Skocz do zawartości

Blokada przed stromiznami - jak zwalczyć strach?


HesSki

Rekomendowane odpowiedzi

Na naszej forumowej skali przeskok - w zasadzie z 4 na 5,5 , bo z tymi czarnymi trasami, to jeszcze hardkor, ale pizzy (pługa) zero. Jazda i szerokim, i średnim, i tak wąskim, że niemal na krechę ;) Jedyne czego nie mogę przełamać to pewnego rodzaju strachu, kiedy jadę sobie czerwoną trasą, jest super, i w pewnym momencie, za winklem, jest powiedzmy 150m w dół na złamanie karku - kurde, nachylenie takie, że w głowie się kręci, i jak tu zjechać? Przecież w momencie "łamania" skrętu (nie pamiętam jak się nazywa ten moment, kiedy twarzą jesteś w dół stoku przy skręcie) to ja nabiorę takiej prędkości, że kwik ino i ratuj się kto może! :eek::eek: Nie wiem, jak poradzić sobie z oswojeniem się ze stromym stokiem. Na w miarę płaskich to śmigam aż miło, ale nie daj Boże jakaś stromizna - reakcja: zjazd poboczem "na wahadełko". Myślę, że instruktor w tym przypadku nie pomoże, bo jakim cudem? Chyba mnie nie zepchnie :) Oswajanie się z prędkością to nie problem, w formie zabawy na pustych stokach małe wyścigi itp - prędkość dostosowana do umiejętności to sama frajda z jazdy. Ale wiadomo - do póki ją kontroluję. A co, kiedy zaskakuje mnie w/w stromizna? Jak sobie radziliście z pierwszymi stromiznami?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 150
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Dobrą metodą na oswojenie ze stromiznami jest nauczyć się skręcać na jak najstromszym stoku. To jest główny problem narciarzy, których przerażają stromizny. Na stoku, narty w czasie skrętu, są na moment ustawione wzdłuż linii spadku stoku. Ich szybkość na stromym stoku w bardzo krótkim czasie gwałtownie rośnie. Dosłownie uciekają z pod pupy. Człowiek się odchyla do tyłu, co jeszcze zwiększa szybkość nart. I praktycznie nie da się ich dalej kontrolować. Pozostaje upadek na bok i perspektywa zsuwania się po stoku. Do nauki skrętów należy wybierać nie strome stoki, tylko strome, krótkie ścianki. Takiemożna spotkać nawet na niebieskich trasach. Ćwiczymy tu skręty. Ewentualny upadek, to tylko krótkie zsunięcie się do wypłaszczenia. Ścianka powinna być z gładkim miękkim śniegiem. Najlepiej, gdy jest jak najmniej ludzi, by kogoś nie zaskoczyć swoim upadkiem. Należy stopniować stromiznę. Jak pokonujemy daną ściankę dość swobodnie to próbujemy na stromszej. Nie piszę jakim stylem należy skręcać, bo to zależy od zaawansowania. Dążyć do skrętu równoległego. Jedną z przeszkód w nauce jest zwykły strach, usztywnienie ciała. Łatwiej jest to przezwyciężyć na krótkiej ściance niż na długim stromym stoku. Uczyłem kiedyś swoją żonę. Jak już zaczęła skręcać równolegle dosyć swobodnie, to utrudniałem jej te skręty, przez wybieranie coraz stromszych ścianek. Efekt jest taki, że swobodnie kręci na wszystkich czarnych trasach. Nawet na ich najstromszych odcinkach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedyne czego nie mogę przełamać to pewnego rodzaju strachu, kiedy jadę sobie czerwoną trasą, jest super, i w pewnym momencie, za winklem, jest powiedzmy 150m w dół na złamanie karku - kurde, nachylenie takie, że w głowie się kręci, i jak tu zjechać? Przecież w momencie "łamania" skrętu (nie pamiętam jak się nazywa ten moment, kiedy twarzą jesteś w dół stoku przy skręcie) to ja nabiorę takiej prędkości, że kwik ino i ratuj się kto może! :eek::eek: [/B]

Jak sama napisalas skrecac na niestromym potrafisz... Wiec to tylko blokada psychiczna... Nie usztywniaj sie... Szybciej wykonuj skret i po 47 upadkach w koncu wyjdzie... Kazdy kiedys dojdzie do momentu, gdy nagle "wystromienie" stoku bedzie owa wisienka na torcie...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bierz przykład z tego faceta : http://pl.wikipedia....iki/Bear_Grylls . Rewelacyjny człowiek , bardzo chciałbym zostać jego uczniem , a przynajmniej spotkać. Wspinaczka , narciarstwo , survival , lotnictwo itp.itd. mu nie straszne ; ma również bardzo dużą wiedzę. Chciałbym być jak on gdy dorosnę.

Oj znam skubańca. Na discovery oglądam jego ultimate survival czy jakoś tak. Podziwiam zjadanie ryb na żywca, przykrywanie się skórą świeżo zdartą z łosia oraz przeprawianie się nago przez jedyną niezamarzniętą rzekę na syberii :D:D TO dzięki niemu w narciarstwie doceniłam znaczenie WEŁNY :) która nawet mokra, jest ciepła :D Tylko jeszcze nie widziałam, jak walczy ze stromym stokiem - może to nawet dla niego za duży wyczyn ? :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak sama napisalas skrecac na niestromym potrafisz... Wiec to tylko blokada psychiczna... Nie usztywniaj sie... Szybciej wykonuj skret i po 47 upadkach w koncu wyjdzie... Kazdy kiedys dojdzie do momentu, gdy nagle "wystromienie" stoku bedzie owa wisienka na torcie...

chemik ja mam tę świadomość, że to wszystko siedzi w głowie (psychice znaczy) najgorsza jest wizualizacja wielkiej śnieżnej kuli jaką się stanę po upadku z takiej stromizny.Aż mnie ktoś nie otrzepie przy bramce wyciągu. Niestety nie zdecydowałam się na podjęcie ryzyka zjazdu z jednego względu - każdy porządny (ze stromiznami) stok, na jaki w tym sezonie trafiałam to była jedna wielka zlodowaciała bryła, a na lodzie to nie ma jazdy dla mnie :( Jakby to był kopny śnieg, czy chociaż ładnie zratrakowany śnieżek, to myślę, że już bym to miała za sobą. Ale kurde, nie jest mi coś dane zjechać ze stromizny :-/
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

HesSki,myślę że twój problem ze stromiznami dotyczył chyba wszystkich narciarzy,nie wyłączając mnie.Tez kiedyś miałem podobne dylematy i starałem sie zaobserwowac dlaczego tak sie dzieje.Zauwazyłem że chyba każdy normalny człowiek ma instynktowy odruch cofania sie przed stromizną,przepaścią i kojarzonym z tym niebezpieczeństwem.Podobnie miałem i ja i wjeżdzając na stromizny cofałem sie do tyłu przez co dociążałem tyły nart,dostawały one kopa i uciekały mi spod pupy jak napisał Dziadek Kuby a efekt był taki że w takiej pozycji cięzko było o jakikolwiek manewr nartami a kończyło się,sama wiesz jak :eek:W końcu zrobiłem coś co sam zauwazyłem i podpowiedział mi ktoś mający pojęcie:dojeżdzając do stromego odcinka nie cofnołem się, tylko wbrew instynktownemu odruchowi samozachowawczemu wręcz tak jakbym się centralnie rzucił w te "przepaść" obniżając pozycję na nartach,siadając na "językach".Efekt był jak dla mnie wtedy zdumiewający bo nie obciążając tych tyłów,stojąc pośrodku nart pomimo jakiejś tam prędkości byłem w stanie manewrowac nartami stojąc na ich środku (ułatwiła mi to tez niższa pozycja) a i prędkość tez jak zauwazyłem pomagała mi w wykonywaniu skrętów i wtedy ...przyszło olśnienie:rolleyes:.Reasumując to kwestia przełamania bariery psychologicznej,postaraj sie wbrew odruchowi tak jakby rzucić sie w ta stromiznę przy obniżonej pozycji a powinno byc lepiej.Niech pocieszeniem dla Ciebie będzie że nic złego nie powinno Ci sie stac,najwyżej zaliczysz parę "nurków" w śnieg których już pewnie mase zaliczyłaś i pewnie sporo jeszcze przed Tobą,zapewniam Cie że do góry nie polecisz:D.Znajdz taki stok jaki proponował Dziadek Kuby-ze ściankami poniżej których sa wypłaszczenia i próbuj,Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam Dzidek dobrze radzi. Dozowanie stromizny na krótkich sciankach to dobra metoda na kształtowanie psychiki. Chemiku - pamietaj, że na stromym kazdy upadek to lot do podstawy ścianki - czasami 200-300 metrów więc 47 takich lotów to sporo;):). Kontrola jazdy na stromym to skrócenie przechodzenia linii spadku stoku. Jak to osiągnąc - ćwiczyc śmigi w szybkim rytmie na szerokich nartach. Zwracać uwagę na: - Nigdy nie dać nartom spod siebie wyjechać. - Stosować solidne odciążenie poprzez wyjście w górę wspierając się na kijku lub nawet dwóch. Żeby narty nie wyjechały ruch musi byc skierowany w górę do przodu z lekkim odchyleniam w kiedunku zamierzonego skrętu. - Starać sie opanowac skoczna zmiane kierunku jazdy na średnio stromym stoku juz się da - Pamietac o szerokim prowadzeniu nart, szerokim to znaczy szerokim na metr powiedzmy a nie na 20cm i bardzo mocnym zakrawędziowaniu. Im dłuższa narta tym pewniej będziemy na bardzo stromym stali i tym mniej siły bedzie od nas wymagało zazębienie się na stoku. Śnieg trzyma sie tylko do 60-max65 stopni więc nie musimy jeździc po pionowych scianach na szczęście:) Pozdrawiam

Użytkownik Mitek edytował ten post 20 styczeń 2009 - 12:58

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

paszczak72: właśnie moje upadki to osobliwa sprawa, bo wszystkie mogę policzyć i opisać i nawet raportować w wyniku czego zaistniały - nie było ich wiele :) Moja nauka była bezupadkowa - z równowagą u mnie całkiem nieźle, bo dużo konno jeżdżę :) Wniosek jeden - muszę przełamać barierę strachu, i zrobię to na następnym wypadzie na narty, o ile tylko znajdę OŚNIEŻONY stok. Nie zlodowaciały. Obniżę pozycję na bardziej parterową, ręce z przodu - wtedy dużo pomagają. Szybszy skręt i ewentualnie wyhamowywanie przetrzymaniem skrętu. uhhh, tylko jeszcze muszę RUSZYĆ :D (a może po prostu się nie zatrzymywać przed stromizną ? hmmmm....)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziadek Kuby dobrze Ci radzi. :) Wybierz "ściankę" na której czujesz się pewnie i od niej zacznij ćwiczenie skrętów, jak już to opanujesz, to przenoś się na coraz stromsze i koniecznie zakończone wypłaszczeniem ścianki. Nawet jak coś nie wyjdzie, to się rozpędzisz kawałek (pisałaś, że prędkości się nie boisz;)) i na wypłaszczeniu wyhamujesz. :) A potem to już tylko Harakiri i inne pionowe ściany długości kilkuset metrów. :rolleyes:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dorzucę coś od siebie :) Dawno, dawno temu, kiedy byłem jeszcze względnie mały (chyba miałem 12 lat...) zacząłem jeździć przez kilka sezonów (jakieś 2 tyg. w roku) z instruktorem - człowiek starej daty, mieszkaniec Bielska-Białej. Otóż jedne z zajęć, które b. dobrze pamiętam i BARDZO mi się przydały były o tym jak BEZPIECZNIE upadać - głównie wtedy kiedy człowiek już wie, że leci np. na pysk :), ale też upadki awaryjne kiedy już nic innego nie da się zrobić - np. zieje przed nami czarna pustka lub lodowaty potok :D I przydały mi się nawet nie dlatego żebym miał jakieś szczególnie częste kontakty z tzw. "glebą", ale dlatego, że ew. upadek i to jak się podczs niego zachować (ułożyć), nie budzi wielkiej paniki.

Użytkownik przenio edytował ten post 20 styczeń 2009 - 13:16 Poprawka gramatyczna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam

- Pamietac o szerokim prowadzeniu nart, szerokim to znaczy szerokim na metr powiedzmy a nie na 20cm i bardzo mocnym zakrawędziowaniu.
Im dłuższa narta tym pewniej będziemy na bardzo stromym stali i tym mniej siły bedzie od nas wymagało zazębienie się na stoku.
Śnieg trzyma sie tylko do 60-max65 stopni więc nie musimy jeździc po pionowych scianach na szczęście:)
Pozdrawiam


hmm... na stromym szerokie prowadzenie na szerokosc do 1 m
to jazda w calosci na dolnej narcie. Niepewna jest taka jazda Mitek.
Na stromych zboczach przejezdzonych i nie przejezdzonych wystepuje czesto beton i na nim trzeba sie zazebiac dwiema nartami, bo calkowite oparcia ciezaru na dolnej narcie doprowadza czesto
do bardzo niebezpiecznego w skutkach uslizgu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[o ile tylko znajdę OŚNIEŻONY stok. Nie zlodowaciały.

Obawiam się ,że jeżeli będzie to w Polsce lub w jej najbliższej okolicy ,to więszość stromych stoków będzie zalodzona. Dobrze jeśli poćwiczysz skręty na lodzie na średnio stromych trasach. Stromizna i lód to niestety bardzo często nierozerwalne części. Z mojego doświadczenia wynika ,że do nauki jazdy po stomiźnie najlepiej nadają się strome części lodowców jest szeroko i wbrew nazwie przeważnie nie ma tam lodu :eek: Trzeba jednak wybierać dni z dobrą widocznością.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A potem to już tylko Harakiri i inne pionowe ściany długości kilkuset metrów.
powiedzmy szczerze; harakiri nie jest bardzo stroma "scianka". ma cos ok 30-35 stopni o ile dobze pamietam. to jest stromo , ale nie extremalnie stromo. bardzo stromo zaczyna sie od 40 st. i wtedy zaczyna sie zabawa......
jezeli harakiri znaczy "stromo" to jeszcze dluga droga do jazdy na stromych stokach....

poza tym, rozstaw nog ok metra proponowal bym dla gimnastyczek ; to prawie szpagat!!!!!
faktem jest ze na bardzo stromym odleglosc jednej i drugiej narty moze taka byc, jezeli chcemy, zeby obydwie narty mialy kontakt ze sniegiem, wtedy po prostu jedna narta jest wyzej a druga duuuuuzo nizej.
ale w normalnym skrecie metr racze jnie wystepuje
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

hmm... na stromym szerokie prowadzenie na szerokosc do 1 m
to jazda w calosci na dolnej narcie. Niepewna jest taka jazda Mitek.
Na stromych zboczach przejezdzonych i nie przejezdzonych wystepuje czesto beton i na nim trzeba sie zazebiac dwiema nartami, bo calkowite oparcia ciezaru na dolnej narcie doprowadza czesto
do bardzo niebezpiecznego w skutkach uslizgu

Żeby się zażębic własnie musisz miec szeroką pozycję. Oczywiście szeroką patrząc po stoku (odległość nart) nie o odległości od siebie nóg to jest chyba oczywiste. Nie wiem czy to metr czy nie - zależy od kąta nachylenia.

poza tym, rozstaw nog ok metra proponowal bym dla gimnastyczek ; to prawie szpagat!!!!!


Nie przesadzaj Ja szpagatu nie robie a z rozstawem metr pojadę.

faktem jest ze na bardzo stromym odleglosc jednej i drugiej narty moze taka byc, jezeli chcemy, zeby obydwie narty mialy kontakt ze sniegiem, wtedy po prostu jedna narta jest wyzej a druga duuuuuzo nizej.
ale w normalnym skrecie metr racze jnie wystepuje


Jak stoisz na stoku o nachyleniu 40 to narty musza byc odległe od siebie o metr pewnie inaczej nie ma mowy o stabilności i dobrym dociążeniu obu nart.

powiedzmy szczerze; harakiri nie jest bardzo stroma "scianka". ma cos ok 30-35 stopni o ile dobze pamietam. to jest stromo , ale nie extremalnie stromo. bardzo stromo zaczyna sie od 40 st. i wtedy zaczyna sie zabawa......
jezeli harakiri znaczy "stromo" to jeszcze dluga droga do jazdy na stromych stokach....

Rzeczywiście róznica miedzy 30 a 40 stopni jest naprawdę poważna. Przy pierwszym nachyleniu jedziesz praktycznie normalnie przy drugim to juz skakanie. Zgadzam się z Jankiem naprawdę stromo zaczyna się od 40.

Użytkownik Mitek edytował ten post 20 styczeń 2009 - 13:59

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam
Dzidek dobrze radzi. Dozowanie stromizny na krótkich sciankach to dobra metoda na kształtowanie psychiki. Chemiku - pamietaj, że na stromym kazdy upadek to lot do podstawy ścianki - czasami 200-300 metrów więc 47 takich lotów to sporo;):).
Kontrola jazdy na stromym to skrócenie przechodzenia linii spadku stoku. Jak to osiągnąc - ćwiczyc śmigi w szybkim rytmie na szerokich nartach. Zwracać uwagę na:
- Nigdy nie dać nartom spod siebie wyjechać.
- Stosować solidne odciążenie poprzez wyjście w górę wspierając się na kijku lub nawet dwóch. Żeby narty nie wyjechały ruch musi byc skierowany w górę do przodu z lekkim odchyleniam w kiedunku zamierzonego skrętu.
- Starać sie opanowac skoczna zmiane kierunku jazdy na średnio stromym stoku juz się da
- Pamietac o szerokim prowadzeniu nart, szerokim to znaczy szerokim na metr powiedzmy a nie na 20cm i bardzo mocnym zakrawędziowaniu.
Im dłuższa narta tym pewniej będziemy na bardzo stromym stali i tym mniej siły bedzie od nas wymagało zazębienie się na stoku.

Śnieg trzyma sie tylko do 60-max65 stopni więc nie musimy jeździc po pionowych scianach na szczęście:)
Pozdrawiam


Mitku, przy moim wzroście 172cm (i wadze 54kg) mam nartkę 155cm (salomon X-Wing 5) czy to będzie dla mnie jakieś utrudnienie, czy raczej ułatwienie w zjeździe ze stromizny? Są zwrotne i przyjemnie w prowadzeniu, ale porównania z nie mam, bo nie jeździłam na dłuższych.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Żeby się zażębic własnie musisz miec szeroką pozycję. Oczywiście szeroką patrząc po stoku (odległośc nart) nie po odległości od siebie nóg to jest chyba oczywiste. Jak stoisz na stoku o nachyleniu 40 to narty musza byc odległe od sibie o metr pewnie ionaczej nie ma mowy o stabilności i dobrym dociążeniu obu nart


Przeteoretyzowales sie Mietek.
Ja mowie o stromym stoku.
Na stromym im wiekszy rozstaw nart tym wiekszy ciezar na narcie dolnej.
To powinno wystarczyc.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Mitku, przy moim wzroście 172cm (i wadze 54kg) mam nartkę 155cm (salomon X-Wing 5) czy to będzie dla mnie jakieś utrudnienie, czy raczej ułatwienie w zjeździe ze stromizny? Są zwrotne i przyjemnie w prowadzeniu, ale porównania z nie mam, bo nie jeździłam na dłuższych.

Nie wiem co to za nartka dokładnie. Nie znam się za dobrze ale napewno. Narta krótsza i do tego jeszcze miekka bedzie gorzej sie spisywac na twardym i stromym niz dłuzsza i twarda. Moja zona przy podbnych parametrach. Jest niższa (165cm) ale troche ciezsza. Ma wprawdzie 155cm ale pierwszą slalomke i nie narzeka. Wręcz przeciwnie jest cały czas zafascynowana trzymaniem a jeździna tej narcie juz drugi sezon.
Pozdarwiam serdecznie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...