Skocz do zawartości

Kto z Was, kiedyś złamał na NARTACH....


Lutek

Rekomendowane odpowiedzi

Strach pomyśleć....:confused: Ja widziałem ja małe dziecko jadąc na kreche wleciało prawie w stojacy na dole ratrak:confused: Gdyby nie siatka ochronna.....:confused: Ale pare razy widziałem smieszne sytuacje. Koleś który miał Fischer`y najnowszej generacji dopiero się uczył... Pewnej nocy musiał chyba zarzucic z lekka na krawędz, bo dostał takiego spida że wleciał nam do budki:) Mówię dosłowie:D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 67
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Nigdy na nartach nic nie złamałem..i niech tak zostanie:) Ale rok temu wyskoczyłem przy dużej prędkości z muldy i lądując niefortunnie wykręciłem lewe kolano. Jak leżałem to myślłem że poszły więzadła albo ścięgna. Na szczęście się pomyliłem;) ale do tej pory gdy za długo siedzę to kolano boli.. :( Taki już urok naszej pasji :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
  • 1 rok później...
Odświeżam temat- złamałem i to jeszcze na sam koniec sezonu bo 5 kwietnia rączkę podczas pobytu w Livignio. Żeby było śmieszniej to już w drugi dzień. Śmigałem jeszcze do końca tygodnia z bólem ręki do lekarza zgłosiłem się dopiero po tygodniu, zrobiłem prześwietlenie i okazało się że złamana (pech- jakiś guzek większy w lewej ręce- dobrze że mnie w gips nie wsadzili) :mad:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 lata później...
Cześć

O ile to się liczy, to syn na snowbordzie dwa razy nadgarstki, rok po roku raz lewy, raz prawy.

Liczy się ale czy nikt kto go uczył nie powiedział mu, że na desce nalezy uzywać rekawic ze sztywnikami ochraniającymi nadgarstki??? Nawet po pierwszym złamaniu??? Pozdro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ po pierwszym złamaniu, na następny sezon zostały zakupione odpowiednie rękawice i jakoś tak upadł, że złamał. Za pierwszym razem nie miał rękawic, bo była to spontaniczna decyzja o odstawieniu nart i spróbowaniu jazdy na desce. Po drugim razie stwierdził, że żegna się ze snowbordem i wraca do nart. I co złamał kolejny raz lewą rękę dla odmiany na schodku.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześc

Ależ po pierwszym złamaniu, na następny sezon zostały zakupione odpowiednie rękawice i jakoś tak upadł, że złamał. Za pierwszym razem nie miał rękawic, bo była to spontaniczna decyzja o odstawieniu nart i spróbowaniu jazdy na desce. Po drugim razie stwierdził, że żegna się ze snowbordem i wraca do nart. I co złamał kolejny raz lewą rękę dla odmiany na schodku.

No to aż dziwne. Może to kwestia etapu w rozwoju i osłabienia kośćca w tym okresie. Moje dzieci jeżdża na rolkach i uzywaja takich nakladek ze sztywnym metalowym elementem oprawionyym w tworzywo montowanym od wewnętrznej strony dłoni na rzepy - mysle, że taki sam powinien byc w dobrych snowboardowych rekawicach - zwłaszcza dla poczatkująych - pracuje idelanie na asfalcie i betonie. Pozdrawiam serdecznie i zyczę aby to juz był wyczerpany statystyczny limit złamań na jednostkę.

Użytkownik Mitek edytował ten post 09 luty 2012 - 10:32

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, lekarze stwierdzili, że ponieważ jest to etap szybkiego wzrostu - 12-13 lat, więc kości nie nadążają z mineralizacją. Ze snowbordu zrezygnował, nowe narty poszły na strych, w tym sezonie już nie pojeździ. Ale całe szczęście, że obyło się bez operacji, co na początku wcale nie było pewne. A wszystko przez lód na schodku
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 lata później...

...
Sezon narciarski miałem z głowy. Mam nadzieję, że w wakację rekreacyjnie wsiądę na rower. I tutaj pytanie do was. Widzę, że przynajmniej jedna osoba o tym pisze więc nie jestem pierwszy i ostatni.

Ile zajął wam powrót do "pełni" zdrowia po takim złamaniu ?

Tych którzy po takim upadku i diagnozie zamierzają kontynuować jazde przestrzegam bo to chyba gra nie warta świeczki. 

Miałem coś takiego. U mnie było podejrzenie, że mięsień nadgrzebieniowy został urwany. Mięsień ten jest przyczepiony właśnie to tego guzka. Na RTG tego nie widać jaki jest stan mięśnia.

Najpierw miałem 3 tygodni ortezy z odwiedzeniem 90 stopni bo była szansa, że może się nie urwał całkiem i się zrośnie. Potem miałem operację. Wsadzono mi jakąś kotwicę i przyszyto do niej ten mięsień. Potem 3 tygodni rekonwalescencji, ponad 6 miesięcy rehabilitacji. Ruchomość trochę gorsza niż w zdrowym ramieniu ale da się żyć. Można to podobno poprawić operacyjnie lub dużo pływać kraulem/na grzbiecie.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 miesięcy temu...

Chciałabym zapytać, jak szybko po złamaniu 5 kości sródstopia można jeździć na nartach / biegać? Albo inaczej - Ci którzy mieli taką kontuzję, jak szybko wracaliście do biegania / nart? ja już 3 miesiące po kontuzji, chcę zaczynać biegać, za miesiąc-dwa narty. Oczywiście czekam co lekarz powie w przyszłym tygodniu, ale chciałabym poznać Wasze doświadczenia. Dziękuję z góry :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałabym zapytać, jak szybko po złamaniu 5 kości sródstopia można jeździć na nartach / biegać? Albo inaczej - Ci którzy mieli taką kontuzję, jak szybko wracaliście do biegania / nart? ja już 3 miesiące po kontuzji, chcę zaczynać biegać, za miesiąc-dwa narty. Oczywiście czekam co lekarz powie w przyszłym tygodniu, ale chciałabym poznać Wasze doświadczenia. Dziękuję z góry :)

5th Mt moze byc nieprzewidzialne

np Jones fx moze dlugo sie goic……...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdarzyło się (nie raz) że narciarz najechał na narciarza, można stracić panowanie nad nartami... i bach, a odpięta narta uderza w chłopca na stoku. Widzieliście? Albo zdarzyło się Wam?

Nie. Choc znam takich, którzy dostali nartą po głowie lub (gorzej) po nodze.... co sugerujesz? O ubezpieczeniach juz niedawno było.....

 

PozdrawiamM

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Dwie zimy temu byłem świadkiem takiego wypadku (który opisałem kiedyś na forum) cyt :

 

Napisano 10 marzec 2015 - 19:45

Dziś, około 12.oo na Obergurgl. Jeździłem akurat czarną 4 wzdłuż dość szybkiej kanapy. Na końcu tego kawałka czarnej jest stacja pośrednia, gdzie można się załapać na kanapę bez konieczności zsuwania się niebieskimi do samego dołu. Jest tam również możliwości jechania prawie równolegle poza trasą.  Jeździłem tam wczoraj. Dziś pogoda "kryształowa", słonko i na górze parę stopni mrozu. Marzenie. Wszystko to tworzyło taki nastrój, w którym nic złego nie ma prawa się wydarzyć. Ten teren pozatrasowy był już wczoraj dość mocno rozjeżdżony. Dziś to zostało zmrożone, tak że powstało takie kartoflisko po wykopkach. Po spróbowaniu odpuściłem i wróciłem z powrotem na trasę (narta nie była w stanie się w to wciąć). Para mocno dorosłych i dobrze jeżdżących ludzi , których zaobserwowałem tam już wczoraj, uparcie ćwiczyła na tych "gruzach". Męczyli się trochę, bo w takich warunkach jakże inaczej. Akurat zjechałem tą czarną 4 i podjechałem do stacji pośredniej, do bramek. Usłyszałem krzyk i zobaczyłem tego gościa fruwającego w powietrzu i odbijającego się po tym zamarzniętym stoku. Poleciał "bez łeb" i tak go obijało aż do końca. Tam jest dodatkowo taki niewielki około 1.5m uskok na zakończenie tej ścianki. Gość wciął go na głowę, upadł i znieruchomiał jak kukła w dość nienaturalnej pozycji. Kobitka była kilka metrów za nim, więc zaraz Go dopadła. Facet z obsługi kanapy natychmiast zatelefonował po pomoc na górę. Sanitarny skuterek z toboganem był prawie natychmiast (może trzy minuty), aż byłem zaskoczony. Zajęli się Nim. Pojechałem kanapą na górę. Jak zjechałem powtórnie, myślałem że będzie już posprzątane ale zobaczyłem, że facet dalej leży jak leżał tyle że na noszach/toboganie i jest jeszcze jeden skuterek prawdopodobnie z lekarzem. Ale Go nie transportowali. Stali nad nim. W tym momencie nadleciał helikopter i zatrzymali kanapy (pewnie z powodu wiatru od śmigieł). Nie wyglądało to dobrze. Od faceta z obsługi dowiedziałem się, że facet jest nieprzytomny i że lekarz zabronił go wieźć na toboganie. Za chwilę Go spakowali do helikoptera i zabrali. Mam nadzieję, że facet nie skręcił karku, choć prawdę mówiąc trochę na to wyglądało. Jakoś później znacznie gorzej mi się jeździło... 

     A jeśli chodzi o jazdę w kasku, to widziałem sporo ludzi w czapeczkach lub wręcz z gołą głową. Co najdziwniejsze część instruktorów też w czapeczkach. Jednak jeżdżący w kaskach przeważają.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...