowi w pracy. Nie jestem malkontentem, temat wątku traktuje o rzeczach, które denerwują nas na stoku. Mam zastanawiać się co napisać w obawie przed wykpieniem ? Rozumiem, że może Cię nic nie denerwować kiedy jesteś na nartach, że wpinając narty na stoku zakładasz różowe okulary(dosłownie i w przenośni). Mnie jednak stwarzanie nieuzasadnionego niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia ludzi na stoku wkurwia. Czy to powód żebym przestał jeździć ?

 

 

nie nie jest to powod do porzucenia nart

 

Ja mam zawod, ktory  wykonuje dobrze, daje mi zadowolenie i pozwala mi na zachcianki w sensie nart czy innych rowerow mtbk…...

dostrzegam niebezpieczenstwa, dostrzegam  naganne zachowania (ktorych, na szczescie, tutaj, jest malo) - ale mnie to nie obchodzi…..

zauwaz, ze dane nam jest  spedzenie okreslonej ilosci dni na nartach……...

ja po prostu  uwielbiam kazda chwile……..

i na stoku prawie nic nie jest mnie w stanie poruszyc……..

Peace ponad wszystko

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat rzeka ale coś dopiszę od siebie :)

 

Nie wszystko jest z kategorii "co mnie wkurza " ale wiele rzeczy mi się nie podoba i większość jest od  strony organizacyjnej i dotyczy samego właściciela stoku .Jest to po prostu nie logiczne do granic absurdu a należy zaliczyć do tego w pierwszej kolejności przygotowanie stoku , czyli np. same stoki są ratrakowane tak bardzo rzadko że przecietny narciarz "sztruksu "nie będzie widział na oczy przez całe swoje życie :D wiadomo można zgonić na oszczędności itd. ale już np. przygotowanie podjazdu przy bramkach to jest jakaś kpina.Byłem pierwszy raz w białce i na "beemce" trzeba było za bramkami maszerować do krzesełka pod górke po nie równej nawierzchni, tzn.muldy, lód + rozsypany cukier.Na wspomnianej "beemce" najgorsze były chyba same bramki które dosyć szybko wykrywały karnet i sporo osób nie zdążało wejść .Mnie raz tak nie wpuściło  i trzeba było się gimnastykować ale nie wszyscy sobie z tym radzili

 

kolejna rzecz jak już jesteśmy przy bramkach i krzesełkach ,to tworzące się tam kolejki  i ruch narciarzy przypominają mi  ruch na skrzyżowaniu w  Wietnamie :lol: jakby tego było mało to wszyscy znajomi musza jechac razem jednym krzesłem więc często jedzie tylko połowa osób jaka powinna jechać :) rozumiem rodziców z dziećmi ale to jedyny akceptowalny wyjątek Samo ustawienie kolejki ludzi przed bramkami też jak w Wietnamie , a przecież mogliby coś pomyśleć i zrobić tory do ustawiania się w bramki w ilości takiej ile jest bramek i w linii prawie prostej do bramek a tak jeszcze są udziwnienia takie że podejście jest ciasnym łukiem 180 stopni i ludzie się depcza i przewracają..W kolejkach można spotkać osoby palące,ja należe do niepalacych więc zwracam uwagę,łatwo domyśleć się jaka jest reakcja :D.

 

Samo miejsce do zsiadania z krzesełka też nie imponują zwłaszcza szerokościa która przeważnie jest szerokością wyciągu.Same warunki śniegowe zjazdu to tak z jednej skrajności w drugą skrajność i mnożąc to przez ilość osób uczących się jeżdzić plus ilość parapeciarzy to efekt jest kiepski .Ja mam na to swój sposób i zawsze uciekam z ławki pierwszy bo inaczej wiem jak to sie może skończyć.

 

Co do samego jeżdzenia to przeszkadza mi jak na długim, szybkim stoku sporo osób jeżdzi pługiem całą szerokością w poprzek stoku.To tak jakby ktoś ,kto robi prawojazdy jechał nauka jazdy robił slalom po 3 pasach .Stoki powinny mieć jakiś poziom i osoby zjeżdzające powinny jechać mniej wiecej takim samym tempem a ci co stawiają pierwsze kroki niech się męcza na oślich łączkach i mniejszych stokach lub wyznaczonych jego częściach.Owczywiście dekalog narciarza znam i fakt sporo osób łamie go od a do z ale się rozpisałem  :lol:

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do samego jeżdzenia to przeszkadza mi jak na długim, szybkim stoku sporo osób jeżdzi pługiem całą szerokością w poprzek stoku.To tak jakby ktoś ,kto robi prawojazdy jechał nauka jazdy robił slalom po 3 pasach .Stoki powinny mieć jakiś poziom i osoby zjeżdzające powinny jechać mniej wiecej takim samym tempem a ci co stawiają pierwsze kroki niech się męcza na oślich łączkach i mniejszych stokach lub wyznaczonych jego częściach.Owczywiście dekalog narciarza znam i fakt sporo osób łamie go od a do z ale się rozpisałem  :lol:

Czy przy pierwszym zapięciu nart do butów od razu posiadłeś sztukę jazdy na krawędziach i sam nigdy nie płużyłeś ? :) Żeby się rozwijać trzeba stopniować skalę trudności i zmieniać trasę, inaczej będziemy mistrzami oślich łączek. Dzisiaj byłem w Kubińskiej Holi, pierwszy raz w tym sezonie, cały rok oczekiwania i nic mi nie przeszkadzało :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...